Rocznica odzyskania niepodległości w 1918 r., po 123 latach niewoli, skłania do wielu refleksji. Powinniśmy wspominać nie tylko trudne i dramatyczne narodziny II Rzeczypospolitej, ale także rozważać losy naszej Ojczyzny w okresie od odzyskania niepodległości aż po dzień dzisiejszy. W tych ostatnich stu latach, w których nie brakowało wzniesień i upadków, wielu synów naszej Ojczyzny swoją świętością, bohaterstwem czy nadzwyczajnymi osiągnięciami obywatelskimi zaskarbiło sobie pamięć i uznanie współczesnych Polaków. Na tej liście nie brak Wielkopolan, którzy swoją służbą Bogu i Narodowi, zasłużyli na nasz szacunek i którzy ze względu na swoje zasługi godni są przypomnienia. Jest to tym bardziej zasadne, gdyż obecnie, w okresie dynamicznych przemian społecznych, słychać zarówno w mediach, jak i wśród młodszego pokolenia, że mamy do czynienia tak z kryzysem autorytetów, jak i przewartościowaniem ocen zasłużonych Polaków. Pisząc o Wielkopolanach, mamy na myśli nie tylko ludzi w naszej krainie urodzonych, ale także osoby, które dłużej lub krócej w naszym regionie działały i mają ogromne zasługi dla Wielkopolski.
- Kapłani i święci:
Rozpocznijmy od przypomnienia sług Kościoła wielkopolskiego, którzy swoją świętością i działalnością duszpasterską zasługują na najwyższe uznanie. Ze względu na chronologię i urząd, jako pierwszego należy wymienić Prymasa Polski, salezjanina Augusta Hlonda (1881-1948), Czcigodnego Sługę Bożego Kościoła katolickiego. Losy zetknęły Go z Wielkopolską w 1926 r., kiedy Ojciec Święty Pius XI mianował go arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim. Gdybyśmy chcieli jednym słowem scharakteryzować działalność Augusta Hlonda, to najodpowiedniejszym byłoby słowo: misja. Najpierw była to praca-misja w licznych ośrodkach młodzieży salezjańskiej, później zorganizowanie w 1927 r. w Poznaniu Międzynarodowego Kongresu Akademickich Kół Misyjnych, niezwykle ważnego dla formacji religijnej polskiej inteligencji w całym kraju; kardynał August Hlond nie zapominał o polskiej emigracji, którą otoczył opieką duszpasterską poprzez założenie w 1932 r. Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. W czasie II wojny światowej był ważnym orędownikiem sprawy polskiej. Na początku 1944 r. aresztowany we Francji przez gestapo, zdecydowanie – mimo niemieckich gróźb - sprzeciwił się wykorzystaniu Go przez propagandę niemiecką. Po II wojnie światowej odegrał ważną rolę w odbudowie Kościoła polskiego po prześladowaniach niemieckich i w czasie trwania sowieckiego teroru.
Następcą kardynała Hlonda na poznańskiej stolicy arcybiskupiej był ks. Walenty Dymek (1888-1956); wcześniej, w czasie powstania wielkopolskiego działał jako aktywny członek Wydziału Wykonawczego Rady Ludowej Poznania. W okresie międzywojennym oddał się całym sercem służbie ubogim, a zwłaszcza biednym robotnikom, których wspierał w potrzebach materialnych i duchowych. Jego działania w tym zakresie były prowadzone z takim rozmachem, że zostały docenione przez władze państwowe, które odznaczyły Go w 1927 r. Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski. W 1929 r. został wyświęcony na biskupa pomocniczego i wikariusza generalnego archidiecezji poznańskiej. Z tego tytułu stanął na czele poznańskiego Kościoła, gdy z powodu wojny Polskę musiał opuścić kardynał Hlond. Biskup Walenty Dymek został internowany przez Niemców na początku wojny, a następnie przeniesiony do plebanii kościoła Matki Boskiej Bolesnej na poznańskim Łazarzu. Był to jeden z dwóch kościołów dostępny dla ludności polskiej w czasie okupacji niemieckiej. Inwigilowany przez gestapo, z zakazem opuszczania budynku plebanii, ks. biskup Walenty Dymek kierował całym wielkopolskim Kościołem w czasie okupacji. Wykazał się niezłomną postawą wobec okupanta, informował Stolicę Apostolska o okrutnych prześladowaniach Polaków i wielkopolskiego Kościoła. Po wojnie jako arcybiskup poznański odbudowywał ze zgliszcz katedrę poznańską i kierował odradzającym się Kościołem poznańskim.
