Średniowiecze: Kościół depozytariuszem kultury materialnej
Książę Mieszko przyjął wiarę w Chrystusa wraz z cywilizacją materialną, której głównym depozytariuszem był wówczas Kościół. Pogańskie państwo Polan miało wprawdzie własną, bujną cywilizację, w wielu aspektach podziwianą przez postronne narody. Była to jednak nade wszystko cywilizacja drewna, gliny i ziemi. Możemy ją dziś badać i odtwarzać, ale nie pozostawiła ona po sobie zbyt wielu trwałych śladów. Natomiast ludzie Kościoła przynieśli nam kulturę materialną nowego rodzaju, która wprawdzie nie zdominowała codziennego bytowania naszych przodków, ale ukazała im perspektywy przyszłego rozwoju, reprezentując ówczesny szczyt ludzkiej twórczości. Toteż zdobycze średniowiecznej kultury materialnej związanej z Kościołem, choć stosunkowo nieliczne, przetrwały w formach bardzo spektakularnych i są dziś dla nas swoistą wizytówką Polski Piastów.
Wypada w tym miejscu przypomnieć, że po upadku Imperium Rzymskiego na Zachodzie Kościół okazał się jedyną trwałą instytucją i najważniejszym cywilizacyjnym spoiwem średniowiecznych społeczeństw. Także w wymiarze materialnym. Barbarzyńscy władcy nie przejęli bowiem obowiązków rzymskiego państwa w sprawach tak podstawowych, jak dbałość o wykształcenie obywateli czy staranie o stan dróg. Przynajmniej przez kilka wieków duchowieństwo zachodniej Europy pełniło te obowiązki, w różnym stopniu i zakresie, zależnie od miejsca i czasu. Struktury Kościoła dostarczały też państwom organizacyjnych wzorców i intelektualnej kadry zdolnej pojąć, opisać, przemyśleć i poskromić materialną rzeczywistość. Ponadto w cieniu katedralnych i klasztornych murów trwały lub odradzały się umiejętności, które w okresie wędrówek ludów zanikły lub zubożały w społeczeństwie świeckim: rzemiosła artystyczne, budownictwo monumentalne, organizacja skryptoriów (czyli - można by rzec - ówczesnych oficyn wydawniczych), sztuki plastyczne. Zaznaczmy, że umiejętności te nie służyły wyłącznie ozdobie domów Bożych, aczkolwiek ich zabytki przetrwały głównie w świątyniach i klasztorach.
Tak więc dawna Polska zawdzięczała inicjatywie ludzi Kościoła - głównie biskupom, członkom kapituł i zakonów - uczestnictwo w materialnym rozwoju cywilizacji Zachodu. Mowa tu o wykorzystywaniu technik obróbki metalu i szlachetnych kruszców, o sporządzaniu ksiąg i dokumentów pisanych na pergaminie i papierze, których produkcję trzeba było wprowadzić, o nieznanych wcześniej narzędziach i nowych sposobach obróbki rozmaitych materiałów, a także o nowych uprawach - jak choćby winnej latorośli. Wszakże dzisiejszy Polak podróżujący po swoim kraju dostrzega przede wszystkim zabytki dawnego budownictwa. Technika wznoszenia murów z nieobrobionych, wielkich głazów przybyła do nas za pierwszych Piastów wraz z budowniczymi najstarszych katedr i kaplic złączonych z palatiami książęcymi, jakie stanęły we wszystkich ważniejszych ośrodkach Królestwa. Ich pozostałości mogą wydawać się skromne, pamiętajmy wszakże, iż były to jedne z większych budowli murowanych w ówczesnej Europie Środkowej. W następnym pokoleniu świątynni muratorzy wprowadzili technikę budowania z obrabianych ciosów, w kolejnym - nową technikę ceglaną. Ponadto w Polsce, tak jak w całej średniowiecznej Europie, dała się zauważyć intelektualna refleksja nad budownictwem - jej świadectwem pozostaje rzadki rękopis starożytnego traktatu Witruwiusza De architectura libri decem, przechowywany niegdyś w bibliotece kanoników regularnych w Trzemesznie (tzw. Vitruvius de Kropidlo).
