Gdy on otworzy, nikt nie zakluczy, gdy on zakluczy, nikt nie otworzy
Abp Stanisław Gądecki
Gdy on otworzy, nikt nie zakluczy, gdy on zakluczy, nikt nie otworzy. 21 niedziela zwykła „A” (Górka Duchowna – 23.08.2020).
Spotykamy się dzisiaj z Chrystusem na Eucharystii, podczas święta patronalnego jego Matki Maryi.
Wsłuchując się w dzisiejsze czytania liturgiczne odkrywamy w nich jeden wspólny im wszystkim temat, a mianowicie „ekonomia” [οικονομια]. To słowo „ekonomia” – w języku greckim - oznacza władzę zarządzania, administrowania, gospodarowania domem [οικος], świątynią, miastem, lub rodem.
Na podstawie treści tych czytań zastanówmy się teraz nad trzema różnymi rodzajami ekonomii, jakie reprezentują trzy osoby: osoba Eliakima, ekonoma spraw materialnych; Piotra Apostoła, ekonoma spraw duchowych i Najświętszej Maryi Panny, ekonomki spraw duchowych i materialnych.
1. ELIAKIM – EKONOM SPRAW MATERIALNYCH
Pierwsza z wymienionych dzisiaj osób to Eliakim, postać która pojawiła się w królestwie judzkim w trudnych czasach przełomu VIII/VII wieku przed Chr. (Iz 22,15-25), gdy na politycznej mapie Wschodu dominowało mocarstwo asyryjskie. Jego postać ilustruje nam na czym w starożytności polegało zarządzanie sprawami materialnymi.
a. Wspomniany Eliakim pojawia się – w roku 701 przed Chr. - jako członek delegacji żydowskiej na rozmowy z delegacją asyryjską. Gdy król asyryjski przysłał do Jerozolimy poselstwo, aby nakłonić mieszkańców stolicy do poddania się (2 Krl 18,13-15), na rozmowy z delegacją asyryjską Ezechiasz, król Jerozolimy wysłał dwie główne postaci przyszłego konfliktu: Eliakima ekonoma [῾Ελιακὶμ υἱὸς Χελκίου ὁ οἰκονόμος], czyli zarządcę królewskiego pałacu oraz pisarza Szebnę [Σωμνὰς ὁ γραμματεὺς].
Eliakim i Szebna należeli wtedy do najbardziej znaczących urzędników króla Ezechiasza w Jerozolimie, jakich dzisiaj nazwalibyśmy ministrami (por. 1Krl 4,2-6; dość podobnie został określony urząd Józefa egipskiego - Rdz 41,40: „Ty zatem będziesz nad moim dworem i twoim rozkazom będzie posłuszny cały mój naród”). Niestety Szebna, jeden z owych ministrów - którego istnienie jest udokumentowane w tekstach pozabiblijnych – był rzecznikiem uzależnienia się od Asyrii, co skończyło się najazdem asyryjskim na Judeę (Iz 22,18b). Poza tym okazał się on człowiekiem skorumpowanym; nie tyle zabiegał o dobro królestwa, ile o własne dobro (Iz 22,15-18). Główną jego troską było zabieganie o pieniądze na budowę własnego, okazałego mauzoleum dla siebie oraz o kolekcję wspaniałych rydwanów. Dzięki temu Szebna stał się obrazem dramatu, jaki rodzi się z pychy człowieka, która ludzką chwałą i ludzkimi zabezpieczeniami usiłuje zastąpić zaufanie do Stwórcy. W związku z tym prorok Izajasz skrytykował go i zapowiedział jego upadek; czeka go najpierw degradacja, a następnie zesłanie i śmierć na obczyźnie. „Oto Pan zrzuci cię, człowiecze, z wielkim rozmachem i uchwyci cię jednym chwytem, i tocząc cię zwinie w kłębek jak piłkę, [rzucając] po ziemi przestronnej. Tam umrzesz i tam pójdą pojazdy, z których się chlubiłeś […] „strącę cię z twego urzędu [ἐκ τῆς οἰκονομίας σου] i przepędzę cię z twojej posady” (Iz 22,17-18.19). Prawdopodobnie Szebna nie przewidywał takiego zakończenia swojego urzędowania.