W czasie wojny na mieszkańców Wielkopolski spadły straszne represje ze strony niemieckiego okupanta; tysiące ludzi zostało wysiedlonych; tysiące aresztowanych i nie mniej zabitych. Wśród nich było wielu księży; najczęściej więziono ich w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau; ogółem do Dachau zesłano 1777 księży, spośród których aż 868 zostało zabitych. Znaczną ich część stanowili kapłani archidiecezji poznańskiej. Według najnowszych badań spośród 689 kapłanów archidiecezji poznańskiej według stanu z 1939 r., w wyniku działań wojennych, uwięzienia, egzekucji, tortur, śmierć poniosło aż 398; ponadto 56 duchownych zmarło śmiercią naturalną, a tylko 215 przeżyło okupację (około 34% ogółu). Przez Dachau przeszło 304 duchownych z archidiecezji poznańskiej, z czego 147 zmarło. W tych strasznych czasach wielkim świadectwem odwagi i wiary wykazało się pięciu młodych wychowanków Oratorium Salezjańskiego w Poznaniu, tzw. Poznańska Piątka: Czesław Jóźwiak (1919-1942); Edward Kaźmierski (1919-1942); Franciszek Kęsy (1920-1942 ); Edward Klinik (1919-1942) oraz Jarogniew Wojciechowski (1922-1942 ). Nie mogli pogodzić się z niemieckim terrorem i w odpowiedzi na niemieckie prześladowania zawiązali organizację konspiracyjną; Niemcy aresztowali ich we wrześniu 1940 r., a po strasznych torturach i pobycie w kilku więzieniach skazali ich na śmierć. Wszyscy zostali zgilotynowaniu 24 sierpnia 1942 r. w Dreźnie. Heroizm ich i głęboką wiarę docenił Ojciec Święty Jan Paweł II, który beatyfikował ich 13 czerwca 1999 r.
W czasach komunizmu wielką odwagą i bohaterstwem wykazał się późniejszy salezjanin, ks. arcybiskup poznański Antoni Baraniak (1904-1977), sługa Boży. Losy jego związane były z dwoma Prymasami Polski, z Augustem Hlondem i Stefanem Wyszyńskim. Służył im jako sekretarz. W kwietniu 1951 r. został mianowany biskupem pomocniczym archidiecezji gnieźnieńskiej. Nocą z 25 na 26 września 1953 r. został aresztowany wraz z Prymasem Stefanem Wyszyńskim przez Urząd Bezpieczeństwa. Przez trzy lata był dręczony niekończącymi się wielogodzinnymi przesłuchaniami zarówno w dzień, jak i w nocy; był wówczas bity, zrywano Mu paznokcie, umieszczano na wiele dni w karcerze bez dostępu światła, gdzie musiał stać w wodzie z fekaliami. Władze komunistyczne liczyły, że na skutek tych tortur załamie się i obciąży fałszywymi zeznaniami Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Ks. Antoni Baraniak nigdy jednak się nie załamał i z niezwykłym męstwem przetrwał wszystkie tortury, co uchroniło Kościół polski przed wielkimi prześladowaniami komunistów. Kilka miesięcy po uwolnieniu w październiku 1956 r. stanął na czele poznańskiego Kościoła, któremu przewodził do swojej śmierci w 1977 r.