Mieszkańcy polskich klasztorów - najczęściej ci, którzy przybywali do nas zza zachodniej i południowej granicy - zaszczepiali też znajomość rzemiosł. I tak przybysze znad Mozy dokonali w Gnieźnie odlewu brązowych drzwi, jednego z kilkudziesięciu zaledwie zachowanych w Europie przedmiotów tego rodzaju. W wiekach XII i XIII szczególną rolę w postępie materialnym odegrały konwenty cystersów, i to zarówno w budownictwie (tu odnotujemy pierwsze w Polsce monumentalne sklepienia kamienne), jak w organizacji uprawy roli, co przyczyniło się do wielkiego skoku cywilizacyjnego, jaki miał miejsce na naszych ziemiach w XIII wieku (był on bowiem związany nie tylko z napływem nowych kolonistów). Cystersi jako pierwsi wprowadzali na swoich rolach ciężki pług i trójpolówkę, dzięki którym umniejszyły się powszechne wcześniej plagi głodu. Za ich też sprawą rozpowszechniać się poczęły: hodowla ryb w specjalnie utrzymywanych stawach i machiny poruszane prądem rzek i strumieni - młyny, kuźnice, tartaki. Wszystko to wpłynęło na znaczną poprawę materialnego bytu mieszkańców Królestwa. Tu godzi się przypomnieć, że najstarszym dziś w Polsce budynkiem gospodarczym jest gotycka stodoła cysterska w Kołbaczu, wciąż funkcjonująca zgodnie ze swym pierwotnym przeznaczeniem.
Wiek XIII, a przede wszystkim stulecie XIV objawiły polskiemu Kościołowi nowe możliwości i nowe zobowiązania, odpowiadające wzrastającej randze Królestwa na politycznej mapie Europy. Także i tu na pierwszy plan wysuwają się osiągnięcia z pogranicza sztuk plastycznych, budownictwa i rzemiosł. Nowe, gotyckie katedry w Poznaniu i Wrocławiu (od lat 40. XIII wieku), a następnie w Krakowie i Gnieźnie (od lat 40. XIV wieku), choć skromniejsze rozmiarami od największych świątyń zachodnich metropolii, słusznie figurują w podręcznikach światowej historii sztuki. Są to bowiem osiągnięcia dużej klasy, pod wieloma względami nowatorskie i oryginalne. Budowane zwykle przez przybyszów, powstawały jednak z namysłu i pod krytycznym okiem polskich biskupów i kanoników, którzy świadomie wpływali na ich formę. W rezultacie mury polskich katedr gotyckich toczą ze sobą scholastyczną dysputę o architekturze, dla specjalistów po dziś dzień doskonale słyszalną, która odzwierciedla dzieje i rangę poszczególnych diecezjalnych stolic i ich wzajemne relacje. Doświadczenia kościelnych placów budowy owocowały równolegle w budowlach świeckich - zamkach, ratuszach, czy kramach, by wspomnieć monumentalne sukiennice (nie tylko krakowskie!), wznoszone przecież po części na wzór obszernych świątyń.
Nowożytność: Kościół wsparciem
Schyłek średniowiecza, płynnie przechodzący w nowożytność, to czas, gdy Kościół przestał być głównym depozytariuszem kultury materialnej, która - można by rzec - całkowicie się usamodzielniła. Tym niemniej mecenat Kościoła nadal pozostawał ważny w dziedzinie nauki, rzemiosła, techniki i ekonomii. Świadectwem tego są tak polskie świątynie, jak gmachy zakonnych uczelni i siedziby duchowieństwa oraz twórczość duchownych artystów - malarzy, rzeźbiarzy i architektów - działających również poza Kościołem w ramach przedsięwzięć świeckich. Polscy duchowni byli krajowymi prekursorami nauk doświadczalnych, pisali pierwsze polskie podręczniki budownictwa i kompendia encyklopedyczne. Wreszcie wart uwagi jest fakt, że ekstensywna gospodarka naszej szlachty i wyzysk poddanych, jakże silnie potępiany przez kaznodziejów XVII i XVIII wieku, nie objęły w takim stopniu wsi duchownych, których dzierżawcy nie mieli nieograniczonej władzy nad powierzoną sobie wiejską społecznością.
