Matka Boża Pocieszenia





Abp Stanisława Gądecki

Matka Boża Pocieszenia (Szamotuły - 14.11.2023).

Witaj, śliczna i dziedziczna, Szamotuł Pani! Spotykamy się dzisiaj w szamotulskiej bazylice u Twoich stóp, Matko Boża Pocieszenia, nasza Patronko.

1.       SMUTEK

Przychodząc dziś do tego kościoła, przed Twój obraz, uświadamiamy sobie najpierw, że przynosimy wraz z sobą różnego rodzaju - nasze lub naszych bliskich - mniejsze lub większe smutki, który wołają o Twoje pocieszenie. Najogólniej rzecz biorąc te smutki  mogą być dwojakiego rodzaju; może to być smutki „światowe” albo smutki „niebiańskie”.

a.       smutek światowy 

Smutek światowy pochodzi – jak to mówi Biblia – „z dołu”, to znaczy z naszego życia doczesnego. Różne bywają jego przyczyny. Wywodzi się on z naszych trosk doczesnych („Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać” - Łk 12,22; ze słabości fizycznej własnej lub współbraci (cierpienia duchowe i fizyczne, choroby); może być spowodowany śmiercią bliskiej osoby; bliskością własnej śmierci; własnymi lub naszych bliskich słabościami moralnymi i grzechami.  

Papież Franciszek przestrzega nas: „Wielkim niebezpieczeństwem współczesnego świata, z jego wieloraką i przygniatającą ofertą konsumpcji, jest smutek rodzący się w przyzwyczajonym do wygody i chciwym sercu, towarzyszący chorobliwemu poszukiwaniu powierzchownych przyjemności oraz wyizolowanemu sumieniu. Kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach, nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie słucha się już więcej głosu Bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z Jego miłości, zanika entuzjazm czynienia dobra. To niebezpieczeństwo nieuchronnie i stale zagraża również wierzącym. Ulega mu wielu ludzi i stają się osobami urażonymi, zniechęconymi, bez chęci do życia. Nie jest to wybór życia godnego i pełnego; nie jest to pragnienie, jakie Bóg żywi względem nas; nie jest to życie w Duchu rodzące się z serca zmartwychwstałego Chrystusa” (Evangelii gaudium, 2).

Przyczyną smutku może być też stan naszej wiary. Bylibyśmy ślepi, gdybyśmy nie dostrzegali w teraźniejszości rys i pęknięć w budowli wiary Polaków. Gdybyśmy nie dostrzegli stopniowo wkraczającego zeświecczenia. Wielu katolików nawet nie stara się łączyć Ewangelii z codziennym doświadczeniem. Wzrasta też trudność przeżywania osobistej wiary w Jezusa w takim kontekście społecznym i kulturowym, w którym chrześcijańska koncepcja życia jest stale wystawiana na próbę i atakowana. W wielu sferach życia publicznego łatwiej jest deklarować się jako agnostycy, niż jako wierzący.

Radykalne objawy światowego smutku prowadzą czasami do depresji, która objawia się przygnębieniem, spadkiem zaufania lub szacunku do siebie, utratą zainteresowań i brakiem zadowolenia z aktywności, które dotychczas sprawiały przyjemność, zaburzeniami snu, utratą łaknienia, spadkiem wagi, brakiem energii, szybkim męczeniem się, myślami lub próbami samobójczymi, trudnościami w podejmowaniu decyzji, pogorszeniem pamięci i trudnościami w koncentracji uwagi aż do całkowitej niezdolności do pracy. Klasycznym przykładem tego rodzaju smutku był smutek Judasza. Zgrzeszył zdradzając Jezusa, zasmucił się po światowemu (Mt 26,14-16; 69-75; 27,3-10), po czym odszedł i się powiesił.