Z Palędzia koło Poznania pochodził Ojciec werbista Marian Żelazek (1918-2006). Urodził się on w wielodzietnej rodzinie: siedemnaścioro dzieci. Na początku II wojny światowej zdążył złożyć śluby zakonne. W maju 1940 r., gdy wraz z pozostałymi seminarzystami sprzeciwił się okupacyjnym władzom niemieckim, żądającym opuszczenia budynków seminaryjnych werbistów w Chludowie, w odwecie został wraz z 25 seminarzystami wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau. W obozie tym, spośród 24 ostatecznie uwięzionych seminarzystów, czternastu zmarło. Ojciec Marian Żelazek – w czasie misji w dalekich Indiach – zawsze przywoływał w pamięci swoich czternastu zmarłych współbraci seminarzystów; to dodawało mu siły i wytrwałości, które pozwalały pokonać największe trudności. Po wyzwoleniu przez Amerykanów obozu w Dachau w 29 kwietnia 1945 r., brat Marian Żelazek udał się do Rzymu, gdzie studiował w Papieskim Ateneum św. Anzelma i gdzie został wyświęcony na kapłana w 1948 r. W marcu 1950 r. został wysłany na misję do Sambalpur w stanie Orisa, we wschodnich Indiach. Tam pracował jako misjonarz wśród Adiwasów, pierwotnych mieszkańców Indii. Ojciec Marian Żelazek w ciągu 25 lat działalności misyjnej wśród Adiwasów kierował jedną ze szkół średnich, a następnie pełnił urząd kuratora szkolnictwa werbistów w tej części Indii. Dużym sukcesem Ojca Żelazka było założenie parafii w Bondamunda i wybudowanie tam potrzebnych budynków. Prawdziwym wyzwaniem dla Ojca Mariana Żelazka było rozpoczęcie posługi wśród trędowatych w mieście Puri nad Zatoką Bengalską. Ojciec objął tam w 1975 r. małą parafię; w Puri znajduje się świątynia Dźagannatha, jedno z czterech najważniejszym miejsc pielgrzymkowych hinduizmu. Gdy Ojciec Marian Żelazek zaangażował się w pomoc charytatywną miejscowym trędowatym, którzy mieszkali na przedmieściach Puri, miejscowe władze zaczęły Go podejrzewać o nawracanie trędowatych. Bardzo szybko jednak przekonano się, że opieka Ojca Żelazka nad trędowatymi w Puri jest całkowicie bezinteresowna. Bardzo prędko Ojciec Żelazek zyskał ogromny szacunek zarówno u mieszkańców Puri, jak i u miejscowych przedstawicieli hinduizmu. Uznano Go za „człowieka świętego”. Jego praca i pomoc trędowatym zostały zauważone na całym świecie; w latach 2002 i 2003 wiele organizacji na świecie oraz w Polsce wysunęło Ojca Mariana Żelazka do Pokojowej Nagrody Nobla; otrzymał niezliczoną liczbę nagród, wiele telewizji nakręciło o Nim filmy. 58 lat swojego życia poświęcił potrzebującym w Indiach.
Można wymienić wielu kapłanów z Wielkopolski, których świętość i służba mogą być dla nas wzorem. Niewątpliwie należą do nich ks. Aleksander Woźny (1910-1983), Ojciec Karol Meissner i Ojciec Jan Góra. Pierwszy z wymienionych kapłanów był w czasie wojny więźniem obozów koncentracyjnych w Buchenwaldzie i w Dachau, a po wojnie w 1950 r. został aresztowany i skazany na rok więzienia za działalność duszpasterską. Był to jeden z wyroków, ogłoszonych w ramach walki komunistów z Kościołem; miał on zastraszyć poznańskie duchowieństwo i wiernych. Po wyjściu z więzienia ks. Aleksander Woźny jako proboszcz parafii św. Jana Kantego rozwinął niezwykle szeroką działalność charytatywną nad wielodzietnymi i niepełnymi rodzinami, nad uzależnionymi od alkoholu; współtworzył Pogotowie Miłości, którego członkowie wspierali chorych i biednych. Odegrał ogromną rolę w formowaniu religijnym i intelektualnym poznańskich uczonych, lekarzy, nauczycieli, studentów; jeszcze dziś w Poznaniu żyją tysiące ludzi, którzy doświadczyli od ks. Aleksandra wsparcia duchowego czy materialnego oraz którzy z wdzięcznością wspominają Jego dobroć i nieustanną gotowość przyjścia z pomocą.
