Tyś wszelki błąd i fałsz rozgromiła
Abp Stanisław Gądecki. Tyś wszelki błąd i fałsz rozgromiła.
Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski (Jasna Góra – 3.05.2019).
W uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski spotykamy się razem na Jasnej Górze w domu naszej duchowej Matki. Spotykamy się w miejscu, które każdego uczciwego człowieka napełnia radością i nadzieją na zwycięstwo miłości, które jest tak potrzebne w naszym życiu osobistym i społecznym. Które inspiruje do refleksji nad rolą Maryi w dziejach zbawienia, czyli także w naszych własnych dziejach.
Dlatego dzisiaj chciałbym rozwinąć myśl na temat trzech spraw: roli apokaliptycznego Smoka w naszym życiu, następnie roli wspomnianej przez Apokalipsę Niewiasty, wreszcie na temat roli chrześcijan w Europie, która to Europa jest także częścią świata stworzonego przez Boga i odkupionego przez Jezusa Chrystusa.
1. SMOK
Najpierw pierwsza sprawa, czyli Smok. Wsłuchując się w treść dzisiejszego fragmentu Apokalipsy św. Jana, warto przypomnieć na jasnogórskich wałach genialną intuicję świętego Augustyna zawartą w jego dziele O państwie Bożym. Augustyn mówi tam, że całe ludzkie dzieje, dzieje świata nie są niczym innym jak wzajemną walką dwóch miłości; walką między miłością do Boga aż do zatracenia samego siebie oraz miłością własną aż do całkowitego wzgardzenia Bogiem.
a. Podobna interpretacja dziejów – rozumiana jako walka dwóch pasji, miłości i nienawiści – występuje również w usłyszanym przed chwilą tekście Apokalipsy. Owe dwie pasje są tam reprezentowane przez dwie główne postaci tego proroctwa: przez Smoka i Niewiastę. Z jednej strony pojawia się czerwony Smok, symbolizujący bezlitosną potęgę nienawiści, absolutny egoizm, terror i przemoc oraz „wielkie oszustwo” (Ap 12,9; 20,3.8.10). Jest to symbol egoizmu ze wszech sił gardzącego Bogiem. Z drugiej strony staje Niewiasta, symbol doskonałej miłości do Boga i człowieka.
W czasach powstawania Apokalipsy ów „wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów – a na głowach jego siedem diademów” był – podobnie jak w proroctwie Daniela (por. Dan 7,1-8; 11) – tożsamy na ziemi z władzą ziemską. Wtedy z władzą rzymskich, wrogich chrześcijaństwu cesarzy, począwszy od Nerona a skończywszy na Domicjanie.
Ich władza polityczna, wojskowa i propagandowa wydawała się w owych czasach bezkresna. Potęga cesarstwa rzymskiego była tak wielka, że w zestawieniu z nią Niewiasta, czyli Kościół jawił się niczym bezbronna kobieta, nie posiadająca żadnych szans na przetrwanie a tym bardziej na zwycięstwo. Któż mógł stawić opór tej wszechobecnej, rzymskiej władzy, która była w stanie – jak się wtedy wydawało – uczynić wszystko co zechce? A jednak ostatecznie to nie Smok zwyciężył, nie zwyciężyła nienawiść, ale zwyciężyła Niewiasta. Zwyciężyła bezgraniczna miłość do Boga, a rzymskie cesarstwo musiało otworzyć się na wiarę chrześcijańską.
b. Prorocze słowa Apokalipsy nie dotyczą wyłącznie odległych czasów końca pierwszego wieku po Chrystusie. Ich znaczenie jest znacznie szersze. Ów Smok to nie tylko wroga chrześcijaństwu władza dawnych prześladowców Kościoła, ale to także wszystkie antychrześcijańskie dyktatury materialistyczne wszystkich epok.
