Oto czynię wszystko nowe
Abp Stanisław Gądecki
Oto czynię wszystko nowe. Dzień kapłański (Górka Duchowna - 24.08.2023).
Przed chwilą usłyszeliśmy czytanie liturgiczne zaczerpnięte z Księgi Apokalipsy (Ap 21,9b-14), czyli z najbardziej tajemniczej księgi Nowego Testamentu, będącej dopełnieniem całości Objawienia. Jej adresatami byli chrześcijanie Azji mniejszej, nad którymi czuwał z Efezu apostoł Jan. Pod koniec I w. po Chr. - w czasie krwawych rzymskich prześladowań Nerona i Domicjana - Jan zachęcał chrześcijan do niezachwianej wierności. Jego celem nie było straszenie ludzi, ale podtrzymanie nadziei wśród prześladowanych. Apokalipsa bowiem mówi nam o ostatecznym zwycięstwie tych, które obmyci krwią Baranka, czyli zbawieni - mimo przejściowych niepowodzeń - odniosą nad wszelkimi mocami zła i ciemności, dzięki wsparciu Pana.
Zapewnia, że koniec prześladowań nastąpi „niebawem”, „jest bliski” (Ap 1,1.3; 3,11; 12,12; 22,6.7.10.12.20). Podobnie jak inni prorocy, także Jan pisał mając przede wszystkim na względzie „tu i teraz” swoich czytelników. Jana interesowała przede wszystkim teraźniejszość; interesował go koniec historii zbawienia, a nie koniec wszechświata. Opisy klęsk i nadchodzącego końca służy mu do wezwania wszystkich teraźniejszych i przyszłych czytelników do trwania w bezwzględnej wierności Bogu.
Apokalipsa nie jest więc ucieczką w sferę utopii. Przeciwnie, jest to objawienie rzeczywistości Bożej, której nikt z nas nie może uniknąć. Objawienia Dnia Ostatecznego i Powszechnego Sądu Boga, zapewniającego triumf dobra. Po co więc mamy nadal czytać Apokalipsę? Z tego samego powodu, z jakiego czytamy, na przykład, listy św. Pawła, ponieważ księga ta zawiera przesłanie, które tkwi w teraźniejszości, ale przekracza granice konkretnego momentu historycznego. Orędzie Apokalipsy jest ważne tak samo dziś jak przed wiekami.
Dzisiaj więc zastanówmy się tylko nad dwoma sprawami. Nad apokaliptyczną Nową Jerozolimą oraz nad tym, jak apostoł Bartłomiej zamierzał się do niej dostać.
1. NOWE JERUSALEM
Nowe niebo, nowa ziemia, nowe Jeruzalem; ostatecznie i nieodwołalnie „czynię wszystko nowe” (21,5) – oto radosne potwierdzenie tego, że zdawałoby się to utopijne marzenie zostało zrealizowane (21,6). Dawny ład przeminął, a objawił się nowy (por. 2 Kor 5,17).
Słyszany przez wizjonera głos wyjaśnia na czym dokładnie polega to „nowe”. Najpierw mamy opis „negatywny”: nie będzie odtąd śmierci, nie będzie żałoby, ani krzyku, ani trudu (21,4); nie ma też morza (czyli symbolu wszystkiego, co zmienne i niestabilne) (21,1). Boga zstąpił, aby być ze swoim ludem, aby ocierać łzy z jego oczu, a jego członków uczynić dziećmi Boga.
Z drugiej strony wizjoner opisuje nam piękno Miasta-Oblubienicy, „mającego chwałę Boga. Nie chodzi tu o rekonstrukcję dawnego historycznego miasta Jeruzalem; mamy tutaj symbol, który przekracza ten wymiar. Trudno zresztą wyobrazić sobie miasto w kształcie idealnego sześcianu, mającego ponad 14 kilometrów wysokości, długości i szerokości. Skoro zaś Nowe Jeruzalem ma przyjąć w swoje mury wszystkie narody, mniej dziwią nas jego zdumiewające rozmiary. Opis tego Miasta jest oparty na artystycznej kompilacji takich tekstów, jak: Iz 60,1-2; 65,17-18, Ez 48,35 wykorzystanych w sposób dość dowolny.
„…oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię;
nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą.
rzeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę;
bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele i z jej ludu - radość.
Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu.
Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ni krzyku narzekania.
Nie będzie już w niej niemowlęcia, mającego żyć tylko kilka dni,
ani starca, który by nie dopełnił swych lat;
bo najmłodszy umrze jako stuletni, a nie osiągnąć stu lat będzie znakiem klątwy” (Iz 65,17-20).
W tym Mieście nie ma już słońca ani księżyca, a dzień i noc nie następują już zamiennie po sobie, bo w tej wiecznej rzeczywistości nie istnieje już upływ czasu. „Miastu nie trzeba słońca ni księżyca, by mu świeciły, bo chwała Boga je oświetliła, a jego lampą – Baranek. I w jego świetle będą chodziły narody” (Ap 21,23-24a). Całe miasto jaśnieje przedziwnym światłem: „Źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu. […] I rynek Miasta – to szczere złoto, jak szkło przezroczyste” (Ap 21,11.21).
Miasto, które widzi Jan, ma wysoki mur. A skoro Nowe Jeruzalem ma przyjąć na swój obszar wszystkie narody, nie dziwią więc jego zdumiewające rozmiary. Jest ono sześcianem, którego każdy bok wynosi dwanaście tysięcy stadiów, czyli ponad ok. 23 tys, metrów.
Z każdej strony do miasta prowadzą po trzy bramy. Każda brama to wielka perła, a na każdej z nich wypisane jest jedno z imion dwunastu pokoleń synów Jakuba. Czyli droga do Nowego Jeruzalem prowadzi przez całe bogactwo Starego Przymierza.
Autor doda, iż mur miasta ma dwanaście warstw fundamentu, na których widnieją imiona dwunastu Apostołów Baranka – tych, od których bierze początek nowy lud Boży. Zatem wchodząc do Nowego Jeruzalem wchodzimy także w całe dziedzictwo Nowego Testamentu, aby stanowić wielką Bożą rodzinę. Rodzinę, do której narody wniosą swój przepych i skarby (por. Ap 21,24.26). Każdy naród, każda kultura ubogaci swą specyfiką Nowe Jeruzalem.
„I Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża” (Ap 21,1-2). Tę prawdę wyraża obraz panny młodej. Aby dobrze zrozumieć ten obraz, trzeba pamiętać, że w Izraelu zawarcie małżeństwa następowało w dwóch etapach. Pierwszym etapem było spisanie umowy małżeńskiej, od tego momentu małżeństwo było prawnie zawarte, choć małżonkowie nie żyli jeszcze ze sobą, lecz byli już zobowiązani do wzajemnej wierności. Po pewnym czasie – z reguły nie dłuższym niż rok – urządzano wesele i pan młody uroczyście wprowadzał pannę młodą do swojego domu. Ta dwuetapowość zawierania małżeństwa objawia się również w odniesieniu do rzeczywistości Kościoła. Kościół już jest poślubiony Chrystusowi przez chrzest, już jest zobowiązany do wierności, natomiast nadejdzie dzień ostateczny, gdy Oblubieniec wprowadzi na zawsze Oblubienicę do swojego domu. Wcześniej jednak Oblubienica musi przygotować swoją ślubną szatę: „przyoblec bisior lśniący i czysty – bisior oznacza czyny sprawiedliwe świętych” [τα δικαιωματα εστιν των αγιων] (Ap 19,8). Od każdego z nas zależy, kiedy Oblubienica – Kościół – będzie miała gotową szatę weselną, gdy każdy z nas spełni to dobro, które jest potrzebne do pełnego blasku tej szaty.
Zdawać by się więc mogło, że autor opisuje nam rzeczywistość niebiańską, tymczasem nie jest to tak oczywiste. W opisywanej wizji dostrzegamy bowiem pewien ruch; Jeruzalem zstępuje od Boga ku nam, a więc dopiero przybliża się do nas. Nowe Jeruzalem jawi się jako rzeczywistość niebiańska, która już teraz pragnie zagościć na ziemi, połączyć ziemię z niebem.
Tym miejscem leczenia narodów, które Bóg dał nam, ludziom żyjącym na tym świecie, jest Kościół. To w sakramentach Kościoła możemy leczyć nasze duchowe rany i spożywać pokarm nieśmiertelności. Wchodząc w rzeczywistość Kościoła, korzystając z jego duchowych dóbr, zaczynamy w jakiś sposób żyć życiem nieba. A zatem Nowe Jeruzalem obejmuje nie tylko Kościół triumfujący w niebie, ale realizuje się także, choć w sposób ukryty, w Kościele walczącym na ziemi.
