Eucharystia dla Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej i Zmartwychwstałej





Eucharystia dla Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej i Zmartwychwstałej (Poznań, kościół pw. św. Jana Kantego - 2.12.2024).

 

Razem ze Wspólnotą Miłości Ukrzyżowanej i Zmartwychwstałej spotykamy się dzisiaj - aby zaczerpnąć mocy z rozważania słowa Bożego i łaski sakramentu. Aby podziękować za dotychczasowe dzieło modlitwy tej wspólnoty żyjącej dla dobra archidiecezji poznańskiej oraz dla dobra samych członkiń i członków tej wspólnoty. 

W tym momencie skupmy się na rozważeniu trzech spraw: wizji proroka Izajasza dotyczącej końca czasów, następnie sceny uzdrowienia sługi setnika, wreszcie charyzmatu Wspólnoty  Miłości Ukrzyżowanej i Zmartwychwstałej.

1.         STANIE SIĘ NA KOŃCU CZASÓW (Iz 2,1-5)

a.         Proroctwo Izajasza o górze świątyni Pana (Iz 2,1-5) to zapowiedź zjednoczenia z Bogiem całej rodziny ludzkiej, rozbitej przez grzech. Budując wieżę Babel ludzie chcieli stworzyć cywilizację bez Boga, w której bałwochwalczo czci się siebie i własne dzieła, co doprowadziło do zniszczeniem ludzkiej solidarności (Rdz 11,3-9).

Izajasz zapowiada odwrócenie tej tendencji. W centrum jego wizji pojawia się „góra Syjon”, która - pod względem duchowym – przewyższa wszystkie inne góry, jako że na niej mieszka sam Bóg. Ta góra nie będzie już tylko rzeczywistością budowlą materialnej, lecz „obłokiem”, znakiem obecności Boga, który spoczywa na „namiocie”, będącym synonimem Jerozolimy.

Nad tą górą rozbłyśnie światło, ku któremu udadzą się narody. „Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: ‘Chodźcie, wstąpmy na górę Pańską, do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo pochodzi z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem’.”  

Tym duchowym światłem - promieniującym ze świątyni jerozolimskiej - będzie Prawo Boże, źródło życia i pokoju. Ono to pociągnie do siebie resztę Izraela i wszystkie narody, powodując przewrót. Ciemność stanie się jasnością, czyli w miejsce niesprawiedliwości pojawi się sprawiedliwość. Dzięki posłuszeństwu temu wszechogarniającemu, duchowemu światłu będzie można osiągnąć trwały pokój. Ludzie poddadzą swoje czyny pod osąd Boga i rozpoczną życie według Jego przykazań. Przyniesie to zdumiewające skutki w zachowaniu ludzi: „Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny” (Iz 2,4; por. Mi 4,3).

„Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą,
cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał.
Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały.
Lew też jak wół będzie jadał słomę.
Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii.
Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze” (Iz 11,6-9).

Walczące ze sobą dotąd narody otrzymają w darze pokój, który nie będzie chwiejną równowagą wrogich sił, ale będzie wyrastał z przemienionych ludzkich serc. Geniusz ludzki, który dotąd służył wytwarzaniu coraz to potężniejszych środków niszczenia i zabijania, odtąd zacznie produkować narzędzia uprawy roli, aby można było dzielić się owocami ziemi po bratersku.

Ktoś może powiedzieć: to czysta utopia! Czy jednak wiara w to, że ludzie kiedyś zmądrzeją jest rzeczywiście złudzeniem? Nie jest to utopia, lecz potężna wizja nowej ziemi, na której dojdzie do głosu Boża sprawiedliwość. W sytuacji, w której mówi się o redukcji istniejącego potencjału militarnego, o zaprzestaniu produkcji broni, o zniszczeniu zasobów już nagromadzonych, Izajasz proponuje mądrzejsze rozwiązanie. On woła o zmianę człowieczej mentalności. Idzie mu o to, by ludzie „przekuli miecze na lemiesze”, by ludzie zamienili narzędzia wojenne na narzędzia pracy; miecze na lemiesze a włócznie na sierpy.

Dopiero wtedy - gdy przykazania Prawa Bożego przenikną dogłębnie ludzkie serca - wówczas nastanie pokój, na który ludzkość czeka od zawsze i o którym zawsze marzyła. Wówczas zniszczona zostanie nienawiść, nastanie szalom, czyli pokój mesjański, który będzie harmonią człowieka z Bogiem, człowieka z samym sobą, z drugim człowiekiem i z naturą. Tę rolę wprowadzającego pokój mesjański - jako wypełnienie Prawa Bożego - przejmie Chrystus.