Moc czerwonego Smoka ujawniła się np. we wielkich dyktaturach ubiegłego stulecia; w dyktaturze narodowego socjalizmu Hitlera i międzynarodowego socjalizmu Stalina. Władza tych dyktatur zamierzała dotrzeć do najdalszych krańców świata. Wydawało się zupełnie niemożliwym, aby Kościół – w obliczu tak potężnego Smoka, zamierzającego kompletnie zniszczyć panowanie Chrystusa – mógł przetrwać. Lecz i tym razem miłość okazała się silniejsza niż nienawiść.
Działania Smoka oświadczył na własnej skórze kard. Stefan Wyszyński, który walczył o wolność Kościoła i narodu w czasach komunistycznego zniewolenia. Uwięziony, ostatecznie, zwyciężył a teraz oczekujemy jego bliskiej beatyfikacji.
Czy ręki tego samego Smoka nie dostrzegliśmy w zamachu na św. Jana Pawła II. Wielokrotnie i na różne sposoby Smok starał się zniszczyć jego dzieło. Wystarczy wspomnieć – w 40. rocznicę jego pierwszej pielgrzymki papieża do Polski – jakie środki zostały zaangażowane po to, aby zniszczyć owoce papieskiego nauczania pośród rodaków. Ten Smok nawet dzisiaj – jeszcze po śmierci papieża – nie daje mu wciąż spokoju.
c. Ten sam Smok – pokonany już raz w niebie – także dzisiaj ujawnia się na nowe sposoby. Istnieje w postaci ideologii materialistycznych, które mówią: to niedorzeczne myśleć, że Bóg istnieje; to wszystko jest przestarzałe i nie nowoczesne. Ideologie te – wykorzystując kulturę ponowoczesności – chcą doprowadzić Europę do totalnej sekularyzacji. Pragną wyeliminować samą myśl o Stwórcy, bo nie ma dla nich nic na świecie, co nie pochodziłoby ze świata. Nie ma w nim miejsca na Boga, Chrystusa, Kościoła i znaki religijne.
Po skasowaniu Boga przyjdzie – według ich pragnień – kolej na zdegradowanie człowieka jako osoby, który ma stać się tylko zwykłym zwierzęciem a nie opiekunem świata. Ludzka etyka – oparta na ugodzie – ma zostać pozbawiona trwałych treści i doprowadzić do rozkładu sumienia, tak by w jej konsekwencji człowiek nie potrafił już rozróżnić dobra od zła. By miejsce prawdy – rozumianej jako zgodność sądu z rzeczywistym stanem rzeczy, którego ten sąd dotyczy – zajęła opinia na temat rzeczywistości (ks. T. Guz, w: M. A. Peeters, Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej, Warszawa 2010, 5-9).
Atakując osobę ludzka, ideologia ta rezygnuje z rodziny a wybiera jednostkę, od małżonków przechodzi do partnerów, od małżeństwa do wolnej miłości, od szczęścia do dobrego samopoczucia i jakości życia, od władzy rodzicielskiej do praw dziecka, od daru z siebie do prawa do własnego ciała, od sumienia do wolnego wyboru, od komplementarności mężczyzny i kobiety do umowy między płciami, od prokreacji przechodzi do reprodukcji, od uznanych wartości do eksperymentowania (M. A. Peeters, Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej, Warszawa 2010, 19). To eksperymentowanie ma dotknąć także dzieci, choć żaden racjonalnie myślący i niezdemoralizowany rodzic nie zgodzi się na demoralizację własnych dzieci.
Kultura materialistyczna obecnych czasów nie przyjmuje też istnienia jakiegokolwiek ducha, bo istnieją tylko zmysły, które mają porządkować świat. Odtąd wolność ma oznaczać nieograniczoną konsumpcję, która staje się religią.
Po odrzuceniu ducha autorzy nowej kultury zwrócą się przeciwko wszelkiemu porządkowi, ponieważ świat jest sprzecznością. Należy więc unicestwić wszelki porządek społeczny, naukowy, prawny i moralny, ponieważ porządek zniewala. Stąd bierze się nazywanie prawdy fałszem, miłości nienawiścią, prawa bezprawiem, moralności deprawacją, dobra złem a piękna brzydotą. Jeśli sprzeczności nie mają zniknąć, należy zrezygnować z ideału i harmonii i w sztuce np. rozwinąć negatywność.