Tak, to prawda, która nie ulega przedawnieniu. „Jednym z najpoważniejszych wynaturzeń systemu […] jest korupcja władz publicznych, sprzeniewierza się ona bowiem jednocześnie zasadom moralności i normom sprawiedliwości społecznej; szkodzi prawidłowemu funkcjonowaniu państwa, wpływając negatywnie na stosunki pomiędzy rządzącymi a rządzonymi; powoduje wzrost nieufności do instytucji publicznych, stanowi przyczynę postępującej niechęci obywateli do polityki i jej przedstawicieli, co z kolei pociąga za sobą osłabienie instytucji. Korupcja wykrzywia u samych podstaw rolę instytucji przedstawicielskich, ponieważ wykorzystuje je jako teren politycznej wymiany wzajemnych roszczeń oraz przysług osób protegowanych i uwikłanych w zależności rządzących. W ten sposób decyzje polityczne wspierają partykularne cele tych osób, które dysponują środkami, aby na nie wpływać, uniemożliwiając tym samym realizowanie wspólnego dobra wszystkich obywateli” (Kompendium Nauki Społecznej Kościoła, 411).
Tymczasem człowiek władzy w każdej epoce jest nieustannie zapraszany do tego, aby odkryć siebie jako byt transcendentny [tzn. wymykający się zwykłemu tylko materialnemu wymiarowi] w każdym wymiarze życia, także w dziedzinie spraw społecznych, ekonomicznych i politycznych (por. KNSK, 2). Zawsze wtedy, kiedy sfera duchowa zostaje wzięta w nawias, pojawiają się zgubne skutki grzechu. A istota grzechu w administracji polega na przekonaniu o autonomii ekonomii, która nie potrzebuje brać pod uwagę czynników o charakterze moralnym.
b. Na miejsce Szebny władzę kluczy otrzymał Eliakim [ὁ οἰκονόμος], ekonom pałacu królewskiego, albo lepiej minister finansów i ekonomii. Był on człowiekiem pobożnym i sprawiedliwym, skoro Bóg tak nazwał go swoim „sługą” (Iz 22,20). „Tegoż dnia powołam sługę mego, Eliakima, syna Chilkiasza. Oblokę go w twoją tunikę [τὴν στολήν], przepaszę go twoim pasem [τὸν στέφανόν σου], twoją władzę oddam [κράτος καὶ τὴν οἰκονομίαν σου] w jego ręce. On będzie jak ojciec dla mieszkańców Jeruzalem oraz dla mieszkańców Judy. Położę klucz [τὴν κλεῖδα] domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zakluczy, gdy on zakluczy, nikt nie otworzy” [καὶ ἀνοίξει, καὶ οὐκ ἔσται ὁ ἀποκλείων, καὶ κλείσει καὶ οὐκ ἔσται ὁ ἀνοίγων] (por. Iz 22,20-22). Wyniesienie Eliakima przywołuje na myśl mesjańskie nadzieje rodu Dawida.
Szczególnie interesującym jest prorocze przywołanie gestu nakładania kluczy na ramię obejmującego urząd, co na pierwszy rzut oka mogłoby wskazywać na moment inwestytury. Podczas tego obrzędu wkładano na ramię kandydata duży klucz jako symbol władzy, której miał się on stać wykonawcą. Ale może to być proste stwierdzenie tego, że na kimś spoczęła konkretna władza („…Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza” – Iz 9,5). Byłoby to proste stwierdzenie, że Eliakim objął - z woli Bożej – przeznaczony dla niego urząd. Że będzie troszczył się o dobro wspólne wszystkich, a władza, złożona w jego ręce, nie będzie służyła egoizmowi i korupcji, ale będzie pełną chwały służbą Bogu. W końcu jednak, również on, upadnie, gdy lud żydowski - zamiast zaufać Bogu - złoży tylko w Eliakimie całą swoją nadzieję. Inaczej mówiąc, byłoby to pouczenie o tym, że nie wystarczy posiadać sprawiedliwego przywódcę, aby uchronić się od nieszczęść, sprawiedliwym musi być także sam naród.