Ojciec Karol Meissner (1927-2017) w młodości jako sanitariusz niósł pomoc rannym w czasie powstania warszawskiego, w czasie którego został ranny i jako jeniec zesłany do Stalagu XI A w środkowych Niemczech. Po powrocie do kraju ukończył studia medyczne w Poznaniu, a następnie wstąpił do zakonu benedyktynów. Przebywał najpierw w klasztorze w Tyńcu, a później w opactwie w Lubiniu. Dzięki Jego zaangażowaniu i pracowitości udało się uratować przed upadkiem ten najstarszy wielkopolski klasztor. Ojciec Karol zasłynął jako wybitny znawca problematyki rodziny; problematykę tę wykładał na Katolickim Uniwersytecie w Lublinie, opublikował wiele książek z tej dziedziny i współpracował na tym polu z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. W pamięci Wielkopolan pozostał jako „święty człowiek”, mędrzec, który poszukującym czy wątpiącym zawsze potrafił wskazać właściwą drogę do Boga.
Wielkim charyzmatykiem był Ojciec Jan Góra (1948-2015), dominikanin, doktor teologii, niezapomniany duszpasterz uczniów szkół średnich i młodzieży akademickiej. Nauczał i niósł on pocieszenie młodym ludziom, w ośrodkach duszpasterstwa w Ustroniu-Hermanicach, na Jamnej (Dom Świętego Jacka), a wreszcie od 1997 r. na Polach Lednickich (Dom Jana Pawła II), gdzie każdego roku organizował Ogólnopolskie Spotkanie Młodzieży. Uczestniczyło w nich corocznie kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi, gdzie w niekonwencjonalny sposób mogli umocnić swoją wiarę. Oprócz tego pisał książki, felietony, uczestniczył w audycjach radiowych i telewizyjnych. Był prawdziwym apostołem młodego pokolenia w całej Polsce w ostatnich czterdziestu latach. Zdobywał wiernych pogodą ducha, poczuciem humoru, erudycją i bezgranicznym oddaniem Kościołowi.
- Wielkopolanie –społecznicy:
Poczet wybitnych Wielkopolan w ostatnim stuleciu powinien otwierać Władysław hrabia Zamoyski (1853-1924). Temu Wielkopolaninowi, urodzonemu w Paryżu, któremu niemiecki zaborca zabraniał zamieszkać we własnych dobrach kórnickich, wiele zawdzięcza Naród Polski, gdyż to jemu w 1924 r. Zamoyski przekazał cały swój majątek z Zamkiem Kórnickim, ze znajdującymi się tam bezcennymi zbiorami bibliotecznymi (rękopisy Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i niezliczone inne rękopisy począwszy od IX w.) oraz całe dobra zakopiańskie. Za życia często śmiano się – jak sądzono - z dziwactw i skąpstwa Hrabiego. Dopiero w momencie przekazania tego ogromnego majątku całemu Narodowi, przypomniano sobie Jego słowa, że uważa siebie jedynie za depozytariusza majątku, którego właścicielem jest Polski Naród. Z tego względu – jak sam mówił - nie śmiał nic uszczknąć z tego majątku. Nigdy nie prosił o nic dla siebie; dla innych gotów był tygodniami walczyć o przysługujące im prawa; przekonało się o tym wielu Polaków, którzy w czasie I wojny światowej znaleźli się we Francji. Był wspaniałym działaczem społecznym i gospodarczym; tak naprawdę był budowniczym Zakopanego i wielkim działaczem ekologicznym (!), gdyż Tatry, jakie dziś podziwiamy, zawdzięczają obecny ich stan Władysławowi hr. Zamoyskiemu. Kupił je całkowicie zdewastowane, w dużej części bez drzew. Dopiero on sprowadził nasiona z Wiednia i obsiał stoki jodłami. Gdy wybuchł spór graniczny o Morskie Oko, Hrabia nie szczędził pieniędzy; jak Go o to zapytano, żartobliwie odpowiadał, że kupiłby za to „niejeden Kraków”. Dzięki Jego uporowi Morskie Oko i Rysy znalazły się w granicach Polski.