Należy zakwestionować wszelką tożsamość genetyczną, narodową, kulturowa i religijną, czyli tego wszystkiego, co posiada charakter uniwersalny. Trzeba zastąpić powszechnie uznawane wartości cząstkowym programem mniejszości.
Jeśli chaos ma być źródłem porządku, to należałoby popierać ideę popędu jako praprzyczynę wszelkiej rzeczywistości. Trzeba wyzwolić erotyczną energię, która do tej pory była tłumiona z uwagi na zasadę męskości uciskającą społeczność kobiecą, choć międzyczasie już dawno wykazano sposób w jaki mit „męskiej siły” został wykorzystany w szerzeniu feministycznej ideologii (Warren Farrell).
Ta nowa kultura ponowoczesności odrzuca myśl o postępie oraz o jakimkolwiek dobrym celu. Jeśli ma istnieć jakaś celowość, to musi ona być zakwestionowana przez bezsens. Mit postępu musi zastąpić obsesja zrównoważonego rozwoju, który jest przejawem kultury zdominowanej przez strach i dążącej do „zerowego wzrostu”, aby zmienić nasz styl życia w
celu przetrwania rodzaju ludzkiego.
Ostatnim celem ataku tej ideologii stały się religie monoteistyczne. Promotorzy tych zmian społecznych starają się przeniknąć do wnętrza religii, aby zmienić ich nauczanie oraz zachowania wierzących. Tym razem narzędziem do osiągnięcia celu przez autorów tej ideologii nie jest już tradycyjny terror – który tak w przypadku rewolucji francuskiej, jak i bolszewickiej oraz rewolucji nazistowskiej – okazał się ostatecznie nieskuteczny, ale jego miękki odpowiednik, czyli coraz szczelniejszy system prawny, stojący na straży nowej ideologii oraz przemoc symboliczna, uprawiana przez media oraz ośrodki opiniotwórcze.
Jeśli ktoś wypowie się w przestrzeni publicznej nie trzymając się politycznej poprawności i narzuconych ścieżek, media natychmiast zareagują, zarzucając mu populizm. Potężna mniejszość, która kieruje wprowadzaniem w życie tej ponowoczesnej ideologii, udaje potężną większość, zdobywając posłuch. Ten proceder się udaje, bo duże grupy mają zwykle słabiej zdefiniowany wspólny interes i są bardziej skłonne do zmiany swojego stanowiska, mając poczucie siły, jaką im daje ich liczebność. Są one zwykle pasywne i tolerancyjne. Natomiast małe, ale dobrze zorganizowane i zdeterminowane grupy o wyraźnie sprecyzowanym celu są w stanie stosunkowo łatwo narzucić swoje stanowisko niezorganizowanej większości, bo w publicznej debacie mniejsze znaczenie mają argumenty rzeczowe i racjonalne, większe natomiast – argumenty emocjonalne (Moscovici). Stąd sama zaś próba artykułowania jednoznacznej odpowiedzi na to stanowisko staje się natychmiast wyrazem „mowy nienawiści”.
Upadek mitów wspierających ideologię ponowoczesności nie powstrzymuje wcale potężnych gałęzi przemysłu – czerpiących z tej ideologii olbrzymie korzyści finansowe – od wspierania procesu rozmontowywania w Europie i na świecie świata wartości. W sumie więc, jeśli jacyś politycy i działacze społeczni podejmują te tematy, to znaczy, że albo w ich planie politycznym leży anarchizacja i kryminalizacja życia społecznego, albo też, że istnieje lobby, którego postulaty muszą oni spełniać (Krzysztof Karoń, Historia antykultury, Warszawa 2018, 500).
