Palić, spalać się miłością
Abp Stanisław Gądecki
Palić, spalać się miłością. 30-lecie translacji św. Urszuli Ledóchowskiej (Pniewy – 29.05.2019).
Zgromadziliśmy się dzisiaj u grobu Matki Urszuli Ledóchowskiej w 30. rocznicę translacji jej szczątków doczesnych z Rzymu do Pniew, aby zastanowić się nad trzema sprawami, nad jej życiem, translacją oraz jej kultem w Pniewach.
1. ŻYCIE
a. Pierwszą sprawą jest życie Matki Urszuli. Znają je dobrze siostry urszulanki, lecz mimo to warto je przypomnieć, ponieważ każde wspomnienie odświeża zacierające się kontury i sprawia, że to co ważne nie ulega zapomnieniu. A zatem matka Urszula urodziła się 17 kwietnia 1865 r. w Loosdorf koło Wiednia. Wyrastała w atmosferze mądrej i wymagającej miłości rodziców, wśród licznego rodzeństwa. Trójka najstarszych dzieci obrała drogę życia konsekrowanego: Maria Teresa (beatyfikowana w 1975) założyła w przyszłości Sodalicję św. Piotra Klawera, a młodszy brat Włodzimierz był generałem Jezuitów.
„Bóg chciał, bym wstąpiła do klasztoru [czarnych] sióstr Urszulanek [Unii Rzymskiej], bo ja tego nie chciałam. Znałam urszulanki tylko z opowiadania i był to jedyny zakon, do którego czułam niechęć nic do niego mnie nie ciągnęło […] Jednak trudności, które miałam w domu w przeprowadzeniu moich zamiarów, doprowadziły mnie do tego, by wstąpić tam, gdzie najłatwiej mogłam się dostać a więc wstąpiłam do sióstr urszulanek w Krakowie […]. Nie ja wybrałam, wybrał Bóg”.
W Krakowie pracowała jako nauczycielka i wychowawczyni w szkole prowadzonej przez urszulanki. Brała też lekcje malarstwa i ozdobiła klasztorną kaplicę malowidłami ściennymi i obrazami. Pierwszą profesję zakonną złożyła 28 kwietnia 1889 roku, przyjmując imię Maria Urszula od Jezusa. Słowa zaś - „Obym tylko miłować umiała! Palić, spalać się miłością” - stały się linią przewodnią całego jej życia.
W 1904 roku - już jako przełożona domu – miała duże trudności ze starszymi matkami, które nie rozumiały jej apostolskiego ducha i krępowały jej działalność. Dwa lata później – odkąd kobiety rozpoczęły studia na Uniwersytecie Jagiellońskim - doprowadziła do otwarcie pierwszej w Polsce bursy dla studentek, gdzie mogły otrzymać bezpieczne miejsce do życia i studiów, a także solidną formację religijną. Matka Urszula przeżyła w klasztorze krakowskim 21 lat.
b. W 1907 roku wyjechała do pracy dydaktycznej w Petersburgu, gdzie objęła kierownictwo zaniedbanego internatu i liceum św. Katarzyny. W Petersburgu Matka i powiększająca się wspólnota sióstr (erygowana wkrótce jako dom autonomiczny) żyły w ukryciu i choć pod stałym niemal nadzorem policji, prowadziły intensywną pracę wychowawczą i religijną ukierunkowaną także na zbliżenie między Polakami i Rosjanami. „Swą troską obejmowała prawosławnych, protestantów, żydów, mahometan i niewierzących. Znajdowała z nimi wspólny język miłości, poparty czynem” (Jan Paweł II, 20.06.1995).
c. Z powodu wybuchu wojny 1914 roku Matka musiała opuścić Rosję. Wyjechała do Sztokholmu. W okresie skandynawskiej peregrynacji (Szwecja, Dania, Norwegia) działalność Matki skupiła się - obok pracy wychowawczej - na twórczym udziale w życiu miejscowego Kościoła, pracy na rzecz pomocy ofiarom wojny i zaangażowaniu ekumenicznym. Dom sióstr był oparciem dla ludzi o różnych orientacjach politycznych i religijnych. Jej gorący patriotyzm szedł w parze z otwarciem na inność i różnorodność. Zapytana jaką politykę prowadzi, odpowiedziała bez wahania: moją polityką jest miłość. (vatican.news: M.Urszula (Julia) Ledóchowska (1865-1939)).
