Prawda, poznawana przez rozum, pozwala człowiekowi poznać samego siebie i odkryć granice własnej wolności. To świadome samoograniczenie wolności jest w rzeczywistości gwarancją wyzwolenia z niewoli grzechu. Jak przekonuje Karol Wojtyła w „Osobie i czynie", właściwa funkcja sumienia polega na uzależnieniu czynu od prawdy.

Doświadczenie miłości z kolei, które staje się udziałem człowieka przychodzącego na świat, jest najważniejszą podstawą dla całej formacji sumienia i w ogóle moralnej formacji osoby. Człowiek na ogół nie jest zdolny do miłości, a tym samym do autentycznego przeżywania moralności, „jeśli nie spotka się z miłością", co podkreśla Jan Paweł II w encyklice „Redemptor Hominis". To wprowadzenie w doświadczenie miłości dokonuje się najszybciej przez obserwację więzi wzajemnej rodziców, zanim jeszcze nastąpi jakikolwiek przekaz słowny i systematyczny. Dlatego tak ważna jest miłość małżonków i ich moralność ukształtowana wiarą. Kochające się małżeństwo jest w stanie przekazywać dziecku prawdy fundamentalne samym kształtem własnej egzystencji, czyli przykładem. Miłość rodziców do dziecka musi być jednocześnie miłością wymagającą. Dziecko powinno mieć pewność, że istnieje norma, która je obowiązuje, i że ta norma powinna być respektowana. Równocześnie dziecko winno mieć pewność, że pomimo jego pewnych wykroczeń nie przestanie być kochane. Najwłaściwszym miejscem kształtowania sumienia jest rodzina. Szkoła i Kościół są instytucjami, które mogą i winny ją w tym wspomagać.

Aby oddziaływanie przykładem było skuteczne, rodzice i wychowawcy muszą posiadać autorytet zbudowany nie na podległości dzieci i wychowanków, ale na miłości, prawości i sprawiedliwości, oraz przejrzystości własnego działania. Nie darmo Chrystus mówi „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj?" (Łk 6,39).

Wychowanie wymaga poświęcenia czasu - zasobu coraz rzadszego w zagonionym świecie. W szkole, grupie studenckiej lub w duszpasterstwie, ważny jest czas nauczycieli, profesorów i duszpasterzy poświęcony uczniom i studentom poza lekcjami i wykładami. Czas spędzony na słuchaniu młodych, na dyskusjach i na ukazywaniu im wyzwań oraz perspektyw, obraca się na dobro trudne do przecenienia.

Uczenie miłości dokonuje się nie tyle przez retorykę, ile przez spójność słów i czynów. Zaś dawanie i obserwowanie przykładu wymaga wspólnoty wychowawców i wychowanków. Dlatego tak ważne są w rodzinie np. wspólne posiłki, wspólne wakacje i wspólne praktyki religijne.

W miarę wzrostu i rozwoju dzieci, wychowanie przechodzi w samowychowanie. W odniesieniu do sumienia należy dążyć do tego, by odpowiedzialność za jego kształtowanie stopniowo przyjmował sam wychowanek. Z takim przesłaniem zwracał się Ojciec Święty do młodzieży na Jasnej Górze w czerwcu 1993 roku: „Czuwam, to znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam, nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężając je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszyć, zepchnąć na dalszy plan. Nie. Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy łatwo się z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza, jeżeli tak postępują inni."

Zwróćmy wreszcie uwagę na czynniki utrudniające rozwój prawego sumienia.

Pierwszym jest wpajanie dzieciom fałszywej hierarchii wartości, w której naczelne miejsce zajmują pieniądz, kariera, sukces, władza, przyjemność, a wszystko to zdobywane nawet za cenę krzywdy drugiego człowieka. Młody człowiek, niezwykle chłonny, często na trwałe przyswaja sobie taką błędną hierarchię wartości, której podporządkowuje dalsze swoje zachowanie i postępowanie, będące w jego przekonaniu w zgodzie z własnym, niestety zdeformowanym sumieniem.