Pochodzący spod Jarocina Stanisław Taczak (1874-1960), pierwszy wojskowy dowódca Powstania Wielkopolskiego, nigdy nie marzył o karierze wojskowej; jako uczeń, a później student zawsze był związany z polskimi patriotycznymi towarzystwami (działał m. in. w Towarzystwie Tomasza Zana). W 1897 r. ukończył znakomitą niemiecką Akademię Górniczą we Freibergu i uzyskał dyplom inżyniera hutnika. W 1898 r. został powołany jako poborowy do wojska niemieckiego, a po odbyciu służby wojskowej otrzymał w 1904 r. najpierw stopień podporucznika rezerwy, a w 1913 r. – porucznika. To zadecydowało o Jego dalszej karierze. W czasie I wojny światowej walczył w wielu bitwach na froncie rosyjskim, a w grudniu 1916 r. został przydzielony do 6 Pułku Piechoty Legionów, co umożliwiło Mu nawiązanie współpracy ze środowiskami patriotycznymi skupionymi wokół Legionów. Po zakończeniu wojny jako pierwszy oficer z zaboru niemieckiego zgłosił się do polskiej armii. Rozpoczął pracę w Warszawie w polskim sztabie. Gdy po krótkim urlopie wracał od żony z Berlina (ciągle tam mieszkał!) do Warszawy, zatrzymał się na chwilę w Poznaniu, aby odwiedzić brata; był akurat 27 grudnia 1918 r., w Poznaniu wybuchły walki, przejezdnemu kapitanowi armii polskiej Wojciech Korfanty powierzył dowództwo nad wszystkimi oddziałami powstańców. Stanisław Taczak, po odbyciu rozmowy telefonicznej z Józefem Piłsudskim, zgodził się przyjąć tę nominację. Jako skromny oficer postawił jednak warunek, iż niebawem przekaże dowództwo przysłanemu z Warszawy dowódcy. Największą Jego zasługą było przekształcenie ochotniczych oddziałów w regularną armię, bez czego powstańcy wielkopolscy nie odnieśliby zwycięstwa nad regularną armią niemiecką. W połowie stycznia przekazał naczelne dowództwo generałowi Józefowi Dowborowi-Muśnickiemu. Stanisław Taczak pełnił później szereg odpowiedzialnych funkcji w armii powstańczej. W czasie bitwy warszawskiej dowodził 17 Dywizją Piechoty Wielkopolskiej. Później zajmował różne wysokie stanowiska wojskowe, a po zakończeniu kariery został wybrany prezesem Związku Weteranów Powstań Narodowych. Gdy wybuchła II wojna światowa, 8 września 1939 r. zgłosił się w sztabie Armii Poznań; w czasie walk dostał się do niewoli. Po wojnie i krótkim pobycie z powodów zdrowotnych w Nicei, powrócił do kraju.
Z Małopolski pochodził kolejny bohater Powstania Wielkopolskiego, gen. Józef Dowbor-Muśnicki (1867-1937). Ukończył elitarną Mikołajewską Akademię Sztabu Generalnego w Petersburgu; brał udział w wojnie rosyjsko-japońskiej, a w I wojnie światowej dosłużył się stopnia generała lejtnanta; sformował i dowodził legendarnym I Korpusem Wojsk Polskich, który stoczył kilka zwycięskich bitew z bolszewikami jeszcze przed zakończeniem I wojny światowej. Po powrocie do Polski, z inspiracji Józefa Piłsudskiego, objął dowodzenie wszystkimi siłami polskimi w dawnym zaborze pruskim. Stworzył ponad stutysięczną armię, która wywalczyła wolność dla Wielkopolski; po wojnie osiadł ostatecznie w podpoznańskim Batorowie, gdzie zmarł w 1939 r. Jego córka Janina Lewandowska, podporucznik pilot wojska polskiego, została najpewniej 22 września 1939 r. zestrzelona i pochwycona przez wojska sowieckie. Była jedyną kobietą zamordowaną przez Sowietów w Katyniu.