 

Ten rodzaju smutek rodzi się przede wszystkim z powątpiewaniem w bożą miłość a jego najważniejszą cechą jest radykalna niechęć do nawrócenia. Pewnego razu Pan Bóg pragnął nawrócić wszystkie zwierzęta i przedsięwzięcie to w zasadzie Mu się udało, za wyjątkiem dwóch gatunków, wołu i wieprza. „Wół” jest typem człowieka zamkniętego w sobie i zadowolonego z siebie, który swoje opinie wynosi do rangi dogmatu. Wszystko wie lepiej. Zamknięty na wyższą prawdę, pozostaje głuchy na Boże wołanie. Nie nawraca się także „wieprz”, czyli człowiek bez hamulców, kierujący się tylko niskimi instynktami, pozbawiony moralnej wrażliwości, dla którego wszystko jest dozwolone. A jednak historia Kościoła dowodzi, że i te kategorie zwierząt czasami nie są w stanie oprzeć się działaniu łaski.

b.       smutek „z Boga”

Ale istnieje też drugi rodzaj smutku, który nazywamy niebieskim, pochodzącym od Boga. Tego rodzaju zbawiennym smutkiem zasmucił się syn marnotrawny, który - po latach tułaczki i poniewierki - powrócił w końcu do rodzinnego domu (Łk 15,11-32). Przykładem takiego smutku był św. Piotr. Najpierw wyparł się Jezusa a potem zasmucił się (Mt 26,14-16; 69-75; 27,3-10), opamiętał, a potem został ustanowiony skałą, fundamentem Kościoła.

O takim niebiańskim smutku Paweł Apostoł powie: „A chociaż może i zasmuciłem [ελυπησα] was moim listem, to nie żałuję tego; nawet zresztą gdybym i żałował, widząc, że list ów napełnił was na pewien czas smutkiem, to teraz raduję się - nie dlatego, żeście się zasmucili, ale żeście się zasmucili ku nawróceniu [ελυπηθητε εις μετανοιαν]. Zasmuciliście się bowiem po Bożemu, tak iż nie ponieśliście przez nas żadnej szkody. Bo smutek, który jest z Boga [κατα θεον λυπη], dokonuje nawrócenia ku zbawieniu [μετανοιαν εις σωτηριαν], którego się /potem/ nie żałuje, smutek zaś tego świata [του κοσμου λυπη] sprawia śmierć” (2 Kor 7,8-10).

Jakże szczęśliwy jest człowiek, który nie tylko smuci się z powodu własnego upadku, ale pokutuje i się nawraca. A pokuta – jak wiemy - to nie jest jednorazowy huragan w naszym życiu, który raz przechodzi gwałtownie i mija. Większy żal za grzechy – powiedział ktoś - odczuwam dzisiaj, po 30 latach od nawrócenia, niż wówczas. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy z wielu rzeczy, dziś mam większą świadomość, że moje serce jest pełne występku. Żal za grzechy jest ciągłym deszczem, który użyźnia moje sercu przez całe życie. Nie przestaję się smucić, dopóki wszelki grzech nie zginie na zawsze (por. Ch.H. Spurgeon). „Błogosławieni, którzy się smucą [ku nawróceniu], albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5,4).

ZAKOŃCZENIE

Tych którzy się smucą po Bożemu wspiera i z pomocą przychodzi Najświętsza Maryja Panna, Matka Pocieszenia. Ona pociesza nas przede wszystkim dzięki temu, że wydała na świat Jezusa Chrystusa, który swoją prawdą i miłością wybawia wszystkich ludzi we wszystkich pokoleniach. On ma moc wybawiać nas z największego zagrożenia, jakim jest światowy smutek. Do Niej więc - słowami św. Jana Pawła II - skierujmy nasze prośby: 

„Dziewico Najświętsza, bądź Pocieszycielką jedyną Kościoła,
Tą, która kocha i która wspiera.
Pociesz lud, który Cię kocha i czci,
rodziny, wszystkich utrudzonych, cierpiących,
zranionych na ciele i na duszy,
żyjących w sytuacjach dramatycznych.

Pociesz młodych, zwłaszcza tych,
którzy w wyniku bolesnych okoliczności
są opuszczeni i rozczarowani, tych wszystkich,
którzy odczuwają w sercu silną potrzebę miłości,
altruizmu, dawania siebie, którzy rozwijają wzniosłe
ideały w pracy duchowej i społecznej.
 

O Matko Pocieszenia, pociesz wszystkich, spraw by wszyscy pojęli,
że tajemnica szczęścia leży w tym,
by iść za Twym Synem, Jezusem. Amen