Abp Stanisław Gądecki. Homilia na III niedzielę Wielkiego Postu
Abp Stanisław Gądecki. Zburzcie te świątynię. III niedziela Wielkiego Postu (Katedra Poznańska - 4.3.2018)
W tych dniach w Poznaniu odbywało się I Ogólnopolskie Forum Ceremoniarzy Wyższych Diecezjalnych Seminariów Duchownych. Odbywało się ono w obecności ks. bp. Adama Bałabucha, przewodniczącego Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów a jednocześnie delegata ds. Duszpasterstwa Ministrantów Konferencji Episkopatu Polski.
W ramach tego forum zorganizowano konferencję naukową pt. „Liturgia - zaangażowanie ciała - zaangażowanie ducha?" Celem tej konferencji była m.in. pomoc w bardziej świadomym przeżywaniu liturgii. Jest to dziś rzecz bardzo potrzebne, gdyż nieraz liturgia Kościoła bywa przeżywana - przez samych duchownych i świeckich - bez większego zaangażowania lub wprost zaniedbywana. Przeżywana przede wszystkim jako zaangażowanie ciała, a nie jako zaangażowanie ducha.
Dzisiejsze czytania liturgiczne w jakimś sensie nawiązują do tematu tej konferencji, ukazując najpierw Dekalog, który zakazuje oddawania kultu boskiego wszystkiemu co materialne i widzialne, a następnie scenę oczyszczenia świątyni jerozolimskiej przez Jezusa, która zapowiada zastąpienie starego kultu świątynnego z jego zwierzęcymi ofiarami przez nowy kult „w Duchu i prawdzie", gdzie jedyną ofiarę będzie ciało i krew Jezusa, Syna Bożego. Zastanowienie się nad tymi tekstami może okazać się pożyteczne nie tylko dla uczestników forum ceremoniarzy z całej Polski, ale również dla każdego wierzącego człowieka.
1. „JAM JEST PAN, TWÓJ BÓG"
a. Tak więc najpierw Dekalog (gr. deka - dziesięć, logoi - słowa), czyli zbiór zasad Przymierza, zawartego przez Boga z Izraelem za pośrednictwem Mojżesza pod górą Synaj. Dziesięć przykazań to wyraz „podstawowych powinności człowieka względem Boga i względem bliźniego - objawia poważne zobowiązania, które są ze swojej natury niezmienne i obowiązują zawsze i wszędzie. Nikt nie może od nich dyspensować. Dziesięć przykazań wyrył Bóg w sercu człowieka" (KKK, 2072), dlatego nikt - także niechrześcijanin - nie jest zwolniony z obowiązku zachowania przykazań Dekalogu a jego zachowanie jest możliwe z pomocą łaski Bożej (Sobór Trydencki, Session VI: Dekret o usprawiedliwieniu III; BF VII,67).
Wszystkie przykazania Dekalogu są spisane w liczbie pojedynczej („Nie zabijaj"), ponieważ posłuszeństwo przykazaniom wykazuje każdy człowiek indywidualnie, we własnym sercu. Tylko wtedy, gdy pojedynczy człowiek czuje się adresatem przykazań, mogą one być skuteczne. W tłumie człowiek staje się najczęściej głuchy i obojętny na przykazania i czuje się zwolniony od ich przestrzegania. Liczba pojedyncza zakazów i nakazów Dekalogu świadczy też o tym, jak wielką wartość ma każdy człowiek przed Bogiem i jak poważnie Bóg traktuje każdego człowieka z osobna. Do każdego z nas Bóg zwraca się osobiście.