W okresie międzywojennym działalnością samorządową zaskarbił sobie uznanie Wielkopolan wielokrotny prezydent miasta Poznania – Cyryl Ratajski (1875-1942). Pochodził on z rodziny wielkopolskiej spod Krotoszyna, kształcił się w Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu; już wówczas związał się z patriotycznymi konspiracyjnymi organizacjami polskimi. Ukończył studia prawnicze na uniwersytecie w Berlinie. W czasie powstania wielkopolskiego pełnił szereg ważnych stanowisk w polskich władzach cywilnych. W latach 20. dwukrotnie był prezydentem miasta Poznania, z kilkumiesięcznym urlopem od listopada 24 do czerwca 1925, kiedy wszedł w skład rządu i sprawował funkcję ministra spraw wewnętrznych w rządzie Władysława Grabskiego; Jego decyzjom Poznańczycy zawdzięczają powstanie wielkiego i nowoczesnego miasta, powstanie wielu linii tramwajowych, a nawet jednej linii trolejbusowej. Za jego rządów wybudowano szereg nowych ulic, wzniesiono dwa mosty, uruchomiono gazownię, elektrownię, spalarnię śmieci; powstał ogród botaniczny i słynna poznańska palmiarnia. Był inicjatorem i głównym organizatorem Powszechnej Wystawy Krajowej, która w 1929 r. pokazała dorobek II Rzeczpospolitej po dziesięciu latach niepodległości. Rozsławiła ona Poznań poza granicami kraju. W 1934 r. władze państwowe – ze względów politycznych – uniemożliwiły Cyrylowi Ratajskiemu ponowne objęcie stanowiska prezydenta miasta Poznania. Gdy na początku września 1939 r. władze miasta i wojewoda opuścili Poznań, delegacja obywatelska powierzyła Mu komisaryczny urząd prezydenta Poznania; przez kilka dni pełnił też funkcję wojewody. Po przejęciu władzy w Poznaniu przez Niemców, Cyryl Ratajski zamieszkał w Puszczykowie. Na początku 1940 r, - podobnie jak wiele tysięcy Wielkopolan – został wysiedlony do Generalnego Gubernatorstwa. Dekretem premiera Władysława Sikorskiego z dn. 3 XII 1940 r. został mianowany głównym delegatem rządu RP na Generalne Gubernatorstwo z siedzibą w Warszawie i pełnił ten urząd do śmierci w 1942 r.
Wielkopolaninem z wyboru był Stanisław Kasznica (1874-1958). Mając za sobą już znaczne osiągnięcia społeczne, patriotyczne, a przede wszystkim naukowe, dał się namówić prof. Heliodorowi Święcickiemu do podjęcia trudu budowy wydziału prawa na nowo powstałym Uniwersytecie. Prof. Stanisław Kasznica, mianowany profesorem zwyczajnym w 1920 r., przybył z Warszawy i objął funkcję dziekana na Uniwersytecie Poznańskim (1920-1921), którą to funkcję sprawował później jeszcze trzykrotnie. W latach 1929-1931 był dwukrotnie rektorem Uniwersytetu Poznańskiego, a w latach 1931-1932 – prorektorem. Był członkiem i współpracownikiem wielu organizacji i stowarzyszeń katolickich. Pisał na tematy religijne; był głęboko wierzącym katolikiem. Od 1933 r. organizował rekolekcje zamknięte dla profesorów Uniwersytetu Poznańskiego. W 1935 r. opublikował szkice religijne pt. Rozważania, które cieszyły się ogromną popularnością. W czasie II wojny światowej, aresztowany, więziony jako zakładnik, a następnie wypędzony do Limanowej; wykładał na tajnym Uniwersytecie Warszawskim oraz na tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich. Po wojnie w 1947 r. wysłany na przymusową emeryturę, oddał się - inicjatywy dominikanów - tłumaczeniu części słynnej Sumy Teologicznej św. Tomasza z Akwinu, a dokładnie Traktatowi: Miłość.
Wielkim społecznikiem był Edward Bernard Raczyński (1891-1993), który pochodził ze znanej arystokratycznej rodziny wielkopolskiej. Po odzyskaniu niepodległości dał się poznać jako wybitny dyplomata. W latach (1934-1945) był ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Na podstawie materiałów przywiezionych do Londynu przez kuriera Jana Karskiego, opracował i przedłożył aliantom w dniu 10 grudnia 1942 r. pierwszy oficjalny raport o Holokauście. Był też redaktorem oświadczenia polskiego rządu o znalezieniu masowych grobów polskich oficerów w Katyniu.
W latach 1979-1986 był Prezydentem RP na uchodźstwie. Po odzyskaniu przez Polskę suwerenności Edward Raczyński w 1990 r. przekazał nowo założonej Fundacji im. Raczyńskich pałac, park i Galerie Rogalińską.