I znowu wydaje się zupełnie niemożliwym przeciwstawianie się tej dominującej dzisiaj w Europie mentalności i jej medialnej, propagandowej potędze. Wydaje się rzeczą niemożliwą nadal myśleć o Bogu, który stworzył człowieka i o Synu Bożym, który stał się Człowiekiem, aby zostać jedynym prawdziwym Zbawicielem świata. Tym bardziej, że wprawdzie wspólnota Kościoła jest związana z Bogiem, ale nie ma jeszcze wyraźnego udziału w Jego zwycięstwie nad siłami zła. Podczas gdy nasz Zbawiciel jest w niebie, ona jest ciągle jeszcze na ziemi, czyli w miejscu, które Smok uczynił ostatnim bastionem swego panowania. Musi więc ciągle liczyć się z wrogością sił antagonistycznych, będąc Kościołem cierpiącym. Także w naszych czasach Smok wydaje się być niezwyciężony, a jednak i tym razem Bóg okaże się silniejszy i zwycięży miłość a nie nienawiść.
2. NIEWIASTA
Drugi obraz apokaliptyczny to „Niewiasta”. Oto Niewiasta obleczona w słońce, księżyc pod jej stopami, otoczona wieńcem z gwiazd dwunastu. Także ten obraz ma wiele znaczeń.
a. Po pierwsze, tą Niewiastą jest Maryja „odziana w słońce”, czyli promieniująca potężnym światłem Bożym. To Maryja, która żyje w pełni Bogiem, otoczona i przeniknięta Jego światłem. „Spójrzcie na Maryję, piękną niczym księżyc, pulchra ut luna. – uczył papież Pius XII. To sposób wyrażenia Jej najwyższego piękna. Jakże piękna musi być Maryja Dziewica! Ileż razy wywierało na nas wrażenie piękno anielskiej twarzy, urok uśmiechu dziecka, fascynacja czystego spojrzenia! Z pewnością w obliczu swojej własnej Matki Bóg zgromadził wszystkie blaski swojej Boskiej sztuki.
Spojrzenie Maryi! Uśmiech Maryi! Słodycz Maryi! Majestat Maryi, Królowej niebios i ziemi! Jak księżyc błyszczy na ciemnym niebie, tak samo piękno Maryi wyróżnia się na tle każdego innego piękna, które wydaje się przy Niej cieniem. Maryja jest najpiękniejszym ze wszystkich stworzeń. W tym obliczu odzwierciedla się nie tylko naturalne piękno. Bóg przybrał
Jej duszę pełnią swoich bogactw przez cud swojej wszechmocy i sprawił, że do wzroku Maryi przeszło coś z Jego nadludzkiej i Boskiej godności. Promień Bożego piękna świeci w oczach Jego Matki.[…] Światło słońca różni się bardzo od światła księżyca. To światło, które ogrzewa i ożywia. Księżyc błyszczy na wielkich lodowcach bieguna, ale lodowiec pozostaje zwarty i jałowy, jak trwają ciemności i trwa lód podczas zimowych księżycowych nocy. Światło księżyca nie ma w sobie ciepła, nie niesie życia. Źródłem światła i ciepła, i życia jest słońce. A zatem Maryja, która ma piękno księżyca, błyszczy również jak słońce i promieniuje ciepłem, które ożywia. Mówiąc o Niej i mówiąc do Niej, nie zapominajmy, że jest naszą prawdziwą Matką, dlatego że przez Nią otrzymaliśmy Boże życie. Ona dała nam Jezusa, a wraz z Jezusem samo Źródło łaski. Maryja jest Pośredniczką i Szafarką łask” (Pius XII, Orędzie radiowe na rozpoczęcie Roku Maryjnego – 8.12.1953).
Obraz Niewiast nawiązuje ewidentnie do zapowiedzi odkupienia ludzkości zawartej w Księdze Rodzaju: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej; ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15). Trudno tych słów – skierowanych do Węża w ogrodzie Eden – nie kojarzyć z Maryją. Ona jest ową Niewiastą, Matką Mesjasza, której Potomek – Jezus Chrystus – starł ostatecznie głowę Szatana. W Jego osobie i za Jego pośrednictwem ludzkość odniesie pełne zwycięstwo nad Smokiem.
