Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii





Abp Stanisław Gądecki

Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii. 20-lecie konsekracji kościoła (Bytyń - 28.09.2024).

W dniu dzisiejszym obchodzimy 20. lecie konsekracji tutejszej świątyni. Konsekracja, czyli uroczyste poświęcenie kościoła i ołtarza, zalicza się do najważniejszych aktów liturgicznych. Miejsce bowiem, gdzie gromadzi się wspólnota chrześcijańska, aby słuchać Słowa Bożego, zanosić modlitwy błagalne, wielbić Boga, a przede wszystkim sprawować sakramenty i gdzie przechowuje się Najświętszy Sakrament Eucharystii, jest szczególnym obrazem Kościoła, Świątyni Boga, zbudowanej z żywych kamieni” (Rytuał). Konsekracja to Boża pieczęć, będąca wobec wszystkich potwierdzeniem, że jest to szczególne miejsce spotkania Boga z człowiekiem; miejsce; w którym niebo spotyka się z ziemią.

W takiej właśnie chwili warto zastanowić się nad trzema sprawami: nad śmiercią człowieka, zapowiedzią śmierci Jezusa oraz głoszeniem Ewangelii zmartwychwstania przez nas samych.

1.       ŚMIERĆ CZŁOWIEKA (Koh 11,9-12,8)

Księga Koheleta - z której usłyszeliśmy dzisiejsze pierwsze czytanie - jest księgą mądrościową. Została ona spisana w okresie hellenistycznym (III-II w. przed Chr.) i jest jedną z najpóźniejszych ksiąg ST. Kohelet był prawdopodobnie nauczycielem mądrości, który zwraca się do swego ucznia jako do „młodzieńca”.

„Ciesz się, młodzieńcze, w młodości swojej - mówi Kohelet - a serce twoje niech się rozwesela za dni młodości twojej. I chodź drogami serca swego i za tym, co oczy twe pociąga; lecz wiedz, że z tego wszystkiego będzie cię sądził Bóg! (Koh 11,9). Zanim jeszcze nadejdą dni niedoli pamiętaj o twoim Stwórcy, przed którym będziesz musiał zdać rachunek. „Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na sąd, wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe” (Koh 12,14).

Najbardziej zrozumiałym komentarzem do tego fragmentu Koheleta są słowa Tomasza a Kempis, z O naśladowaniu Chrystusa: „Choćbyś znał całą Biblię na wyrywki i wszystkie mądre zdania filozofów, cóż ci z tego przyjdzie, jeśli nie masz miłości i łaski Boga? ‘Marność nad marnościami i wszystko marność’ oprócz jednego: miłować Boga i Jemu służyć. To jest mądrość najwyższa: przez odrzucenie świata dążyć do Królestwa niebieskiego.

Marnością jest gromadzić bogactwa, które przeminą, i w nich pokładać nadzieję. Marnością także - zabiegać o własne znaczenie i piąć się na coraz wyższe szczeble godności. Marnością - iść ślepo za zachciankami ciała i szukać tego, co kiedyś przyjdzie ciężko odpokutować. Marnością jest pragnąć długiego życia, a nie dbać o życie dobre. Marnością - przykładać wagę tylko do teraźniejszości, a o przyszłości nie myśleć. Marnością - miłować to, co tak szybko przemija, a nie śpieszyć tam, gdzie radość nieprzemijająca.

Miej często w pamięci to zdanie: ‘Nie nasyci się oko widzeniem, a ucho nie napełni się słyszeniem’. Staraj się więc odciągnąć serce od rzeczy widzialnych, a zwracaj się ku niewidzialnym. Bo ci, co zawierzają tylko poznaniu zmysłów, plamią sumienie i tracą łaskę Boga” (O naśladowaniu Chrystusa, Księga I, rozdz. 1,3-5).

Wszystkiego tego wysłuchawszy: Boga się bój i przykazań Jego przestrzegaj, bo cały w tym człowiek! Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na sąd, wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe”.

Myśl o zbliżającej się śmierci i o sądzie Bożym uczy nas przeżywania w sposób rozumny własnej skończoności i ograniczenia. „Skoro więc nasze życie do tego prowadzi, by nasz proch powrócił do ziemi a dusza powróciła tam, skąd pochodzi, byłoby wielką marnością trudzić się na tym świecie, a nie zdobyć niczego, co służyłoby przyszłemu życiu” (św. Hieronim, Komentarz do Księgi Ecclesiastesa, 12,1-12-8, Kraków 1995).

2.       ZAPOWIEDŹ MĘKI CHRYSTUSA (Łk 9,43b-45)

Druga sprawa to zapowiedź śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Od czasów Koheleta minęły przynajmniej dwa wieki i oprócz myśli o śmierci rozwinęła się także myśl o zmartwychwstaniu.

