Każde pokolenie odnosi swoje rozumienie historii do czasów, w których przyszło mu żyć. Dlatego też rozważania nad polskimi uwarunkowaniami świadomości historycznej należy prowadzić na tle będących obecnie w obiegu współczesnych haseł tożsamości europejskiej, które dzisiaj, w czasach jednoczącej się Europy, mogą znacząco wpływać na stan świadomości Polaków.

Niestety, za fundament integracji Unii Europejskiej przyjęto bieżące założenia polityczne i ekonomiczne, nie zaś wspólną chrześcijańską tradycję i szeroko pojętą sferę kultury, jak tego chcieli Ojcowie Założyciele Zjednoczonej Europy. Obecnie funkcjonujące znaczniki tożsamości mogą co najwyżej doprowadzić państwa członkowskie do utworzenia wspólnoty ekonomicznej. Można jednak wątpić czy potrafią one wykształcić poczucie wspólnej tożsamości u mieszkańców naszego kontynentu. Jacques Delors pisał kiedyś: „Jeśli Europa nie będzie miała swojej duszy, sama nie określi się kulturowo, nie będzie Europą. A jeśli będzie tylko wspólnotą polityczną czy ekonomiczną, to absolutnie nie spełni swego zadania”.

Burzliwe dzieje naszego kontynentu nigdy dotąd nie zdołały uformować większych, ponadnarodowych wspólnot. Prawdą jest, że po tragicznych doświadczeniach wojennych w minionym stuleciu zachowanie pokoju na kontynencie urosło do rangi nadrzędnego celu. Dobrze, że jednocząca się gospodarczo Europa zdaje się być teraz wiarygodnym rzecznikiem pokojowej koegzystencji państw kontynentu. Czy jednak nowy typ tożsamości oparty jedynie na wspólnocie bieżących interesów i pozbawiony swoistej mistyki historycznej odwołującej się do narodowego dziedzictwa jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo w obliczu możliwych zagrożeń zewnętrznych? Dotąd za ojczyznę składano ofiary życia, a teraz, zgodnie z nową tożsamością, będzie można we wspólnej Europie co najwyżej lepiej ułożyć sobie życie.

Przyjęcie takiego typu tożsamości europejskiej może mieć wiele różnorodnych konsekwencji, z których  już dziś niektóre można uznać za trudne do zaakceptowania. Mówi się na przykład o wspólnym podręczniku historii, który mógłby przyjść z pomocą w wychowaniu młodych Europejczyków wolnych od narodowych uprzedzeń i partykularnych stereotypów. Takie inicjatywy jednak, podobnie jak propagowanie obcej dla naszej tradycji wielokulturowości, mogą prowadzić do odwrotnych skutków i wywoływać konflikty, czego już teraz zaczynamy doświadczać w Europie Zachodniej.

Jeśli Unia Europejska ma być czymś więcej niż sui generis spółką gospodarczą państw członkowskich, musi wyrobić sobie przekonywującą tożsamość jako podstawę autorytetu moralnego, do którego będzie można się odwoływać i w imię którego można będzie domagać się wyrzeczeń indywidualnych na rzecz dobra ogólnego. Czy więc takie, skądinąd pożyteczne hasła, jak otwartość na dialog lub tolerancja, są w stanie zastąpić tradycyjne kanony wartości i stać się nową ostoją trwałych więzi społecznych?

Rozpowszechnienie się w epoce Oświecenia świeckiego racjonalizmu doprowadziło do daleko idących przewartościowań w kulturze europejskiej, polegających na próbach zastąpienia chrześcijaństwa jako fundamentu więzi społecznej hasłami nieograniczonej wolności, wielokulturowości oraz przeświadczeniem, że drogę do poznania prawdy o świecie i człowieku można przebyć bez żadnego respektu dla doświadczeń historycznych. W ostatnich dziesięcioleciach XX wieku przyspieszony rozwój cywilizacyjny Europy Zachodniej wymagał gwałtownego powiększenia zasobów siły roboczej. Sięgnięto po nią do mniej rozwiniętych krajów, w tym także do krajów muzułmańskich. Być może osiągnięto tą drogą sukces ekonomiczny. Kto wie jednak, czy nie będzie on okupiony nieznanymi wcześniej, groźnymi dla przyszłości Europy konfliktami kulturowymi.

Obserwacja współczesnego życia publicznego ukazuje, że instytucje opowiadające się za ścisłą racjonalnością nie mogą w istocie funkcjonować bez stałego odwoływania się do wartości zapisanych
w tradycyjnym dziedzictwie kulturowym. Te zaś bez żadnej wątpliwości wypływają ze źródeł chrześcijańskich. W przypadku jakiejkolwiek konfrontacji ideologicznej odwołanie się do chrześcijaństwa, ciągle przecież żywego w świadomości Europejczyków, może być jedyną ostoją dla przetrwania kultury całego kontynentu.

W szczególności, naród polski opiera w dużej mierze swoją tożsamość na chrześcijaństwie. Naród pamięta, że Kościół katolicki był ostoją polskości w czasach zaborów, okupacji hitlerowskiej i komunistycznego zniewolenia. Hasło „Bóg, honor i Ojczyzna” zawsze jednoczyło Polaków w patriotycznych postawach. W tym kontekście bolesne są wewnętrzne i zewnętrzne działania medialne, które wykorzystując braki polskiej polityki historycznej, przedstawiają patriotów polskich spod powyższego hasła, a także w ogóle Polskę i Polaków, w zakłamanym świetle.

Szczególną okazją do szerokiego podjęcia powyższych tematów w obszarze kultury, edukacji i w innych przestrzeniach aktywności publicznej jest zbliżająca się 1050. rocznica chrztu Polski oraz Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Zwłaszcza ludzie cieszący się w swych środowiskach prawdziwym autorytetem powinni  uznać za swój moralny i patriotyczny obowiązek wniesienie wkładu w jak najgłębszą percepcję tych wydarzeń w Polsce i na świecie. Dla chrześcijan bowiem historia jest wpisana w historię zbawienia, a, jak podkreślał św. Jan Paweł II, „naród żyje wciąż całą swoją historią”.

Poznań, dnia 28.04.2015

Podpisali: prof. dr hab. Czesław Błaszak, dr hab. med. Szczepan Cofta, ks. prał. dr Paweł Deskur (sekretarz), prof. dr hab. med. Janusz Gadzinowski, prof. dr hab. Bohdan Gruchman (przewodniczący), prof. dr hab. Tomasz Jasiński, prof. dr hab. Andrzej Legocki, prof. dr hab. Wojciech Łączkowski, prof. dr hab. Roman Słowiński, prof. dr hab. Michał Sznajder, prof. dr hab. Jan Węglarz (wiceprzewodniczący), mgr Grażyna Ziółkowska