Święta Urszula posiadała wszechstronne zainteresowania a ponadto znakomitą pamięć. Prócz sześciu głównych języków europejskich znała też język hiszpański i portugalski, nauczyła się szwedzkiego i duńskiego. We wszystkich tych językach mogła z łatwością przemawiać publicznie. „Słuchając jej podziwialiśmy - pisze Norweg, Ivar Hamre - jak szczodrze przez naturę muszą być obdarzeni Polacy i jacy są zdolni, skoro pani Ledóchowska, która bawi w krajach skandynawskich dopiero od jedenastu miesięcy, mogła tak dobrze opanować obcy zupełnie dla niej język”.
Mimo tego, iż była urodzona w małżeństwie mieszanym z ojca Polaka i matki Szwajcarki i wychowana w Austrii, posiadała od dzieciństwa świadomość przynależności do narodu polskiego. Miłość do polskiej ojczyzny wyrażała się u niej w konkretnych czynach, zwłaszcza w okresie I wojny światowej. Wtedy to rozpoczęła akcję charytatywną na rzecz Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, założonego w Vevey (Szwajcaria) przez Henryka Sienkiewicza, Ignacego Paderewskiego i Antoniego Osuchowskiego. Jako przedstawicielka tegoż Komitetu na kraje skandynawskie wygłosiła w tych krajach 80 odczytów o Polsce. Żarliwością i autentyzmem swoich wypowiedzi budziła nie tylko sympatię dla umęczonego polskiego narodu, ale przyczyniała się w dużej mierze do wydatnej pomocy materialnej dla rodaków. Ojczyzna – widziana w Bożej perspektywie - stanowiła jej wielką miłość. „W naszym kraju – mówiła - miłość Ojczyzny i miłość Kościoła łączą się w jedną żarliwą miłość. Dwa te uczucia wspierają się nawzajem jedno jest siłą drugiego. Kochamy Ojczyznę, bo takie jest przykazanie Kościoła, kochamy Kościół, bo jest podwaliną i rękojmią naszego życia narodowego”.
d. Po wojnie - w roku 1920 – Matka wróciła do Polski z grupą sióstr oraz czterdziestką sierot po polskich emigrantach. Osiedliła się tutaj, w Pniewach, gdzie - z myślą o pracy apostolskiej - założyła zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, zwane szarymi urszulankami. Papież Benedykt XV zatwierdził to nowe zgromadzenie dnia 7 czerwca 1920 roku. W tym zatwierdzeniu pomagał jej ówczesny generał jezuitów, Włodzimierz Ledóchowski, rodzony brat Urszuli.
Nowe Zgromadzenie rozwijało się bardzo dynamicznie. Powstały wspólnoty sióstr w Polsce i na ubogich, wielonarodowych i zróżnicowanych religijnie kresach wschodnich. W 1928 roku powstał dom generalny w Rzymie i bursa, aby uboższe dziewczęta mogły zapoznać się z bogactwem duchowym i religijnym serca Kościoła i europejskiej cywilizacji. Siostry podejmowały też pracę wśród ubogich na obrzeżach Rzymu. W 1930 roku siostry, towarzysząc dziewczętom jadącym w poszukiwaniu pracy, osiedliły się we Francji. Wszędzie, gdzie to było możliwe Matka tworzyła ośrodki pracy wychowawczej i nauczycielskiej, posyłała siostry do katechezy i pracy w dzielnicach nędzy, organizowała wydawnictwa dla dzieci i młodzieży, sama pisząc artykuły i książki. Inicjowała tworzenie organizacji dla dzieci (Krucjata Eucharystyczna), starszej młodzieży i dla kobiet. Brała czynny udział w życie Kościoła i Kraju, za co otrzymała wysokie odznaczenia kościelne i państwowe.
Matka wyczuwała potrzeby czasu i miejsca, próbując odważnie nowych dróg. Dlatego - chociaż wyczuwano, że praca nowego zgromadzenia odpowiada potrzebom zmieniających się czasów - jej poczynania zaskakiwały, budziły dyskusje a nawet zastrzeżenia. Tworzyła przedszkola, domy wychowawcze, biblioteki, czytelnie, wydawnictwa, prewentoria, internaty dla studentek, organizowała katechizację, prowadziła kursy, rekolekcje, wykłady. Wychowywała dzieci i młodzież w taki sposób, aby przyniosły one zaszczyt Polsce. Spotykała się z książętami, kardynałami, biskupami, gościła ministrów, dyplomatów, generałów, a jednocześnie potrafiła rozmawiać z bardzo prostymi ludźmi z najniższych warstw społecznych. Przemawiała w salonach i teatrach, w ubogich izbach szkolnych i biednych chatach. We wszystkich tych poczynaniach była inspirowana wyłącznie miłością Boga i człowieka.