2. PIOTR – EKONOM SPRAW DUCHOWYCH
Druga postać to Piotr Apostoł, ekonom spraw duchowych. „Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: ‘Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?’”. W odpowiedzi na to pytanie Piotr wyznaje: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego!” Piotr składa wyznanie wiary w imieniu swoim i apostołów. Składa wyznanie, które nie zrodziło się z ludzkich kalkulacji i oczekiwań Piotra, ale pochodziło z od Ducha świętego.
Jezus na to odpowie: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16,17-19).
Związywanie” i „rozwiązywanie” - o jakim mówi Pan Jezus - oznaczało w języku rabinów wydawaniu decyzji dotyczącej autentyczności jakiegoś nauczania („związać” znaczyło „ogłosić jako zabronione”; a „rozwiązać” znaczyło „ogłosić jako dozwolone”). Te same pojęcia judaizm stosował w odniesieniu do władzy sądowniczej („wiązać” znaczyło ekskomunikować a „rozwiązać” znaczyło zdjąć z kogoś ekskomunikę).
Tak więc Piotr - który uznał w Jezusie Mesjasza i Syna Bożego - będzie sprawował na ziemi władzę nauczycielską i sądowniczą, której to władzy decyzje będą potwierdzone w niebie. Będzie kierował wspólnotą kościelną, podejmując wszystkie konieczne decyzje tak w dziedzinie nauczania, jak i w dziedzinie sądowniczej. Piotr i jego następcy będą czuwali nad głoszeniem słowa Bożego, nad sprawowaniem sakramentów i liturgii, nad dyscypliną i życiem chrześcijańskim w Kościele. Taka funkcja zakłada szczególne towarzyszenie Ducha Świętego, które - w pewnych ściśle określonych przypadkach - obejmie także przywilej nieomylności. W tych to dziedzinach winniśmy też zachowywać posłuszeństwo papieżowi (por. Uwagi Kongregacji Nauki Wiary. Prymat następcy Piotra w tajemnicy Kościoła, 10).
Pamiętajmy i o tym, że podobną władzę otrzymają potem także apostołowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 18,18) oraz „Przekazuję wam Królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w Królestwie moim […] zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela” (Łk 22,29-30; por. Mt 18,18).
Ale oprócz władzy nauczania i sądzenia Piotr otrzyma także władzę duszpasterską. O tej władzy Piotra mowa podczas spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem nad jeziorem Genezaret (J 21,1-14). Tam właśnie Chrystus zwraca się znowu z pytaniem skierowanym do Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?” (J 21,15). Tym pytaniem Zmartwychwstały Pan wyraźnie wyróżnia Piotra, a nawet w jakimś stopniu przeciwstawia go innym uczniom („miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?”). Po każdej pozytywnej odpowiedzi Piotra pada polecenie Chrystusa: „Paś baranki moje”, „paś owce moje”, „paś owce moje”. Tym razem misja Piotra ma polegać na pasterskiej trosce o owczarnię Chrystusa; najpierw o jego troskę nad „barankami”, czyli nad pasterzami stada a następnie nad „owcami”, czyli nad wiernymi. Tymi słowami – w zamian za większą miłość - Chrystus przekazuje Piotrowi władzę pasterską nad całą owczarnią, nad tymi, którzy uwierzyli w Niego i Jego zbawcze posłannictwo (por. kard. Stanisław Nagy, Ty jesteś Piotr, czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój). Czym różni się władza pasterska od nauczycielskiej i sądowniczej? Pasterska władza Piotra polega przede wszystkim na trosce o zagubionych i zranionych członków Kościoła (Łk 15,5).
Umiejętność sprawowania tej władzy nauczycielskiej, sądowniczej i pasterskiej – jak uczy drugie dzisiejsze czytanie – Piotr i jego następcy nie czerpią ze swoich ludzkich zdolności. Dla owocnego sprawowanie władzy kluczy nie wystarczy własna inteligencja czy osobiste uzdolnienia każdego z papieży. „Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko” – głosi Apostoł Paweł w Liście do Rzymian (Rz 11,36). Czy gdyby było inaczej, Piotr Apostoł i jego następcy mogliby przypisać sobie prawo do decydowania o losach całego Kościoła? Mogą to robić tylko dlatego, ponieważ ich wiedza pochodzi przede wszystkim „z góry”, z „głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga” (Rz 11,33). Stąd Ubi Petrus, ibi ecclesia, ale też Ubi ecclesia, ibi Petrus; „Gdzie Piotr tam Kościół” oraz „Gdzie Kościół tam Piotr”.