Czynnikiem mającym negatywny wpływ na rozwój sumienia jest również oportunizm, tzn. stosowanie zasady pójścia na łatwiznę, powszechnej konwencji, płynięcia "z prądem", czy uległości wobec aktualnej mody. W tym przypadku sądy sumienia oparte są na czynniku socjologicznym, zwanym normą przeciętności: "tak wszyscy myślą, tak wszyscy postępują, taki jest duch czasu, nie można się wychylać". Presja obiegowych nastawień i tego rodzaju poglądów jest tak wielka, że nawet ludzie uważający się za osoby wierzące i religijne odrzucają niewygodne im dogmaty (np. życie po śmierci, karę wieczną, synostwo Boże Chrystusa, Niepokalane Poczęcie NMP, nieomylność papieża) oraz niewygodne zasady moralne (np. zakaz współżycia przedmałżeńskiego, nierozerwalność związku małżeńskiego, wierność małżeńską, zakaz przerywania ciąży, eutanazji, manipulacji genetycznej, sztucznej prokreacji itp.). Często dla takich postaw moralno-etycznych zyskują oni poparcie ze strony tych środków masowego przekazu, które zachwalają samowolę jako przejaw wolności sumienia.

Jan Paweł II zaznaczał, że na deformację sumienia wpływa także zjawisko zauroczenia człowieka wielkością własnych możliwości w procesie opanowywania świata natury. Osiągając władzę nad naturą, człowiek współczesny pragnie również autonomicznie rozporządzać sobą, swoim życiem. Uważa się za niezależnego prawodawcę, który nie przyjmuje żadnych norm, żadnej religii, żadnych zasad poza tymi, które sam sobie ustala.

Kiedy mówimy o czynnikach utrudniających prawidłowy rozwój sumienia, ważne jest, aby uświadomić sobie, jaką drogą czynniki te oddziałują na osobę ludzką. Człowiek, zwłaszcza młody, jest niezwykle podatny na działanie środków masowego przekazu. Organizatorzy mediów zaś często sięgają po środki psychologiczne, za pomocą których oddziałują manipulacyjnie na człowieka. Manipulator nie stosuje jawnych środków przymusu, czy nakazu, lecz jego działanie oparte jest na przemyślnym oszukiwaniu i iluzji. Działanie to wytwarza w świadomości odbiorców dwojakiego rodzaju efekty i przekonania. Po pierwsze wierzą oni, iż rzeczywistość, np. moralna, jest taka, jaką im się przedstawia, i po drugie są pewni, że reakcja na tę rzeczywistość zależy od postawy samego człowieka, będącego w istocie obiektem manipulacji. Zrozumienie tych spraw jest ważne dla zachowania niezależności własnej myśli, wyboru oraz autonomii sumienia.

Pojmowanie autonomii sumienia jako całkowitej wolności wyboru nieuwarunkowanej prawem moralnym rodzi błędne sumienie. Pójście za nim, aczkolwiek zwykle dramatyczne w skutkach, nie jest jednak - w świetle wiary chrześcijańskiej - równoznaczne z beznadzieją.

Poznań, 25.05.2007 r.

Podpisali członkowie Rady:

Prof. dr hab. B. Gruchman - przewodniczący, prof. dr hab. J. Węglarz - wiceprzewodniczący, dr Sz. Cofta, ks. dr P. Deskur - sekretarz, prof. dr hab. J. Gadzinowski, prof. dr hab. med. A. Kabsch, prof. dr hab. A. Kwilecki, prof. dr hab. Andrzej Legocki, prof. dr hab. W.  Łączkowski, adw. A. Marcinkowski, prof. dr hab. A. Ponikiewski, prof. dr hab. R. Słowiński, mgr G. Ziółkowska.