Praca z młodzieżą i dla młodzieży w celu kształtowania jej życia umysłowego i duchowego była potrzebą jej serca. Często mówiła: „Mamy w dziele wychowania dwojakie zadanie: pierwsze — wychowanie dzieci dla Boga, dla ojczyzny niebieskiej, drugie — to wychowanie dzieci dla społeczeństwa, dla ojczyzny ziemskiej”. Była wychowawczynią wymagającą, ale jednocześnie przekonaną, że żądając wiele, należy jednocześnie głęboko kochać ludzi. Trzeba uśmiechem dawać temu wyraz, bo uśmiech jest triumfem życzliwości nad chłodem, zwycięstwem miłości nad egoizmem. W trosce o młode dusze organizowała w Pniewach podczas wakacji rekolekcje zamknięte dla różnych stowarzyszeń i osób prywatnych, które często sama prowadziła. Matka osiągała niezwykłe wyniki w swojej pracy wychowawczej dzięki prostemu, indywidualnemu i matczynemu podejściu. Była przy tym ogromnie subtelna, pełna naturalnej prostoty, co sprawiało, że młodzież darzyła ją pełnym zaufaniem i otaczała czcią. Chociaż żyła życiem zakonnym, miała zrozumienie dla kwestii życiowych dziewcząt. Przygotowywała je do przyszłych zadań w rodzinie i ojczyźnie. Przede wszystkim chciała, aby były dobrymi katoliczkami, mądrymi matkami, pełnowartościowymi obywatelkami kraju. Po opuszczeniu szkoły, interesowała się ich dalszymi losami. Życzyła sobie, by ze swoimi problemami, bólami i wątpliwościami powracały do Pniew, aby tutaj zaczerpnąć sił do dalszego życia. Matka Urszula znała życie i posiadała intuicyjne wyczucie, które sprawiało, że jej rady i wskazania były trafne i przekonujące (ze wspomnień Marii Górnickiej).
W formacji duchowej sióstr akcentowała wagę liturgii, a w niej Eucharystii, w której dostrzegała szczyt i źródło zjednoczenia z Bogiem. Codzienne uczestnictwo we Mszy św. miało prowadzić siostry do coraz pełniejszego zjednoczenia z Kościołem a codzienna - osobista i wspólnotowa - adoracja Najświętszego Sakramentu stała się trwałym elementem duchowości szarourszulańskiej.
Kult Eucharystii łączyła Matka z nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny, której słowa: „Oto ja służebnica Pańska” uczyniła hasłem Zgromadzenia. Na pytanie, jaka jest urszulańska droga do świętości, odpowiadała: Wpatruj się w Matkę Najświętszą i naśladuj Ją w tych Jej postawach, które wyraziła słowami i życiem (por. rozmowa ze świadkiem życia Matki Urszuli Ledóchowskiej. Z Matką Andrzeją Górską rozmawiał ks. dr Ireneusz Skubiś).
W siostrach starała się o wyrobienia szerokich i otwartych serc dla każdej nędzy moralnej i materialnej, serc palących się do poświęcenia. Kształtowała ducha ewangelicznej radosnej służby. „Naszą polityką jest miłość. I dla tej polityki jesteśmy gotowe poświęcić nasze siły, nasz czas i nasze życie” – często powtarzała. Święta Urszula do wszystkich mówiła językiem miłości popartej czynem. Była w swoich czasach apostołką nowej ewangelizacji, dając swoim życiem i działaniem dowód, że miłość ewangeliczna jest zawsze aktualna, twórcza, skuteczna – powiedział św. Jan Paweł II podczas jej kanonizacji (18.05.2003).