Cały Dekalog jest „znakiem miłości Boga Ojca, Jego pragnienia, by nauczyć nas prawidłowo odróżniać dobro od zła, prawdę od fałszu, to, co sprawiedliwe, od tego, co niesprawiedliwe. Jego przykazania są zrozumiałe dla wszystkich. A właśnie dlatego, że ujmują podstawowe wartości w konkretne normy i zasady, człowiek wprowadzając je w życie może zdążać drogą prawdziwej wolności, która umacnia go na szlaku prowadzącym do życia i szczęścia. Przeciwnie, kiedy człowiek nie bierze przykazań pod uwagę, nie tylko staje się obcym Bogu i porzuca przymierze z Nim, ale jednocześnie ddala się od życia i trwałego szczęścia (por. Benedykt XVI, Rzym, Piazza del Popolo - 9.09.2012).
b. Gdy idzie zaś o pierwsze i najważniejsze przykazanie Dekalogu („Nie będziesz miał cudzych bogów [elohim] obok Mnie!"), na którym należy się dzisiaj przede wszystkim skoncentrować, bo jest to najważniejszym ze wszystkich przykazań. Z niego wynikają wszystkie pozostałe przykazania i na nim się opierają. Ono zawiera w sobie wszystkie pozostałe przykazania. Od jego przestrzegania zależy przestrzeganie pozostałych przykazań. Zawarty w tym przykazaniu zakaz bałwochwalstwa jest niezwykle ważny dla życia i szczęścia każdego człowieka, ponieważ kieruje go ku Stwórcy, który jest źródłem stworzenia. Nakłada na niego obowiązek stawiania Boga na pierwszym miejscu w jego życiu, bo Bóg jest naszym Stwórcą. Filon Aleksandryjski powie: „pierwsze przykazanie stanowi osnowę wszystkich postanowień prawa, dotyczących jedynowładztwa Boga. Wyjaśniają one, że istnieje jedna tylko przyczyna wszechświata, jeden władca i król, który trzyma w swych rękach ster panowania, kieruje i rządzi wszechświatem dla jego dobra".
Do czego konkretnie zobowiązuje nas pierwsze przykazanie? Zabrania ono oddawania kultu wszystkiemu, co widzialne, co materialne, co cielesne. W dziedzinie kultu każe nam przechodzić od materii do ducha: „Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie. Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył" (Pwt 5,7-9). Dziać się tak powinno dlatego, że kiedy Jahwe przemawiał do Izraelitów na Synaju, nie widzieli oni żadnej „postaci" Bożej (Pwt 4,15). Na to samo później zwróci uwagę św. Jan Ewangelista: „Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza" (J 5,37; por. 1 Tm 1,17).
To przejście od pogańskiego kultu materii do starotestamentalnego kultu ducha było trudne z uwagi na to, iż większość ludzi nie umie wyobrazić sobie istnienia, które nie ma związku z ciałem. Stąd np. trudność w zastosowaniu pojęcia „osoby" do Boga. Dla szerokich mas słowo „osoba" kojarzy się zazwyczaj z człowiekiem. Wskutek tego Boga wyobrażano sobie na podobieństwo człowieka. W takiej formie był On i jest malowany, rzeźbiony, a co najbardziej nieszczęsne - tak o Nim się myśli. Tymczasem - nie mając innego sposobu dotarcia do człowieka - autor natchniony stara się tylko - dzięki pojęciu „osoby" - w sposób zrozumiały przedstawić to, co ze swej natury jest niewyrażalne i niewyobrażalne. Opis Boga otrzymuje kształty cielesne po to, by móc wyrazić Jego istnienie, lecz to stanowi już wielkie niebezpieczeństwo dla kultu.
Oddawanie kultu boskiego temu, co widzialne i materialne wiąze się automatycznie z ubóstwieniem tego, co nie jest Bogiem. Ma to miejsce wtedy, kiedy człowiek czci i wielbi stworzenie zamiast Stwórcy. Gdzie „niezniszczalne pojęcie Boga odnosi do wszystkiego, tylko nie do Boga" (KKK, 2114), przez co bałwochwalstwo, kult materii, kult tego, co materialne, prowadzi wprost do wypaczenia wrodzonego zmysłu religijnego człowieka.