U stóp Niewiast znajduje się księżyc, czyli symbol śmierci i śmiertelności. Maryja ma już śmierć za sobą; została z już ciałem i duszą przyjęta do chwały Boga i jest w pełni obleczona w życie. A będąc w chwale mówi do nas: Odwagi, tam gdzie życie jest przeżywane jako służba wobec Boga i ludzi, tam ostatecznie zwycięża miłość! Moje życie było służbą. Miejcie i wy odwagę żyć podobnie, na przekór wszelkim groźbom Smoka. Miejcie odwagę podążać drogą miłości a odnajdziecie prawdziwe życie. Takie jest pierwsze znaczenie obrazu apokaliptycznej Niewiasty. Jest nią Maryja.
b.. Ale apokaliptyczna „Niewiasta” to także symbol całego Ludu Bożego (Iz 66,7; Iz 26,16-18; Jer 4,31; 13,2; Syr 48,19 n; Ap Ap 19,7–8; 21,9–10). Niewiasta jest otoczona dwunastoma „gwiazdami”, czyli dwunastoma pokoleniami Izraela, dwunastoma pokoleniami Kościoła, otoczona całym Ludem Bożym, całą wspólnotą świętych. Jest to obraz Kościoła pielgrzymującego we wszystkich epokach. W języku greckim słowo Kościół brzmi ekklesia i jest ono rodzaju żeńskiego. Tak właśnie odczytuje ten obraz już Hipolit Rzymski (ok. 200 przed Chr.), według którego apokaliptyczna „Niewiasta” symbolizuje Kościół, wieniec z dwunastu gwiazd oznacza dwunastu apostołów, skrzydła – wiarę Chrystusa, a bóle porodowe – prześladowania i utrapienia, jakich doznaje Kościół. Ucieczkę na pustynię Hipolit odnosi do czasów ostatecznych (Mt 10,23). Brzemienność Niewiasty rozumiano w sensie duchowym, a bóle porodowe jako bóle duchowe, jakich doznaje Kościół, rodząc swoje dzieci („Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje” – Gal 4,19). Bóle rodzenia to czas wydania na świat ludzi wierzących, świętych i zbawionych w czasach ostatecznych.
We wszystkich pokoleniach Kościół musi na nowo rodzić Chrystusa, nieść Go światu w bólach i cierpieniu. Prześladowany we wszystkich epokach, żyje jakby na pustyni, dręczony przez Smoka. Na szczęście też, zawsze jest karmiony Eucharystią i dzięki temu cierpiąc, zwycięża na przekór wszelkim materialistycznym ideologiom głoszącym nienawiść i egoizm. Także tym razem wynik ej walki jest już przesądzony. Także dzisiaj Bóg jest prawdziwą mocą (por. Benedykt XVI, ‘Niewiasta obleczona w słońce’ znakiem zwycięstwa miłości. Msza św. w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – 15.08.2007).