2.         UZDROWIENIE SŁUGI SETNIKA (Mt 8,5-11)

Druga sprawa to scena uzdrowienia sługi setnika (Mt 8,5-11). „Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik [εκατονταρχος] i prosił Go, mówiąc: „Panie, sługa [παις] mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. Ten cudzoziemski dowódca oddziału - liczącego stu żołnierzy - nie tylko informuje Pana Jezusa o paraliżu [παραλυτικος] swego sługi, ale również podkreśla też wielkie cierpienie [βασανιζομενος] tego człowieka. Nawet z perspektywy czysto ludzkiej setnik jest człowiekiem, który wzbudza naszą sympatię, z pewnością nie każdy z ówczesnych oficerów rzymskich tak się przejmował zdrowiem swojego sługi.

 „Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go” [θεραπευσω αυτον]. „Lecz setnik odpowiedział: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój [υπο την στεγην], ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie”. Ten Setnik jest tu przedstawiony jako człowiek wielkiej pokory. Wychowanie wojskowe, jakie otrzymał, nie zdeformowało go i nie doprowadziło do pychy i arogancji, przeciwnie, ukształtowało w nim żywą troskę o bliźniego. „Pokora setnika była bramą przez którą Pan wszedł, aby posiąść w pełni to, co już posiadał”.

Pokorny setnik ujawnia swoją wiarę w Jezusa, a nawet - podobnie jak ewangeliczni mężczyźni niosący paralityka (Łk 5,18-20) - daje przykład wiary zastępczej, która wie, jak należy zajmować się sprawami innych. Setnik wie, że sam nie może dokonać uzdrowienia, ale Pan Jezus, owszem. Wyznanie wiary setnika wzbudza podziw Pana Jezusa, i otrzymuje on jedną z największych pochwał w Ewangelii: „U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary” [τοσαυτην πιστιν]. „Wiara tego poganina zapowiada wiarę pogan; była ona jak ziarno gorczycy - mała, ale pełna żaru” (św. Augustyn, 6,1). 

Setnik nie jest jedynym poganinem, o którego wierze Ewangelie świadczą z najwyższym uznaniem. Wiara kobiety kananejskiej przetrwała nawet mocną próbę, jakiej poddał ją Chrystus Pan (Mt 15,21-28). Z kolei Samarytanin okazał się jednym z dziesięciu uzdrowionych trędowatych, który wrócił do Jezusa jako człowiek wierzący (Łk 10,30-37). Wszyscy pamiętamy o Samarytance, którą Pan Jezus spotkał przy studni, kobietę raczej lekkomyślną, która uwierzyła w Niego, a nawet zaczęła Go głosić swoim rodakom (J 4,1-25). Wszyscy ci poganie są w Ewangelii postaciami ogromnie wierzącymi, bo stanowią jakby żywą i osobną zapowiedź, że Chrystus Pan dokona na krzyżu odkupienia całej ludzkości i odtąd ludzie z wszystkich narodów będą wezwani do tego, żeby wejść do ludu Bożego jako pełnoprawni jego członkowie.

Jezus wykorzystuje spotkanie z wierzącym poganinem, aby wypowiedzieć się o powszechnym przeznaczeniu Ewangelii: „Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz - w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 8,11-12). Jest to proste nawiązanie do Izajaszowej wizji o pielgrzymce narodów zmierzających na górę Syjon, tym razem już bezpośrednio do osoby Jezusa. 

Jezus przedstawił tutaj Izraelitom, czyli „synom królestwa”, szokującą dla nich prawdę. Powiedział, że w królestwie Bożym znajdą się ludzie ze Wschodu i Zachodu [απο ανατολων και δυσμων], czyli z całego świata, a ci, którzy Go odrzucili – będąc synami narodu wybranego – królestwa Bożego nie posiądą. Ich miejsce zajmą poganie, zasiadając w królestwie niebieskim do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem. Mowa tu o początkach Kościoła wywodzącego się spośród nie żydów.

W niedalekiej przyszłości - w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich - wiara w Jezusa jako Pana ukształtuje w nowy sposób relacje pomiędzy przeciwstawnymi warstwami społeczeństwa; między panami a niewolnikami (Kol 3,22–4,1; Ef 6,5-9).

Słowa te dotyczą również dzisiejszych chrześcijan. Jeśli ostygnie nasza wiara, jeśli odrzucimy Chrystusa i staniemy się chrześcijanami jedynie z nazwy, to królestwa niebieskiego nie odziedziczymy.Powiesz może: Gałęzie odcięto, abym ja mógł być wszczepiony Słusznie. Odcięto je na skutek ich niewiary, ty zaś trzymasz się dzięki wierze. Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni! Jeżeli bowiem nie oszczędził Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie. Przyjrzyj się więc dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a dobroć Boża wobec ciebie, jeśli tylko wytrwasz w [kręgu] tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty” (Rz 11,19-22).