Jednym słowem była to kobieta nadzwyczajna. Człowiek mocny, piękny i pełen wiary. Człowiek umiejący harmonizować intensywne życie wewnętrzne z intensywną działalnością. Nie żyła dla siebie, ale wyłącznie dla Boga i innych. „Jeżeli dziś święta Urszula staje się przykładem świętości dla wszystkich wierzących, to dlatego, że jej charyzmat może być podjęty przez każdego, kto w imię miłości Chrystusa i Kościoła, chce skutecznie dawać świadectwo Ewangelii we współczesnym świecie. Wszyscy możemy uczyć się od niej, jak z Chrystusem budować świat bardziej ludzki świat, w którym coraz pełniej będą realizowane takie wartości, jak sprawiedliwość, wolność, solidarność, pokój. Od niej możemy uczyć się, jak na co dzień realizować 'nowe' przykazanie miłości” (Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. kanonizacyjnej).
Gdy Matka Urszula zmarła w Rzymie dnia 29 maja 1939 roku, mówiono, że „zmarła święta”. Pochowano ją na cmentarzu Campo Verano, w grobowcu, który nieco wcześniej kupiła dla rzymskich domów Zgromadzenia. Potem - w ramach rozpoczynającego się procesu beatyfikacyjnego - dokonano ekshumacji ciała matki Urszuli (22.04.1959). Okazało się, że jest ono zachowane w całości. Dnia 2 grudnia tego samego roku przeniesiono je do specjalnie przygotowanego grobowca w kaplicy domu generalnego Zgromadzenia przy via Casaletto.
Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował Matkę Urszulę w Poznaniu dnia 20 czerwca 1983 roku i kanonizował w Rzymie dnia 18 maja 2003 roku. W roku, w którym Pan Bóg odwołał Matkę do siebie, założone przez nią Zgromadzenie liczyło około 800 sióstr, których praca rozwijała się w 29 placówkach w kraju i 6 za granicą.
2. DZIEJE TRANSLACJI
Druga sprawa to translacja. Translacja (łac. translatio, gr. anakoimide) jest formą kultu relikwii. Polega ona na przetransportowaniu ciała świętego na inne miejsce. W czasach wielkich prześladowań przenoszono do Rzymu lub do innego miasta ciało świętego, który zginął lub zmarł z wycieńczenia na zesłaniu. Innych translacji nie dokonywano, bo prawo rzymskie surowo ich zabraniało.
Pierwszych translacji dokonywano na Wschodzie. Znacznie później pojawiły się one w Rzymie, do czego przyczyniły się najazdy barbarzyńców. Dla większego bezpieczeństwa papieże przenosili wówczas szczątki męczenników z katakumb do bazylik w obrębie murów miejskich.
Podobne motywy wpłynęły na potajemne sprowadzenie relikwii św. Mikołaja z Miry w Azji Mniejszej do Bari. Czesi wywieźli relikwie św. Wojciecha oraz Pięciu Braci Męczenników do Pragi i Ołomuńca. W czasach nam bliższych do najbardziej uroczystych translacji należało przeniesienie relikwii św. Andrzeja Boboli z Rzymu do Warszawy w 1938 r.
Gdy idzie o translację szczątków Matki Urszuli, to pomysł by Jej ciało przenieść z Rzymu do Pniew, do domu macierzystego Zgromadzenia podsunął urszulankom święty Jan Paweł II. W przeddzień przewiezienia relikwii bł. Urszuli (11 maja 1989 r.), podczas nabożeństwa majowego w Ogrodach Watykańskich, tak uzasadnił on ten krok: „Wiemy, że ziemia ojczysta ma prawo do Twojej obecności. Że tam właśnie, w Pniewach, na prastarej ziemi piastowskiej w Wielkopolsce, jest główne gniazdo Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Szarych. Tam powinnaś spocząć. Tam – takie jest prawo Twojej rodziny, Twojego Zgromadzenia”. Jest to najlepsze uzasadnienie translacji Matki Urszuli.
Przygotowania do uroczystego translatio rozpoczęły się w sierpniu 1987 roku. Po uzyskaniu odpowiednich pozwoleń przystąpiono w Pniewach do budowy kaplicy błogosławionej Urszuli. Siostry odpowiedzialne za translację ustaliły trasę i przebieg towarzyszących temu wydarzeniu celebracji. Jesienią 1988 roku dokonano kolejnej ekshumacji ciała Matki Urszuli – 30 lat po złożeniu go w grobowcu w kaplicy domu generalnego. Ponownie stwierdzono ich nienaruszony stan. Na początku maja 1989 roku - tuż przed rozpoczęciem translatio - relikwie włożono do nowego relikwiarza.