3. EUROPA
Trzecia kwestia to Europa. Jej pomniejszona wersja w postaci Unii Europejskiej umieszcza na swych sztandarach – ze względu na chrześcijańskich założycieli – apokaliptyczny „wieniec z gwiazd dwunastu”. W zamiarze autora flagi, Arsène Heitza, chodziło o nawiązanie do symboliki maryjnej. Taka flaga została wywieszona po raz pierwszy w katedrze w Strasburgu dnia 8 grudnia 1955, a więc w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Trudno dzisiaj uwierzyć w to jak szybko nastąpił odwrót od tych początkowych inspiracji chrześcijańskich, obserwując dominującą dziś w Unii wykładnię. A jednak Kościół katolicki był za wstąpieniem do Unii Europejskiej, czego świadectwem słowa św. Jana Pawła II: „Dziś, [kiedy] Polska i inne kraje byłego Bloku Wschodniego wkraczają w struktury Unii Europejskiej, powtarzam te słowa. Nie wypowiadam ich, aby zniechęcać. Przeciwnie, aby wskazać, że te kraje mają do spełnienia ważną misję na Starym Kontynencie. […] Muszę jednak podkreślić [raz jeszcze], że Polska zawsze stanowiła ważną część Europy i dziś nie może wyłączać się z tej wspólnoty, [z tej wspólnoty,] która wprawdzie na różnych płaszczyznach przeżywa kryzysy, ale która stanowi jedną rodzinę narodów, opartą na wspólnej chrześcijańskiej tradycji. Wejście w struktury Unii Europejskiej, na równych prawach z innymi państwami, jest dla naszego Narodu i bratnich Narodów słowiańskich wyrazem jakiejś dziejowej sprawiedliwości, a z drugiej strony może stanowić ubogacenie Europy.Europa potrzebuje Polski. Kościół w Europie potrzebuje Świadectwa wiary Polaków. Polska potrzebuje Europy. [Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej! To jest wielki skrót, ale bardzo wiele się w tym skrócie mieści wielorakiej treści. Polska potrzebuje Europy.] Jest to wyzwanie, które współczesność stawia przed nami i przed wszystkimi krajami, które na fali przemian politycznych w regionie tak zwanej Europy Środkowowschodniej wyszły z kręgu wpływów ateistycznego komunizmu. To wyzwanie stawia jednak przed wierzącymi zadanie – zadanie aktywnego budowania wspólnoty ducha w oparciu o wartości, które pozwoliły przetrwać dziesięciolecia programowej ateizacji. Niech patronką tego dzieła będzie Święta Jadwiga [- Pani Wawelska], wielka prekursorka jednoczenia narodów w oparciu o wspólną wiarę” (Jan Paweł II, Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej! Przemówienie do uczestników Narodowej Pielgrzymki do Rzymu, 19.05.2003). Dlatego „Kościół nie może nigdy pozwolić na nadużywanie go do antyeuropejskiej demagogii oraz podsycania antyeuropejskich nastrojów” – jak powiedział św. Jan Paweł II (Przemówienie do parlamentarzystów austriackich, Rzym, 23.03.1997).
Pragnienia św. Jana Pawla II były zgodne z tym, co pisał pewien anonimowy autor z II wieku: „czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie”. Bo zadaniem duszy jest wspieranie ciała, bycie jego sumieniem i pamięcią historyczną. Głównie z tego względu „Kościół ma do zaofiarowania Europie najcenniejsze dobro, jakiego nikt inny nie może jej dać: jest to wiara w Jezusa Chrystusa, źródło nadziei, która nie zawodzi; jest to dar leżący u początków jedności duchowej i kulturowej ludów Europy, który dzisiaj i w przyszłości stanowić może zasadniczy wkład w ich rozwój i integrację. Tak, po dwudziestu wiekach Kościół ma do ofiarowania na początku trzeciego tysiąclecia to samo orędzie, które stanowi jego jedyne bogactwo: Jezus Chrystus jest Panem; w Nim i tylko w Nim jest zbawienie (por. Dz 4,12). Źródłem nadziei dla Europy i dla całego świata jest Chrystus” – jak uczy adhortacja Ecclesia in Europa [p. 18]. W Nim nasze życie ma sens, wspólnota jest możliwa, a różnorodność może stać się bogactwem.