W wąskim tego słowa znaczeniu kult bałwochwalczy polega na oddawania czci boskiej rzeźbom, rysunkom oraz wyobrażeniom; w początkach dziejów bowiem ludzie uważali osoby bogów i ich posągi za tożsame (Iz 10, 10; 36,19; 46,1; Jer. 48,7; 49,3; Oz 10,5). Ale oprócz bałwochwalstwa rozumianego w sensie ścisłym - tj. boskiego kultu oddawanego posągom bądź obrazom - istnieje też bałwochwalstwo rozumiane w sensie szerszym. W szerszym tego słowa znaczeniu bałwochwalstwem jest każdy grzech, będący wyrazem nieposłuszeństwa wobec Boga. Apostoł Paweł opisał ten rodzaj bałwochwalców w następujący sposób: „Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów" (Rz 1,21-23; por. Mdr 13). W ten sposób wydali samych siebie na żer bezecnych namiętności oraz na pastwę na nic niezdatnego rozumu (Rz 1,28).
Tymczasem Bóg stworzył człowieka „na swój obraz, na obraz Boży go stworzył" (Rdz 1,27); stworzył go jako odbicie swojej chwały. Niestety - po upadku - człowiek nie zgadza się być odbiciem chwały Stwórcy i zaczyna oddawać boską chwałę stworzeniu. Podnosi stworzenie do rangi Stwórcy; podnosi wartości względne do rangi Absolutu. Ten proces ma jednak swoje przykre konsekwencje. Bałwochwalca utożsamia się z bożkiem, którego sobie wybrał: „Do nich są podobni ci, którzy je robią, i każdy, który im ufa" (Ps 115,4-5.8).
2. OCZYSZCZENIE ŚWIĄTYNI
Gdy w drugiej części naszego rozważania przechodzimy od Dekalogu do treści dzisiejszej Ewangelii odczuwamy pewne zakłopotanie. Co łączy te dwa czytania ze sobą? W jakim sensie oczyszczenie świątyni przez Jezusa miałoby wypełnić pierwsze przykazanie Dekalogu: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył" (Wj 20,3-5)? Przecież żydzi w świątyni nie uprawiali w czasach Jezusa bałwochwalstwa, lecz sprawowali tam nakazany przez Mojżesza kult. Do czego zmierza więc opowiadanie o wypędzeniu handlarzy i bankierów ze świątyni (J 2,13-25)?
W rzeczy samej obecność handlarzy i bankierów nie była przecież w jerozolimskiej świątyni niczym nielegalnym. Świątynia domagała się przecież obecności zwierząt ofiarnych a obecność bankierów była podyktowana koniecznością wymiany monet „nieczystych" - z podobiznami bożków lub władców - na monety „czyste", świątynne. Dzięki temu pielgrzymi, którzy mieszkali daleko od Jerozolimy - zamiast sprowadzać ze sobą z daleka zwierzęta ofiarne - mogli je kupić w świątyni. „Jeśli daleka będzie twoja droga [...] pójdziesz na miejsce, które sobie obierze Pan, Bóg twój. Kupisz tam za srebro wszystko, czego pragnie twoja dusza: większe i mniejsze bydło, wino, sycerę, wszystko, czego życzy sobie twoja dusza, i spożyjesz tam w obliczu Pana, Boga swego. Będziesz się cieszył ty i twoja rodzina" (Pwt 14,24-26).
Z tej racji w czasie świąt zewnętrzny dziedziniec świątynny (dziedziniec pogan) stawał się swego rodzaju rynkiem. Cały prowadzony tam handel był uzasadniony religijnie; odbywał się z racji kultu. Był całkowicie legalny i zaaprobowany. A jednak Jezus widząc tę - w sumie normalną - ówczesną scenę świątynną „sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał". „Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: ‘Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!' " (oikon emporiou).
Dlaczego Jezus tak się zachował? Prawdopodobnie - uważając swoje wystąpienie za jeden z aktów inauguracji okresu mesjańskiego - pragnął nawiązać do tekstu proroka Zachariasza: „Nie będzie już w owym dniu przekupnia w domu Jahwe Zastępów" (Za 14,21b). Swoim zachowaniem Jezus pragnął napiętnować to, co przed Nim piętnowali inni prorocy, czyli kult, który nie niesie ze sobą wewnętrznej prawości jego uczestników: „Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi, chodzić za obcymi bogami, których nie znacie [...]. A potem przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad którym wzywano mojego imienia, i mówicie: ‘Oto jesteśmy bezpieczni', by móc nadal popełniać te wszystkie występki. Może jaskinią zbójców stał się w waszych oczach ten dom, nad którym wzywano mojego imienia?" (Jer 7,9-11).