Autor Apokalipsy jest zaskoczony pewnym bardzo istotnym brakiem w tym nowym Jeruzalem: „A świątyni w nim nie dojrzałem” (Ap 21,22). Dla starożytności rzecz dziwna i niepojęta: miasto bez świątyni! Czyżby to było miasto całkowicie świeckie? Nie, jest wprost przeciwnie, w tym mieście wszystko jest święte i uświęcone obecnością Boga. W mieście nie ma świątyni, ponieważ sam Bóg przyszedł, aby zamieszkać ze swoim ludem; całe miasto jest ogarnięte obecnością Bożą. „a świątyni w nim nie ujrzałem, bo jego świątynią jest Pan Bóg wszechmogący oraz Baranek” (Ap 21,22). Jest to miasto światła, bo panuje w nim zawsze dzień, a słońce i księżyc są tam zbędne, gdyż jego nigdy nie gasnącymi lampami są Bóg i Baranek; Bóg Ojciec i Syn Boży. Nie ma w nim nocy, która jest symbolem śmierci, nie ma cieni ani niepewności; Bóg jest tam wiecznym źródłem światła i życia
Kiedyś - dla pośredniczenia między Bogiem i człowiekiem - była potrzebna świątynia, kapłani i ofiary. W Niebiańskiej Jerozolimie niepotrzebne jest już jakiekolwiek pośrednictwo, skoro zbawieni oglądają Boga „twarzą w twarz”. Pomimo braku świątyni Miasto Boże jest miejscem celebrowania uroczystej i pełnej blasku niebiańskiej liturgii. Są to gody Baranka z Kościołem, czyli z nami. Kult boski odbiera tam zmartwychwstały Chrystus (por. J 2,21). Siedzący na Tronie (czyli Bóg Ojciec) i Baranek (Syn Boży) odbierają cześć od całego stworzenia. Mieszkańcami Niebiańskiej Jerozolimy, rozumianej tu jako „przybytek Boga z ludźmi” [η σκηνη του θεου] (Ap 21,3), są uskrzydlone Cztery Zwierzęta, dwudziestu czterech starców, 144 tysiące wybranych oraz aniołowie. Miasto to rozbrzmiewa hymnami i pieśniami.
W mieście stoi tron Boga i Baranka, a z tronu wypływa rzeka wody życia, lśniąca jak kryształ. „Pomiędzy rynkiem Miasta a rzeką, po obu brzegach, drzewo życia, rodzące dwanaście owoców – wydające swój owoc każdego miesiąca – a liście drzewa służą do leczenia narodów” (Ap 22,2).
Komentatorzy widzą w niej obraz Ducha Świętego pochodzącego od Ojca i Syna. Cała ta scena jest wyraźnym nawiązaniem do 47 rozdziału Księgi Ezechiela: prorok widzi tam rzekę wypływającą ze świątyni ku wschodowi, płynącą przez tereny pustynne, aż do Morza Martwego. Gdzie pojawi się ta woda, rozkwita życie; nawet słone wody Morza Martwego zostają uzdrowione i zapełniają się rybami. To, co płynie od Boga, od świątyni, ma moc uzdrawiania, potrafi przemienić w krainę życia nawet pustynię czy słone morze.
„A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo” (Ez 47,12). Prorok mówił tylko o drzewach uzdrawiających, natomiast Jan nie zawaha się iść jeszcze dalej: obok Rzeki Ducha Świętego rośnie „odzyskane” drzewo życia dające nieśmiertelność! Bóg „otrze z oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie, ani żałoby, ni krzyku, ni trudu” (Ap 21,4). „A nic nieczystego do niego nie wejdzie ani ten, co popełnia ohydę i kłamstwo, lecz tylko zapisani w księdze życia Baranka” (Ap 21,27; por. Ap 20,15).