Wreszcie - dnia 12 maja 1989 roku, tj. 50 lat po jej śmierci - bł. Matka udaje się w drogę powrotną z Rzymu do Pniew. Trasa wiedzie przez północne Włochy, Austrię i Czechosłowację do Polski. Z okazji przybycia Jej relikwii w 30 miejscach związanych z jej życiem i działalnością odbywają się uroczystości, jak np. w Brescii (12-15 maja), Loosdorf (15-17 maja), w Lipnicy Murowanej (19-20 maja), w Krakowie (20-21 maja), Częstochowie (21-22 maja), Łodzi (24-26 maja), Warszawie (26-27 maja) i Poznaniu (27-28 maja).
W dniu 28 maja relikwie dotarły do Pniew. W homilii wygłoszonej podczas Mszy św. przy relikwiach bł. Urszuli 29 maja 1989 ksiądz Prymas nazwał Matkę Urszulę człowiekiem wprowadzającym pokój (Mt 5,9). Miejsce, gdzie spoczywają Jej relikwie, będzie miejscem, „w którym będzie się rodzić pokój, w którym ma być wprowadzana myśl o prawdzie, sprawiedliwości, wyzwoleniu i miłości”. Następnego dnia relikwie zostały złożone do sarkofagu w kaplicy domu macierzystego a uroczystościom - z udziałem wielu biskupów, kapłanów i tłumu wiernych - przewodniczyli ks. kardynał Józef Glemp, Prymas Polski i ks. arcybiskup Jerzy Stroba, metropolita poznański.
Na pamiątkę przywiezienia relikwii bł. Matki Urszuli do Pniew został poświęcony dzwon imieniem „Urszula”. A w ramach przygotowań do uroczystości powstał chór dziecięco-młodzieżowy „Promyki Słoneczne”, który swoim śpiewem uświetnił zakończenie translatio, wykonując Akatyst skomponowany ku czci bł. Urszuli.
Odtąd Dom Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK w Pniewach przybrał podwójny charakter: domu macierzystego bo jest to pierwszy dom Zgromadzenia oraz macierzystego z uwagi na obecności relikwii Założycielki.
3. CZEŚĆ DLA RELIKWII
Trzecia sprawa to cześć oddawana relikwiom, czyli szczątkom świętych ludzi. Cześć ta ma swoje biblijne korzenie. Wystarczy wspomnieć dotknięcie kości proroka Elizeusza przez zmarłego człowieka: „Elizeusz umarł i pochowano go. Oddziały zaś Moabitów wpadały do kraju każdego roku. Zdarzyło się, że grzebiący człowieka ujrzeli jeden oddział [nieprzyjacielski]. Wrzucili, więc tego człowieka do grobu Elizeusza i oddalili się. Człowiek ten dotknął kości Elizeusza, ożył i stanął na nogi” (2 Krl 13,20-21).
a. Dzieje Kościoła czasów poapostolskich przekazują nam oczywisty przykład czci oddawanej relikwiom. W II wieku po Chr. (ok. +167) - w opisie męczeństwa biskupa Polikarpa ze Smyrny – znajdziemy wzmiankę o uniemożliwianiu chrześcijanom przez tamtejsze władze zabrania ciała męczennika „chociaż wielu chciało to zrobić, żeby posiadać święte szczątki. [...] Wówczas setnik oświadczył, że ciało jest własnością państwa i polecił je spalić, tak jak jest to w zwyczaju. Tak więc mogliśmy później zebrać jego kości, cenniejsze od klejnotów i droższe od złota, aby je złożyć w miejscu stosownym”. Z czasem chrześcijanie - zainspirowani słowami Apokalipsy - „ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, jakie mieli” (Ap 6,9), zaczęli umieszczać ciała męczenników pod ołtarzami. Według myśli św. Augustyna relikwia stawała się ołtarzem samego Boga (Contra Faustum 20,21).
Po edykcie mediolańskim w roku 313 - gdy w Cesarstwie Rzymskim zapanowała wolność wyznania - coraz popularniejsze stały się pielgrzymki do grobów męczenników. Pielgrzymki te były doskonałą okazją ku temu, by uczyć się wiary od kogoś, kto szedł za Chrystusem krok w krok po drodze naznaczonej cierpieniem.