Niech postać setnika przypomina nam ciągle, że również ludzie nie pochodzący z rodzin chrześcijańskich są wezwani do wiary i oby Bóg sprawił, żeby w swojej wierze prześcignęli nas, którzy chrześcijanami jesteśmy od dziecka.

3.         WSPÓLNOTA MIŁOŚCI UKRZYŻOWANEJ I ZMARTWYCHWSTAŁEJ

Pewien człowiek powiedział, że śmierć krzyżowa Chrystusa jest tak pięknym i doskonałym aktem miłość, że nawet gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, to warto byłoby oddać Mu całe swoje życie. W tej śmierci bowiem objawiła się tak przeogromna miłość, że swoim blaskiem przyćmiewa ona całą potęgę zła. Dotknąć takiej miłości, zawierzyć jej, doświadczyć i żyć nią warte jest wszelkiego poświęcenia. Jest to bowiem miłość, która nie lęka się oddać wszystkiego, nawet własnego życia. Co więcej, czynienie ze zmartwychwstania pobudki do wiary w jakiś sposób uwłacza tej miłości. Zdaje się bowiem, że jeśli człowiek idzie za miłością Chrystusa ze względu na zmartwychwstanie, a nie ze względu na samą miłość, w pewien sposób zadaje kłam tej miłości, gdyż podążania za Chrystusem ze względu na zmartwychwstanie jest jednak w pewien sposób interesowne.

A jednak, gdyby historia Jezusa kończyła się na krzyżu, to dzieje chrześcijaństwa byłaby w sumie historią ponurą i beznadziejną. Bez zmartwychwstania dzieje chrześcijaństwa nie miałyby sensu. Nie niosłyby żadnej nadziei. Dlatego właśnie wspomnienie o krzyżu ma tylko wtedy sens, gdy w krok za nim idzie zmartwychwstanie. Gdybyśmy tylko mówili o Wspólnocie Miłości Ukrzyżowanej, bez jednoczesnego wspominania Wspólnoty Miłości Zmartwychwstałej, popełnialibyśmy poważny błąd, ponieważ męka i wyniesienie do chwały Chrystusa są ze sobą ściśle powiązane, tworzą nierozerwalną jedność.

Dopiero spotkanie z Jezusem - Zmartwychwstałą Miłością - przemieniło apostołów i całe pokolenia chrześcijan w heroicznych świadków Chrystusa. „Istotnie, od dnia Pięćdziesiątnicy światło zmartwychwstałego Pana przemieniało życie apostołów. Mieli oni już wyraźną świadomość, że nie są zwykłymi adeptami nowej i interesującej doktryny, ale wybranymi i odpowiedzialnymi świadkami objawienia, z którym wiązało się zbawienie ludzi im współczesnych i wszystkich przyszłych pokoleń. Wiara paschalna wypełniała ich serca takim żarem oraz taką nadzwyczajną gorliwością, że byli gotowi oprzeć się wszelkim trudnościom, a nawet śmierci, a ich słowom dawała nieodpartą siłę przekonywania. I tak grupka osób o niewielkich zasobach sił i mocnych tylko swoją wiarą bez lęku stawiła czoło wielkim prześladowaniom i męczeństwu. Pisze apostoł Jan: ‘tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara’ (1 J 5,4 b). Prawdę tych słów potwierdza również licząca niemal dwa tysiące lat historia chrześcijaństwa […], z niezliczonymi świadectwami męczenników, świętych i błogosławionych, którzy zostawili niezatarte ślady…” (Benedykt XVI, Nieście wszystkim Chrystusa, nadzieję świata. Homilia podczas Mszy św. w Weronie - IV Krajowy Kongres Kościelny we Włoszech - 19.10.2006).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec, módlmy się: O Maryjo, Matko Miłosierdzia, przynosimy dziś do Ciebie owoc, który zrodził się w sercach Tobie oddanych, owoc, który określamy Wspólnotą Miłości Ukrzyżowanej. Błagamy Ciebie Służebnico Pokorna, abyśmy umieli odpowiedzieć Panu na dar, który Sam nam ofiarował. Módl się za nami, abyśmy nieśli Miłość Ukrzyżowaną i Zmartwychwstałą– tę samą, jaką żyje nasz Pan Jezus Chrystus. Amen.