Kolejnym wybitnym Wielkopolaninem jest mec. Stanisław Hejmowski (1900-1969). Znakomity prawnik, adwokat. Zasłynął on po II wojnie światowej obroną ludzi podziemia antykomunistycznego przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Poznaniu, który był jednym z najważniejszych ogniw komunistycznego terroru. Mec. Stanisław Hejmowski stał się powszechnie znany dzięki odważnej obronie uczestników Poznańskiego Czerwca. Jego zaangażowanie uchroniło wielu niewinnych ludzi przed srogimi karami, a jego wystąpienia przed sądem, w których piętnował nieludzki system, trafiły do mediów wolnego świata. W zemście komunistyczne władze wytoczyły przeciwko Niemu szereg fałszywych oskarżeń, w wyniku których został zawieszony w prawach wykonywania zawodu adwokata; rozpętano nagonkę medialną. Mec. Hejmowski został obciążony wysokimi domiarami podatkowymi, co całkowicie Go zrujnowało. Poddano go inwigilacji o niespotykanym zakresie (zachowały się meldunki kilkunastu tajnych współpracowników), założono podsłuch telefoniczny, kontrolowano całą Jego korespondencję. Służba Bezpieczeństwa dokonywała nieustannych rewizji, a władze skarbowe nękały go kontrolami finansowymi. W tej atmosferze - gdy szpiegowali Go nawet członkowie zespołu adwokackiego, do którego należał - nigdy już nie powrócił do wykonywania zawodu adwokata.
Roman Brandstaetter (1906-87) poeta, dramaturg, pisarz, znakomity znawca Biblii i kultury żydowskiej, po II wojnie większość życia spędził w Poznaniu. Pochodził ze znanej rodziny żydowskiej; w czasie II wojny światowej, w Jerozolimie przeszedł na wiarę chrześcijańską. Jego czterotomowe dzieło Jezus z Nazarethu, powstałe w latach 1967-1973, jest wybitnym osiągnięciem zarówno literackim, jak i erudycyjnym. Roman Brandstaetter jako Żyd i jako znakomity znawca Biblii i kultury żydowskiej potrafił dostrzec w tekstach Ewangelii znacznie więcej niż jego poprzednicy.
Wśród wybitnych Wielkopolan ostatniego stulecia należy wymienić wielu znakomitych lekarzy-społeczników. Poczet ten otwiera Heliodor Święcicki (1854-1923), wspaniały ginekolog i położnik, doktor honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego; w 1912 r. rząd pruski nadał Mu tytuł profesora. Pozyskać Go chciały najlepsze placówki medyczne w Niemczech. Heliodor Święcicki jako ósmy na świecie lekarz położnik przeprowadził zakończone sukcesem cesarskie cięcie. Założył pierwszą przychodnię ginekologiczną na ziemiach polskich i jako pierwszy lekarz zastosował chemioterapię w leczeniu chorób ginekologicznych. Opiekował się biedotą poznańską, działał w licznych towarzystwach charytatywnych, Przez wiele lat przewodził Poznańskiemu Towarzystwu Przyjaciół Nauk, zwalczanemu przez władze niemieckie, które było centrum polskiego życia patriotycznego i intelektualnego w zaborze pruskim. Redagował kilka czasopism PTPN, m. n. „Nowiny Lekarskie” oraz „Roczniki PTPN”. W 1919 r. był głównym założycielem Uniwersytetu Poznańskiego (Wszechnicy Piastowskiej) i jego pierwszym rektorem.
Wśród wybitnych poznańskich lekarzy nie można też pominąć Antoniego Jurasza (1882-1961) twórcy poznańskiej szkoły chirurgów; był on dwukrotnie dziekanem Wydziału Lekarskiego i prorektorem Uniwersytetu Poznańskiego. Założył Polskie Towarzystwo Chirurgów i Ortopedów Polski Zachodniej. W czasie II wojny kierował szpitalem wojskowym niedaleko Modlina, a po przedostaniu się na Zachód założył i kierował Polskim Wydziałem Lekarskim w Edynburgu.
Równie znakomitym lekarzem i chirurgiem był Wiktor Dega (1896-1995). Uczył się w Gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu, którego nie ukończył z powodu wybuchu I wojny światowej. Podczas nauki w tej placówce należał do patriotycznej organizacji - Towarzystwa Tomasza Zana. Studiował medycynę w Berlinie, Warszawie i Poznaniu. Odbył w okresie międzywojennym kilka staży zagranicznych. W czasie II wojny światowej służył w Armii Poznań; został ranny w bitwie nad Bzurą. W czasie powstania warszawskiego jako chirurg niósł pomoc rannym. Po II wojnie światowej powrócił do Poznania, gdzie działał jako wybitny chirurg ortopeda, uczony i animator nauki. Wzniósł ortopedię poznańską na najwyższy poziom, a do dziś żyją tysiące ludzi, którzy zawdzięczają Mu powrót do zdrowia.