To wszystko dokonało się już wyraźnie podczas działalności publicznej Jezus, która wzbudzała wszędzie podziw wśród ludzi. Rzesze tłoczyły się dookoła Jezusa, aby Go słuchać, przynoszono Mu chorych, aby ich uzdrowił i opętanych, aby ich uwolnił od złego ducha. Uczniowie byli poruszeni i przepełnieni dumą, gdy patrzyli na swego Nauczyciela. Oni sami uczestniczyli też w Jego misji; głosili królestwo Boże, uzdrawiając chorych. Dlatego gdy Jezus trzykrotnie zapowiedział im swoją mękę i zmartwychwstanie byli tym wstrząśnięci,.  

Pierwszą zapowiedź Jego męki i zmartwychwstania padła bezpośrednio po tym, jak Piotr - w imieniu wszystkich uczniów - wyznał pod Cezareą Filipową wiarę w Jego bóstwo. „Zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć, że będzie odrzucony przez starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie, że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie” (). Piotr tymczasem wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”.

Druga zapowiedź zapisana jest w dzisiejszej Ewangelii. Gdy podróżowali przez Galileę, niemal natychmiast po przemienieniu na górze Tabor i po ukazaniu swojej władzy nad złym duchem, którego Pan Jezus przepędził z opętanego chłopca: „mówił do swoich uczniów: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi, ci Go zabiją, lecz zabity trzeciego dnia zmartwychwstanie” (). „Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był już w domu, zapytał ich: „O czym to, rozprawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli. W drodze bowiem posprzeczali się między sobą, o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”.

Wreszcie po raz trzeci zapowiedział swoją śmierć, „kiedy byli w drodze, zdążając do Jerozolimy, Jezus wyprzedzał ich, tak że się dziwili. Ci zaś, którzy szli za Nim byli strwożeni. Wziął znowu Dwunastu i zaczął mówić im, o tym, co miało Go spotkać: „Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom i będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie” (). „Wtedy zbliżyli się do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: „Nauczycielu, użycz nam, abyśmy w Twojej chwale, siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie”. Jezus im odparł: ‘Nie wiecie, o co prosicie...Kielich mój pić będziecie’, Gdy Dziesięciu pozostałych to usłyszało, poczęli się oburzać na Jakuba i Jana. A Jezus rzekł do nich: ‘Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie sługą waszym... Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu’”.

Tym samym Łukasz pokazuje, że pomiędzy Jezusem a uczniami istniała pewna różnica w odniesieniu do tego, co mówi, tak że nauki Jezusa nie są przez nich do końca zrozumiane. Myślą o przywróceniu królestwa Izraela, aby móc zasiadać po prawej i lewej stronie Pana, kiedy znajdzie się w swojej chwale; lubią się spierać o to, który z nich będzie największy. Nie domyślali się, że być z Jezusem, to przejść z Nim tą samą drogą wiary i miłości, wyrzeczenia i służby oraz ofiarowania życia Bogu za braci.

Jak zauważa papież Benedykt XVI: „Kluczową rzeczą, którą człowiek różni się od Boga, jest pycha: w Bogu nie ma pychy, ponieważ On jest całkowitą pełnią i całym sobą kocha i daje życie; natomiast w nas, ludziach, pycha jest głęboko zakorzeniona i potrzeba nieustannej czujności i oczyszczania. My, którzy jesteśmy maluczcy, pragniemy uchodzić za wielkich, być pierwszymi, podczas gdy Bóg, który rzeczywiście jest wielki, nie obawia się uniżyć i stać się ostatnim” (Anioł Pański, 23.09.2012).

3.       GŁOSZENIE ZMARTWYCHWSTANIA

Trzecia kwestia to głoszenie zmartwychwstania Chrystusa przez każdego z nas. Do tego zadania zostali wezwani wszyscy ochrzczeni.

a.       Papież, biskupi i inni wyświęceni szafarze nie są jedynymi ewangelizatorami w Kościele. Kościół to nie tylko biskupi, kapłani, ale i wierni świeccy. Każdy z nas jest wezwany do głoszenia Dobrej Nowiny o zmartwychwstaniu (Rz 1,1-5; Gal 3,5), człowiek ochrzczony bowiem znaczy „posłany, apostoł, misjonarz, świadek” Zmartwychwstałego.

Każdy chrześcijanin - na mocy chrztu - stał się uczniem-misjonarzem „w takiej mierze, w jakiej spotkał się z miłością Boga w Chrystusie Jezusie”. To ewangelizacyjne zadanie stanowi „pierwszą posługę, jaką Kościół może spełnić względem każdego człowieka i całej ludzkości”.

„Świadom jestem - powie św. Paweł - ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9,16). Te mocne słowa są skierowane do każdego z nas. Głoszenie Ewangelii zmartwychwstania to nie tylko możliwość, ale przede wszystkim obowiązek – nie tylko dla wybranych, lecz wszystkich, którzy noszą imię chrześcijan.

b.       Najpierw jednak możemy sobie zadać pytanie: kto właściwie jest adresatem naszego przepowiadania? Tym adresatem jest dzisiejszy człowiek, który - w naszym kręgu kulturowym - żyje szybko. Raczej ogląda niż medytuje. Nie czyta zbyt wiele, a jeśli faktycznie czyta za wiele, to wtedy przyjmuje natłok informacji w sposób bardzo powierzchowny i nie jest zdolny do syntezy. Zapatrzony w codzienność stara się raczej zaspokajać swoje aktualne potrzeby. Bardziej kieruje się zasadą carpe diem (czyli żyj obecną chwilą, używaj życia póki trwa), niż liczy się z odpowiedzialnością za swoje czyny w kontekście nieprzemijalnego trwania w wieczności.