Wiemy jednocześnie, że w historii papiestwa nie brakowało ludzkich błędów a nawet poważnych uchybień. Przecież sam Piotr uznał, że jest grzesznikiem, a mimo tego on, słaby człowiek, został wybrany jako „skała” właśnie, by dla każdego stało się oczywiste, że zwycięstwo Piotra nie jest wynikiem wysiłków ludzkich, ale iż należy ono tylko do Chrystusa. To Chrystus pragnie nieść swój skarb poprzez wieki w kruchych naczyniach. W ten sposób ludzka słabość staje się znakiem prawdziwości Bożych obietnic (por. Uwagi Kongregacji Nauki Wiary. Prymat następcy Piotra w tajemnicy Kościoła, 15).
Posłuszeństwo Piotrowi naszych czasów - właściwe osobie wierzącej – polega najpierw na przylgnięciu do Słowa Bożego, przez które Bóg objawia i udziela siebie samego, i poprzez które codziennie odnawia swoje przymierze miłości. Z tego Słowa Bożego wytryska życie, które każdego dnia przekazuje się na nowo. Stąd też człowiek wierzący – posłuszny papieżowi - szuka od wczesnego rana żywego i trwałego kontaktu ze Słowem Bożym, rozważając je i zachowując w swoim sercu jako skarb; czyniąc je rdzeniem każdego czynu i podstawowym kryterium każdego swojego wyboru. Natomiast u schyłku dnia konfrontuje się z nim, wielbiąc Boga za to, że mógł oglądać spełnianie się Słowa odwiecznego w małych wydarzeniach własnej codzienności, powierzając potędze Słowa wszystko, co pozostało jeszcze do spełnienia.
Kto okazuje posłuszeństwo władzy piotrowej, ten zawsze pełni wolę Boga. Nie dlatego, że polecenie władzy jest bezwzględnie zgodne z wolą Bożą – jak uczy św. Augustyn - ale dlatego, że jest wolą Boga, aby okazywało się posłuszeństwo temu, kto stoi na czele wspólnoty. Papież nie ma takiej władzy, aby coś wymusić na człowieku wierzącym. Jego „siła” polega na przekonywaniu ludzi, aby zrozumieli, że jesteśmy na właściwej drodze i że jesteśmy razem. Słuchając głosu papieża Franciszka jesteśmy zjednoczeni z Piotrem naszych czasów, ale także z jego następcą, którego imienia jeszcze nie znamy.
3. MARYJA – EKONOMKA SPRAW ZIEMSKICH I NIEBIAŃSKICH
Trzecia i ostatnia kwestia to władza Maryi. Oprócz władzy Eliakima i władzy Piotra możemy mówić również o władzy Maryi. Może ona być nazwana ekonomką spraw ziemskich i niebiańskich. O ile źródłem i uzasadnieniem władzy Eliakima była jego sprawiedliwość, a Apostoła Piotra - umiejętność dostrzeżenia w Jezusie Mesjasza i Syna Bożego, to początkiem władzy Maryi wobec nas jest jej macierzyństwo.
Ta maryjna władza ujawnia się tuż po pierwszym upadku Adama. Pan Bóg bowiem nie pozostawił człowieka w „niewoli grzechu” (por. Rz 6,17), ale wprowadził nieprzyjaźń między szatanem a Niewiastą, między potomstwem szatana a potomstwem Niewiasty. „Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15). Te słowa zapowiadają nieustanną walkę przeciwko „mocom ciemności”, w jaką został uwikłany człowiek z powodu grzechu od początku swoich dziejów, lecz jednocześnie świadczą też o nadziei, jaką niesie zapowiedź: „ty zmiażdżysz mu piętę”.