Jezusowy gniew był wyrazem jego gorliwości o świątynię, o Dom swojego Ojca. Głębsze zrozumienie Jego czynu zrodzi się przyjętej wówczas interpretacji mesjańskiej Psalmu 69[68]: „Dla Ciebie bowiem znoszę urąganie i hańba twarz mi okrywa. Dla braci moich stałem się obcym i cudzoziemcem dla synów mej matki. Bo gorliwość o dom Twój mnie pożera i spadły na mnie obelgi uwłaczających Tobie" (Ps 69[68],8-9). Gorliwość o dom Boży doprowadzi Jezusa aż do śmierci.
Idąc dalej - wymierzony w kupców i bankierów - gest oczyszczenia świątyni był w praktyce atakiem wymierzonym w kult świątynny; atakiem na istniejącą formę kultu i ofiar w ogólności. W oczach kapłanów ten gest musiał uchodzić za naruszenie Prawa Mojżeszowego, dlatego kompetentne władze świątynne słusznie pytają Go jakim znakiem mógłby usprawiedliwić swój postępek. Wtedy Jezus odpowiada: „Zburzcie te świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo" (J 2,18n). Następuje typowe dla czwartej Ewangelii nieporozumienie. Słuchacze Jezusa pojmują wypowiedź Jezusa w sensie dosłownym, jako zniszczenie całego kompleksu zabudowań świątynnych, tymczasem Jezus mówi o świątyni w sensie metaforycznym (por. 1Kor 3,16; 2 Kor 6,16), o świątyni swego ciała, która ulegnie zniszczeniu na Golgocie. Inna „świątynia" zostanie „zburzona", Jezus zostanie ukrzyżowany. A potem jego zmartwychwstałe ciało, czyli On sam, stanie się nową świątynią ludzkości, w której rozpocznie się nowy kult, kult „w Duchu i prawdzie" (J 4,23). Uczniowie zrozumieją to dopiero po Jego zmartwychwstaniu, za sprawą działającego Ducha-Pocieszyciela. Duch i prawda nie są tu pojęciami abstrakcyjnymi. Prawdą jest zmartwychwstały Chrystus, a duchem jest Duch Święty, który od Chrystusa i Ojca pochodzi (por. J. Ratzinger, Teologia liturgii, Lublin 2012, 613-614).
ZAKOŃCZENIE
Tak więc, na koniec, liturgia, kult musi wyzwolić się od koncentracji na samej materii a udać się w kierunku ducha. Gdy nie dokonuje się ten proces, człowiek nie myśli o Bogu niewidzialnym, dalekim i tajemniczym, ale sprowadza Go na swój własny, cielesny poziom. Sprowadza Go do poziomu swoich własnych wyobrażeń. Kult nie jest już wznoszeniem się w górę ku Bogu, ale ściąganiem Boga do siebie. Prowadzi to w prostej konsekwencji do szukania w kulcie samozadowolenia.
Tymczasem celem liturgii jest jednocześnie uwielbienie Stwórcy i uświęcenie człowieka. Dlatego liturgia zakłada tak kierunek wstępujący (od człowieka do Boga), wyrażający się w składaniu ofiar, w dziękczynieniu i uwielbieniu, jak i nurt zstępujący (od Boga do człowieka), wyrażający zstępowanie Bożej łaski, skutkujący uświęceniem człowieka.
Taka liturgia angażuje całą osobę jej uczestnika (duszę, serce, umysł, ciało, zmysły), co w piękny sposób ujmują słowa modlitwy ministranta przed Mszą św.: „Do świętej przystępuję służby, Chcę ja dobrze pełnić. Proszę Cię Panie Jezu o łaskę skupienia; By myśli moje były przy Tobie, By oczy moje były zwrócone na ołtarz, A serce moje oddane tylko Tobie".