Dr Wanda Błeńska (1911-2014) urodziła się w Poznaniu. Gdy miała kilka lat rodzina przeniosła się do Torunia. Do Poznania powróciła na studia medyczne. W czasie studiów działała w Akademickim Kole Misyjnym; po ukończeniu studiów pracowała w szpitalach w Toruniu, a krótko przed wybuchem wojny - w Gdyni. W czasie wojny działała w konspiracyjnej organizacji Gryf Pomorski i przewodziła kobiecemu oddziałowi Armii Krajowej w Toruniu. W czerwcu 1944 r. została uwięziona przez gestapo, przed śmiercią uchronili Ją jej współtowarzysze walki, wykupując Ją od Niemców za żywność. W czasie wojny dokonała rzeczy niemożliwej; dotarła w Niemczech do swojego brata Romana, przebywającego w niewoli. Gdy w 1946 r. brat ów ciężko zachorował, doktor Błeńska ukryła się na statku w magazynie węgla i nielegalnie powtórnie dotarła do Niemiec, do umierającego brata. Nie mogła już powrócić do Polski. W tej sytuacji najpierw ukończyła kurs medycyny tropikalnej w Hanowerze, a następnie po dotarciu do Wielkiej Brytanii - studia podyplomowe w Instytucie Medycyny Tropikalnej i Higieny w Liverpoolu. Przez 43 lata, od 1951 r. do 1994 r. pracowała jako lekarz w ośrodku leczenia trądu, prowadzonym przez irlandzkie franciszkanki w Ugandzie nad Jeziorem Wiktorii. Gdy przybyła, panowały tam bardzo prymitywne warunki; nie było prądu i podstawowej aparatury medycznej. Czekały na nią 22 tysiące trędowatych w najbliższej okolicy. Chciała mieszkać jak najbliżej trędowatych, byleby tylko móc przyjść z pomocą tym najnieszczęśliwszych z ludzi. Z czasem zbudowała nowoczesne centrum leczenia trądu, które obecnie nosi Jej imię. Nazywana była Matką Trędowatych. W 1993 r., gdy miała 82 lata, powróciła do Poznania, gdzie poświęciła się propagowaniu działalności misyjnej i charytatywnej. Zmarła w 104 roku życia.
W tym krótkim dokumencie mogliśmy - z powodu ograniczonego miejsca - przytoczyć tylko najważniejsze zasługi nielicznych spośród wielu zasłużonych Wielkopolan. Z całą pewnością tę listę można poszerzyć o dziesiątki innych zasłużonych Wielkopolan. Trzeba pamiętać, że jeszcze nie tak dawno Ojciec Marian Żelazek czy Wanda Błeńska byli zupełnie albo prawie zupełnie nieznani w Wielkopolsce. Poszukujmy nieustannie nowych bohaterów, rozważajmy i przypominajmy zasługi wybitnych Wielkopolan dla Kościoła i Narodu. W swoim życiu powinniśmy inspirować się duchowymi dążeniami i obywatelskimi dokonaniami wymienionych Wielkopolan. Polecajmy te dążenia dzisiejszej młodzieży, aby łatwiej mogła ona dokonywać właściwych wyborów.
Poznań, dnia 09.01.2019
Podpisali: prof. dr hab. Czesław Błaszak, dr hab. med. Szczepan Cofta, ks. prał. dr Paweł Deskur (sekretarz), prof. dr hab. med. Janusz Gadzinowski, prof. dr hab. Bohdan Gruchman (przewodniczący), prof. dr hab. Tomasz Jasiński, prof. dr hab. Andrzej Legocki, prof. dr hab. Wojciech Łączkowski, prof. dr hab. Roman Słowiński, prof. dr hab. Michał Sznajder, prof. dr hab. Jan Węglarz (wiceprzewodniczący), mgr Grażyna Ziółkowska