Rzeczywiście żyjemy już w tym Mieście. Jesteśmy już w Kościele. Karmimy się Chlebem Życia, napełniamy się ożywczą wodą Ducha Świętego, słuchamy Baranka. Nie cieszymy się jeszcze pełnią niebieskich darów, bo jesteśmy jeszcze „w drodze”, ale - jako dzieci Kościoła - jesteśmy już „współobywatelami świętych i domownikami Boga” [συμπολιται των αγιων και οικειοι του θεου] (Ef 2,19). Spis jego mieszkańców to liczba czcicieli Boga żyjącego (Ap 20,12); (por. Głos Karmelu, 3/2009).
„Dla człowieka wierzącego przyszłość nie jest ukryta, gdyż zna on Boży plan zbawienia, który nieomylnie kieruje bieg historii ku jej ostatecznemu celowi. Nie otrzymuje [on] oczywiście z góry niedostępnych dla osób postronnych informacji o tym, jak szczegółowo przebiegać będzie realizacja zbawczej woli Stwórcy w dziejach; pokłada jednak ufność w mocy Boga, który doprowadzi swój plan do końca, obdarzając szczęściem w każdym wymiarze swój lud oraz wszystkich, którzy należą do Niego poprzez wiarę i wierność Jego przymierzu” (kard. G. Muller, Cud nieśmiertelności, Kraków 2023, s. 277).
2. POWOŁANIE NATANAELA
Druga kwestia to powołanie Natanaela, czyli apostoła Bartłomieja, a właściwie to konkretny przykład jego przygotowania do wejścia do Nowego Jeruzalem. W opisie tej sceny pojawiają się trzy znaki królestwa Bożego.
Na pierwszy znak Pan Jezus wskazuje w słowach, którymi wita Natanaela: „Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”. Tam, gdzie jest królestwo Boże, tam stosunki między ludźmi przeniknięte są szczerością, sprawiedliwością i prostolinijnością. Do podstępu uciekają się ludzie z zamiarem zadania krzywdy lub manipulowania drugim człowiekiem, albo w odruchu obronnym przed jakimś zagrożeniem. Podstęp zawsze świadczy o jakimś braku miłości. Właśnie dlatego brak podstępu (prostolinijność i szczerość) jest znakiem królestwa Bożego.
I drugi znak królestwa Bożego: „Widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym”. Odpoczywanie pod winoroślą lub pod drzewem figowym jest w Piśmie Świętym symbolem mesjańskiego pokoju. W czasach mesjańskich — prorokuje Micheasz — „każdy będzie siadywał pod swoją winoroślą i pod swym drzewem figowym; nie będzie nikogo, kto by niepokoił, bo usta Pana zastępów to powiedziały” (4,4). Pokój mesjański to coś więcej niż brak zagrożenia wojną. To zgoda z Bogiem i zgoda wzajemna, to spokojne i bezpieczne rozkoszowanie się prawdą, dobrem i wszystkim, co wartościowe.
Wreszcie trzeci znak królestwa Bożego z dzisiejszej Ewangelii: „Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych”, itd. Bartłomiej faktycznie ujrzał niebo otwarte i aniołów Bożych, bo - na rozkaz króla Armenii - został pojmany, ukrzyżowany, a w końcu ścięty. W VII wieku - od św. Izydora (+ 636), biskupa Sewilli - rozpowszechniła się pogłoska, że św. Bartłomiej został odarty ze skóry. Jego postawa - to, że Pan Bóg był Kimś pierwszym w jego życiu - przywróciła nie tylko jedność między ludźmi, ale nawet wspólnotę z aniołami i wszystkimi Bożymi przyjaciółmi (O. Jacek Salij).
ZAKOŃCZENIE
Na koniec trzeba przypomnieć słowa św. Jana Pawła II o tym, że Apokalipsa jest proroctwem dla całego Kościoła wszystkich czasów. „Apokalipsa zawiera zachętę dla wierzących: niezależnie od wszelkich pozorów i chociaż skutki tego nie są jeszcze widoczne, zwycięstwo Chrystusa już się dokonało i jest definitywne. Wynika stąd wskazanie, by na ludzkie dzieje patrzeć z głęboką ufnością, wypływającą z wiary w Zmartwychwstałego, który jest obecny i działa w historii” (Jan Paweł II, Ecclesia in Europa 5). Do tej prawdy muszą dotrzeć z czasem wszyscy kapłani oraz obecni tutaj ludzie świeccy. Niech nam wszystkim pomaga w tym Najświętsza Maryja Panna, „Niewiasta obleczona w słońce”. Amen.