Kiedyś forma przekazu Ewangelii o zmartwychwstaniu Chrystusa była drugorzędna, a często wręcz nieistotna, gdyż sama treść była najbardziej atrakcyjną częścią przekazu. Dziś - w dobie kolorowych opakowań oraz presji krzykliwej i agresywnej reklamy - nośnikiem treści jest forma. Często trywialny produkt intelektualny, czy wręcz wierutne kłamstwo jest sprzedawane na rynku poglądów za bardzo wysoką cenę a najświętsza prawda i życiowa mądrość - jeśli nie są odpowiednio podane - nie znajdą zbyt wielu nabywców.

Dlatego - na tle tak płasko przeżywanego życia - szansą są relacje, w jakich można doświadczyć szczerego zainteresowania drugą osobą jako taką; że po prostu jest, że istnieje a nie ze względu na to co posiada i na ile może być do czegoś przydatna. Dziś - bardziej niż kiedykolwiek wcześniej - przekaz wiary może dokonywać się przez relacje. Najpierw na płaszczyźnie natury, na płaszczyźnie ludzkiej a dopiero później na płaszczyźnie nadprzyrodzonej.

W swojej książce „Ewangelizować z mocą” José H. Prado Flores biblista i założyciel międzynarodowej sieci Szkół Ewangelizacji Świętego Andrzeja pisze tak: „Kościół jest powołany do ewangelizowania albo raczej do ewangelizowania ‘z mocą’, podobnie jak w dniu Pięćdziesiątnicy, albo jeszcze lepiej, ‘z wielką mocą’ jak w świątyni jerozolimskiej. Ewangelizacja nie ogranicza się do przekazywania wiadomości, ma bowiem zadanie uobecniać owoce zbawczego dzieła Jezusa, który przybył, żebyśmy mieli życie i to życie w obfitości”.

Jak to robić? Przede wszystkim należy to robić „z serca”, prowadząc życie pełne modlitwy i ubogacone słowem Bożym. Jest to zagadnienie kluczowe, jeśli chcemy, by nasze przepowiadanie było skuteczne. Jeśli nie dotkniemy człowieka potrzebującego, jeżeli nie będziemy się z nim solidaryzować, jeżeli nie zbliżymy się do niego, nie dojdzie do uzdrowienia. Najpierw trzeba ofiarować napotkanemu człowiekowi czas i wlać w jego serce nadzieję. Ewangelizowanie „z wielką mocą” to nie tylko przekazywanie przesłania, ale również podarowanie człowiekowi tego, co mamy najcenniejszego, czyli naszego doświadczenia Boga. Doświadczenia Boga, który przemienia ludzkie życie. Doświadczenia Miłości. Najpierw pokaż ludziom, że są przez ciebie kochani, bez potępiania ich, bo Chrystus nie przyszedł, aby świat potępić, ale aby go uzdrowić, w pełnej wolności. I to właśnie jest ewangelizacja ‘z wielką mocą’.

Przykładem takiego głosiciela zmartwychwstania był św. Jan Paweł II. Kiedy miał szczególnie trudne sprawy do załatwienia, wówczas prosił właśnie chorych, aby w jego intencjach ofiarowali swoje cierpienia. Po jego śmierci słyszeliśmy: „to, jak ten papież cierpiał, jak ten papież umierał, sprowadziło mnie z powrotem do Kościoła”. Nie mówiono, że przekonało ich to, że papież był wysportowany, że jeździł na nartach, pływał, śpiewał z młodzieżą, odwiedzał cały świat, że szanowali go najwięksi politycy. Nikt tak nie uzasadniał swego powrotu do Kościoła. Św. Jan Paweł II nawrócił więcej ludzi w stanie swojej ciężkiej choroby, w stanie swego niedołęstwa niż wcześniej przez lata, gdy był zdrowy (por. ks. Roman Stafin, Uwielbiam Cię, Ojcze. Medytacje o modlitwie).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec, módlmy się: Boże, który w swej Opatrzności postanowiłeś szerzyć twoje królestwo po całym świecie i dałeś wszystkim ludziom ochrzczonym uczestnictwo w tym dziele. Niech twój Kościół stale się odnawia, uświęca i umacnia. Niech trwa w nim nienaruszona wiara, świętość obyczajów, wzajemna miłość i autentyczna pobożność. Podobnie jak nieustannie karmisz go słowem i Ciałem Twojego Syna, tak spraw, aby ożywiony duchem apostolskim pociągał wszystkich do Ciebie. Amen.