Św. Ludwik Ludwik Maria Grignion de Montfort zinterpretował tę zapowiedź zwycięstwa w następujący sposób: „Tylko jeden raz położył Bóg nieprzyjaźń, ale nieprzyjaźń nieprzejednaną, która trwać będzie do końca świata i wzmagać się nieustannie: to nieprzyjaźń między Maryją, czcigodną Matką Bożą, a szatanem, między dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i wspólnikami Lucyfera. Maryja, Najświętsza Matka Boża, jest największą nieprzyjaciółką, jaką Bóg przeciwstawił szatanowi. […]
Nie znaczy to, jakoby gniew […] i potęga u Boga nie były nieskończenie większe niż u Najświętszej Maryi Panny, gdyż doskonałości Maryi są przecież ograniczone. Raczej tłumaczy się to tym, że po pierwsze: szatan w swojej pysze cierpi nieskończenie więcej, że zwycięża go i karze nikła, pokorna służebnica Pańska, której pokora upokarza go bardziej niż potęga Boża, po drugie: Bóg dał Maryi tak wielką władzę nad szatanami, że jak często sami zmuszeni byli wyznać przez usta opętanych, więcej boją się jednego Jej westchnienia za jakąś duszą niż modlitw wszystkich świętych; więcej boją się jednej Jej groźby niż wszelkich innych mąk” (św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, cz. I, rozdz. 3, 3).
„…Maryja otrzymała od Boga wielką władzę nad duszami wybranych. Inaczej nie mogłaby w nich czynić sobie mieszkania, co Jej Bóg Ojciec nakazał, nie mogłaby ich kształtować, karmić i jako Matka rodzić do życia wiecznego; nie mogłaby uważać ich za swoje dziedzictwo, nie mogłaby kształtować ich w Jezusie Chrystusie ani Jezusa Chrystusa w nich, nie mogłaby zapuszczać w ich sercu korzeni cnót i być nierozłączną towarzyszką Ducha Świętego we wszystkich dziełach łaski, nie mogłaby, mówię, czynić tego wszystkiego, gdyby nie miała prawa i władzy nad duszami mocą osobliwej łaski Najwyższego, który dając Jej władzę nad swoim Jedynym i przyrodzonym Synem, dał Jej także władzę nad swoimi przybranymi dziećmi, nie tylko co do ciała, bo niewiele by to znaczyło, ale także co do duszy, św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat .., cz. I, rozdz. 2, 7).
Władza Maryi nad swoimi przybranymi dziećmi ma wymiar powszechny. Jej panowanie - w porządku łaski i porządku natury – wynika z Jej osobistej więzi z każdym z nas. Podobnie jak nasza ziemska matka urodziła nas i nie byłoby nas, gdyby nie ona, dzięki czemu – poza nielicznymi smutnymi wyjątkami – od samego początku nosimy w sobie doświadczenia bycia kochanymi przez nasze mamy, tak i Maryja sprawuje nad nami swoją władzę przez miłość.
Żyjemy jednak w czasach, gdy nie tylko władza Maryi nad nami napotyka na niemałe trudności: „Wśród tej [dzisiejszej] ludzkości kryzys myśli religijnej nabiera niespotykane rozmiary. Niewątpliwie można by znaleźć w historii okresy, kiedy religia była zagrożona w sposób przypominający ten, jakiego jesteśmy świadkami, na przykład w czasie zwycięskiego pochodu islamu. Niemniej islam był także religią. Nawet cesarstwo rzymskie było religią. Wszystkie ludy minionych epok były ludami religijnymi, które uważały, że są związane z jakimś zaświatem.
Teraz natomiast zagrożone jest samo pojęcie religii, samo pojęcie więzi łączącej człowieka z Bóstwem. Wielu ludziom ‘teosfera’ wydaje się czymś nieistniejącym, niepotrzebnym, albo, co gorsza, pozbawionym sensu. Walka nie toczy się już między religią chrześcijańską a jakąś inną postacią religijności, ani nawet pomiędzy wierzącymi a niewierzącymi. Toczy się ona pomiędzy wierzącymi a czcicielami człowieka i świata. Wydaje się na pozór, że ta nowa organizacja świata, wolna od wszelkiego pierwiastka pozaziemskiego, rozprzestrzenia się coraz bardziej. Wydaje się, jak gdyby – drogą procesu dobrze znanego z historii – nawet wysiłki zmierzające do zwalczania jej, pobudzały jej wzrost. […] Jeśli bowiem zostało mu [Kościołowi] przyobiecane trwanie aż do skończenia świata, to jednak nie zostało mu powiedziane, w jakiej postaci Bóg chce, aby przetrwał, ani w jaki sposób. […] Jednak bez względu na to, czy zbliża się koniec wszechrzeczy, czy też – jak sądzę – raczej okresem nowego rozkwitu Kościoła jest rzeczą możliwą, że nadchodzi epoka Maryi” (Jean Guitton, Maryja, Warszawa 1956, s. 206-207).