„Relikwie w Kościele zawsze otaczano szczególną czcią i uwagą, gdyż ciała błogosławionych i świętych, mające zmartwychwstać, były na ziemi żywą świątynią Ducha Świętego i narzędziami świętości, uznanej przez Stolicę Apostolską na drodze beatyfikacji i kanonizacji” – mówi instrukcja Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych o autentyczności i przechowywaniu relikwii (8.12.2017).
b. Dlatego relikwie św. Matki Urszuli wzywają nas do pójścia za jej przykładem. Za przykładem tej świętości, która nie domaga się od nas rzeczy nadzwyczajnych, a tylko wiernego spełniania obowiązków życia codziennego, spełniania woli Bożej. Nie polega ona na nadzwyczajnych pokutach, na długich modlitwach, na heroicznych aktach cnót, ale na cichym spełnianiu woli Bożej. Najlepsza modlitwa - to ciągłe zgadzanie się z wolą Bożą; najlepsza pokuta - to radosne przyjmowanie woli Bożej; najcudowniejszy akt miłości - to wierne wykonywanie woli Bożej we wszystkim.
Ale my czcimy świętą Matkę Urszulę nie tylko ze względu na jej przykład. Czcimy jej relikwie także dlatego, aby umacniała się jedność całego Kościoła przez praktykowanie braterskiej miłości. Bo jak wzajemna łączność między chrześcijanami prowadzi nas bliżej do Chrystusa, tak obcowanie ze świętymi łączy nas z Chrystusem, z którego - niby ze Źródła i Głowy - wypływa wszelka łaska i życie Ludu Bożego (por. Lumen gentium, 50; KKK 957).
Relikwie mają nam przypominać o nieustającej obecności świętych i błogosławionych wśród nas. Mają nam uświadamiać więź między nami, bliskość ze świętymi. Świętych obcowanie to duchowa łączność istniejąca między wiernymi na ziemi, duszami w czyśćcu oraz zbawionymi. Wszyscy tworzymy jedną wspólnotę wzajemnie się miłującą i wspierającą. Kult świętych stanowi wyraz naszej miłości do zbawionych. Zbawieni zaś i dusze w czyśćcu okazują nam swoją miłość przez wstawianie się za nami u Boga. „Łączność pielgrzymów z braćmi, którzy zasnęli w pokoju Chrystusowym, bynajmniej nie ustaje; przeciwnie, według nieustannej wiary Kościoła umacnia się jeszcze dzięki wzajemnemu udzielaniu sobie dóbr duchowych” (Lumen gentium, 49; KKK 955).
W ostateczności jednak, wszelkie relikwie muszą prowadzić nas do praźródła świętości, czyli do samego Chrystusa. Kościół bowiem pragnie głosić misterium paschalne Chrystusa, które zrealizowało się w życiu świętych. Święci odzwierciedlają misterium paschalne; mękę, śmierć i zmartwychwstanie Pana. Inaczej relikwie utraciłyby swój właściwy sens i przeznaczenie.
Kościół przez wieki - z różnym skutkiem - starał się utrzymać kult relikwii w ramach poprawności teologicznej. Pilnował, by nie przerodził się on w zabobon ani w bałwochwalczą cześć dla świętego. Wybitni ludzie Kościoła sprzeciwiali się magicznemu traktowaniu relikwii. Święty Hieronim wyraźnie mówił, że nie relikwiom oddajemy cześć, ale wyłącznie Stwórcy. Mistrz Eckhart z kolei nawoływał: „Nie szukajcie martwej kości, szukajcie świętości żywej, która da wam życie wieczne”. Nie modlimy się więc do kości, podobnie jak nie modlimy się do obrazu świętego, ale modlimy się za wstawiennictwem konkretnej osoby; za wstawiennictwem kogoś, kto jest nam bardzo bliski.
ZAKOŃCZENIE
Na koniec więc módlmy się: Boże, Miłości Przedwieczna, Ty powołałeś św. Urszulę, aby poszła za Twym Umiłowanym Synem drogą rad ewangelicznych w całkowitym oddaniu się Chrystusowi i Jego ciału, którym jest Kościół.
Uczyłeś ją życia w modlitwie, pokorze, pogodzie ducha i w gorliwej pracy nad szerzeniem królestwa Serca Jezusowego.
Wybrałeś ją jako narzędzie Twojej miłości ku ludziom przez apostolstwo wychowania i służby najbardziej potrzebującym.
Prosimy Cię, daj także nam odwagę i wytrwałość, abyśmy - za jej przykładem i wstawiennictwem - przeżywali naszą codzienność w duchu miłości i służby Tobie i naszym siostrom i braciom. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.