Nowoczesność: Kościół obrońcą
Schyłek Rzeczypospolitej objawił wagę struktur Kościoła dla narodu, który utracił państwo. W beznadziejnej - jak się wydawało - walce o przetrwanie Kościół okazał się jedynym pewnym i trwałym sojusznikiem narodu, także w kwestii zupełnie podstawowej - fizycznego istnienia. Przyznać trzeba, że w tej epoce nasz Kościół niejednokrotnie przekraczał ramy swojej podstawowej misji, praktykując cnotę Caritas w ramach sprawy narodowej. Można to bez wątpienia rozumieć jako zastosowanie zasady Ordo Caritatis - wedle której miłosierdzie okazać należy najpierw najbliższym i najbardziej potrzebującym, w tym przypadku prześladowanym współrodakom. Zaangażowanie osób duchownych w działania ekonomiczne i polityczne na rzecz wspólnoty narodowej musiały spotkać się z krytyczną refleksją. A jednak polski Kościół, kierując się cnotami wiary, nadziei i miłości pozostał wierny i Chrystusowi, i Ojczyźnie. Wieluset duszpasterzy - w tym postaci tak znane, jak ks. ks. Agustyn Szamarzewski i Piotr Wawrzyniak - przemożnie wpłynęło na materialny byt Polaków, zakładając lub pomagając zakładać nowoczesne polskie banki, spółki, biblioteki ludowe, kółka rolnicze - propagujące nowoczesne technologie - oraz biura pośrednictwa pracy, które walczyły z nędzą i emigracją zarobkową, uszczuplającą żywą siłę narodu. Bez tego wsparcia niełatwo byłoby odbudować państwo w tak imponującym kształcie, jak to się stało po roku 1918.
Odrodzenie Rzeczypospolitej otworzyło nowe możliwości i potrzeby. Społeczeństwo polskie lat międzywojennych przechodziło przemiany, zaciążył też na nim światowy kryzys. Na tym tle działalność Kościoła wymaga podkreślenia. Zarówno inicjatywy pomocy społecznej, jak edukacyjna praca zgromadzeń zakonnych - np. urszulanek i salezjanów, prowadzących liczne szkoły zawodowo-rzemieślnicze - dały wielki wkład w budowanie polskiej kultury materialnej. Fenomenem niezwykłym, godnym szczególnego podkreślenia, który skalą i znaczeniem wykroczył poza granice Polski, była działalność o. Maksymiliana Kolbe. Założony przezeń ośrodek franciszkański w Niepokalanowie o niezwykle nowoczesnym i - tak trzeba to ująć - wręcz przemysłowym charakterze, liczął niemal 800 zakonników obsługujących drukarnię, stację radiową i warsztaty rzemieślnicze.
Lata okupacji i wprowadzony po wojnie system komunistyczny drastycznie ograniczyły, choć nie całkiem zablokowały Kościołowi możliwość działania. Tym niemniej wielu z nas pamięta czasy, gdy właśnie przez kościelne struktury płynęła ku Polsce materialna pomoc z Zachodu, nie tylko przecież charytatywna, bo również wspomagająca rozmaite dziedziny ludzkiej działalności.
Dziś: Kościół drogowskazem
Ostatnie dekady ujrzały jedynie częściowy renesans działalności Kościoła w dziedzinie kultury materialnej. Współczesna gospodarka rządzi się innymi prawami, niż niegdyś, a Kościół pozostaje przede wszystkim depozytariuszem wiary, realizując swoje podstawowe posłannictwo: głoszenia światu Chrystusa. Dlatego największe znacznie ma jego udział w edukacji. A jednak wobec przemian współczesnego świata głos Kościoła w dziedzinie kultury materialnej jest niezwykle ważny. Jakże często bowiem Boże przykazanie: „czyńcie sobie ziemię poddaną" (Rdz 1, 26) rozumiane jest dziś opacznie, jako bezwarunkowe oddanie świata w ręce człowieka, który o Bogu pamiętać nie musi. A przecież „nie samym chlebem żyje człowiek" (Mt 4, 3).
Prof. dr hab. Czesław Błaszak, Dr med. Szczepan Cofta, Ks. Prałat dr Paweł Deskur, Prof. dr hab. med. Janusz Gadzinowski, Prof. dr hab. Bohdan Gruchman, Prof. dr hab. Tomasz Jasiński, Prof. dr hab. Andrzej Legocki, Prof. dr hab. Wojciech Łączkowski, Prof. dr hab. Roman Słowiński, Prof. dr hab. Michał Sznajder, Prof. dr hab. Jan Węglarz, Mgr Grażyna Ziółkowska.
Poznań, 14 marca 2016 roku