Naszą odpowiedzią na miłość matczyną Maryi jest najpierw via amoris, czyli „droga miłości”. Taką ,drogą miłości” została nazwana pobożność ludowa. Wielu ludzi, którzy nie odbyli żadnych studiów teologicznych po prostu kochają Matkę Bożą i są blisko niej, mając łaskę poznania jej przez modlitwę i swoje doświadczenie życiowe. Pobożność ludowa to bardzo ważna droga miłości (Benedykt XVI, Przemówienie do uczestników XXIII Międzynarodowego Kongresu Mariologiczno-Maryjnego. Castel Gandolfo, Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny - 8.09.2012).
Głębszą odpowiedzią na miłość Maryi jest nasze zawierzenie, przez które najlepiej wyraża się maryjny wymiar życia ucznia Chrystusowego. W duchowości zawierzenia człowiek wprowadza Matkę Chrystusa we wszystko, co stanowi nasze własne życie wewnętrzne. Nasze zawierzenie ma charakter osobisty i konkretny, otwierając nas na uczestnictwo wraz nią w zadaniu krzewienia Ewangelii pośród ludzi.
Przykładem takiego dziecięcego zawierzenia Maryi był – dokonany dnia 8 grudnia 1953 roku - akt oddania się Matce Bożej ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego. W dobrowolnym duchowym akcie oddawał się on do całkowitej dyspozycji Maryi: „Oddaję się Tobie, Maryjo, całkowicie w niewolę, a jako Twój niewolnik poświęcam Ci ciało i duszę moją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych uczynków moich, zarówno przeszłych, jak i obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga, w czasie i w wieczności […]Wszystko, cokolwiek czynić będę, przez Twoje Ręce Niepokalane, Pośredniczko łask wszelkich, oddaję ku chwale Trójcy Świętej – Soli Deo”.
Za przykładem Matki Najświętszej – uczył dalej kard. Wyszyński - stanę się apostołem wiary i moralności chrześcijańskiej, pragnąc, z Maryją i przez Maryję, każdego pociągnąć do miłości Chrystusowej. Sprawy Kościoła Chrystusowego staną się odtąd moimi osobistymi sprawami. Będę coraz głębiej poznawać Kościół, interesować się jego życiem i potrzebami; coraz goręcej Kościół miłować, słuchać Ojca świętego, biskupów i kapłanów; służyć Kościołowi i pomagać mu modlitwą, ofiarą, cierpieniem i pracą. Odtąd przyznawać się będę otwarcie i odważnie do Chrystusowego Kościoła. Przynależność ta będzie mi największą radością i zaszczytem. Każde cierpienie Kościoła, każda jego udręka i prześladowanie są odtąd moim osobistym cierpieniem. Pragnę z Kościołem współczuć i współcierpieć, biorąc na siebie jego ciężary jak Szymon Cyrenejczyk Krzyż Chrystusa. Chcę wspierać Kościół w każdej potrzebie, brać żywy udział w troskach Ojca Świętego i biskupów polskich oraz moich duszpasterzy parafialnych. Będę ich wspierać przez moją modlitwę, czyn chrześcijański i apostolstwo (Jasna Góra, 26 sierpnia 1969 r.).
ZAKOŃCZENIE
Na koniec więc módlmy się: O słodka i święta Maryjo, Matko Pocieszenia. Ty w zwiastowaniu anioła - przez swoje pełne wiary i pytające posłuszeństwo - dałaś nam Jezusa. Spraw, abyśmy całym sercem byli oddani Tobie i Twojemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi, który żyje i króluje przez wszystkie wieki wieków. Amen.