„Fundamentalne znaczenie – mówił papież Franciszek na forum Parlamentu Europejskiego – ma nie tylko dziedzictwo, jakie chrześcijaństwo pozostawiło w przeszłości w kształtowaniu społeczno-kulturowym kontynentu, ale nade wszystko wkład, jaki zamierza wnieść dziś i w przyszłości do jego rozwoju. Taki wkład nie stanowi zagrożenia dla świeckiego charakteru państwa i dla niezależności instytucji Unii, ale ubogacenie. Wskazują na to ideały, jakie ją kształtowały od samego początku, takie jak pokój, zasada pomocniczości i solidarności, humanizm koncentrujący się na poszanowaniu godności osoby” (Papież Franciszek, Przemówienie wygłoszone na forum Parlamentu Europejskiego, 25.11.2014). Zasada solidarności np. domaga się dzisiaj wspólnego stawienie czoła problemowi migracji. Jak mówił papież Franciszek: „Brak wzajemnego wsparcia w Unii Europejskiej grozi zachęcaniem do rozwiązań partykularnych problemu, które nie biorą pod uwagę ludzkiej godności imigrantów, sprzyjając pracy niewolniczej i nieustannym niepokojom społecznym. Europa będzie w stanie poradzić sobie z problemami związanymi z imigracją, jeśli będzie umiała jasno zaproponować swoją tożsamość kulturową i wprowadzić w życie odpowiednie ustawodawstwo, które potrafiłoby jednocześnie chronić prawa obywateli europejskich i zapewnić gościnność dla imigrantów; jeśli będzie umiała przyjąć politykę poprawną, odważną i konkretną, która pomoże krajom ich pochodzenia w rozwoju społeczno-politycznym i przezwyciężeniu konfliktów wewnętrznych – głównej przyczyny tego zjawiska – zamiast polityki interesów, która zwiększa i podsyca te konflikty. Trzeba zająć się przyczynami, a nie tylko skutkami” (Przemówienie wygłoszone na forum Parlamentu Europejskiego, 25.11.2014).
Tutaj, na Jasnej Górze – w obliczu naszej Matki i Królowej – potwierdzamy naszą wolę budowania nowej Europy. Za encykliką Centesimus annus mówimy: „Chcemy wyrazić gotowość uczestnictwa w posłannictwie Chrystusa. W posłannictwie Chrystusa uczestniczy każdy chrześcijanin w sposób sobie właściwy i niepowtarzalny. Biskupi, kapłani i diakoni uczestniczą w posłannictwie Chrystusa na mocy sakramentu święceń. Uczestniczą w nim także osoby zakonne, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, poprzez oblubieńczą miłość spełnianą w duchu rad ewangelicznych: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. W posłannictwie Chrystusa uczestniczą chrześcijanie świeccy: ojcowie i matki rodzin, ludzie starzy, młodzi i dzieci; uczestniczą w nim ludzie prości i wykształceni, ludzie pracujący na roli, robotnicy obsługujący maszyny w fabrykach, inżynierowie, technicy, lekarze i cała służba zdrowia. W posłannictwie Chrystusa uczestniczą nauczyciele i wychowawcy, prawnicy i ludzie działający w różnych dziedzinach życia publicznego; udział w tej misji mają ludzie pióra, teatru i filmu, środków społecznego przekazu, artyści, muzycy, rzeźbiarze i malarze. W posłannictwie Chrystusa uczestniczą profesorowie uniwersytetów, naukowcy, specjaliści różnych dziedzin wiedzy, ludzie kultury. […] Wszyscy ochrzczeni uczestniczą w posłannictwie Chrystusa, w Kościele i przez Kościół. I to uczestnictwo w misji Kościoła ustanawia Kościół. Oto czym jest Kościół: żywym uczestnictwem w jedności Chrystusa” (Centesimus annus, 19).
ZAKOŃCZENIE
Nadszedł już czas, aby porzucić utopijne ideologie, by z odwagą i entuzjazmem rozpocząć działania umożliwiające nie tyle powrót do społeczno-politycznych struktur z przeszłości, ale powrócić do pierwotnego planu Stwórcy. Nadszedł czas, abyśmy w tym wielkim znaku, który ujrzał św. Jan na niebie, w Niewieście obleczonej w słońce odnaleźli odwagę do odważnej walki z oszustwem czerwonego Smoka, który zwodzi całą ludzkość. Módlmy
się o to słowami poety:
Witaj Jutrzenko rano powstająca, […]
Na Jasnej Górze jaśniejsza od słońca –
Do Ciebie, Panno, w nędzach niezliczonych
Lud się ucieka i prosi serdecznie,
By za Twoją przyczyną żył w ojczyźnie bezpiecznie.
(Franciszek Karpiński, Pieśń o Najświętszej Pannie Częstochowskiej).