Abp Baraniak – Obrońca Kościoła
Abp Stanisław Gądecki
Abp Baraniak – Obrońca Kościoła (Katedra Poznańska, TV Trwam - 25.11.2024).
120 lat temu na wielkopolskiej ziemi pojawił się niezwykły świadek wiary, był nim Antoni Baraniak (1904-1977), który urodził się na terenie diecezji poznańskiej w Sebastianowie w parafii Mchy.
1. POCZĄTKI
W swojej rodzinie otrzymał staranne wychowanie religijne, które wywarło wielki wpływ na jego późniejsze ciche, sumienne, pracowite i heroiczne życie.
Istotną rolę w jego życiu odegrało zgromadzenie salezjańskie. Jego powołanie zakonne narodziło się w oświęcimskim gimnazjum salezjańskim (1.09.1917) i zostało umocnione kolejnymi latami formacji duchowej w nowicjacie (w Kleczy Dolnej - 1920), studentacie (w Krakowie) oraz asystencji (w Kleczy Dolnej, Czerwińsku i Warszawie). Na koniec złożył śluby wieczyste dnia 15 marca 1925 roku. Potem - w latach 1927–1933 - studiował w Rzymie, wieńcząc ten okres dwoma doktoratami: z filozofii i teologii na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Jeszcze przed zakończeniem rzymskich studiów przyjął święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa Adama Sapiehy w Krakowie (3.08.1930).
Świadkowie zgodnie podkreślają jego pracowitość, dokładność w wykonywaniu pracy, ponadprzeciętne zdolności intelektualne, ale także - co okazało się niezwykle istotne w przyszłości - jego dyskrecję. Te właśnie cechy zdecydowały, że kard. Hlond powierzył mu w 1933 r. rolę osobistego sekretarza prymasa Polski (prof. Konrad Białecki. Arcybiskup Antoni Baraniak zmieniał świat na lepszy).
Do zadań sekretarza prymasa należało koordynowanie prymasowskiej korespondencji, w czym wspomagała go znajomość języków obcych. Potrafił biegle czytać i pisać po łacinie, włosku oraz francusku. Niejednokrotnie prymas powierzał mu poufne misje. Ich współpraca była wzorcowa a spraw, które inicjował ksiądz prymas Hlond było bardzo wiele. W 1930 roku została powołana do życia Akcja Katolicka. W tym samym roku został zwołany I Krajowy Kongres Eucharystyczny. W 1932 roku zostało założone Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. W roku 1934 odbył się II Kongres Eucharystyczny. W roku 1936 miał miejsce I Synod Plenarny Episkopatu Polski, a w 1937 roku - Międzynarodowy Kongres Chrystusa Króla.
2. PODCZAS WOJNY
Niestety, dwa lata później wybuchła II wojna światowa, która zmusiła ks. prymasa do opuszczenia Ojczyzny. Ta dramatyczna decyzja została podjęta przez prymasa po rozmowie z nuncjuszem Cortesi w przekonaniu, że taka jest wola Stolicy Apostolskiej. Natychmiast też po przybyciu do Rzymu ksiądz kardynał rozpoczął walkę o polską sprawę, w czym pomagał mu jego osobisty sekretarz; wspólnie redagowali raporty, przygotowywali informacje radiowe dzięki czemu głos w obronie uciemiężonej Polski docierał do całej Europy.
W czerwcu 1940 roku – na krótko przed przyłączeniem się Włoch do wojny - ks. Antoni i prymas Hlond udali się francuskiego Lourdes. Tam zamieszkali - wraz z kapelanem prymasa, ks. Bolesławem Filipiakiem - w domu udostępnionym przez miejscowego biskupa. W czasie swojego pobytu we Francji kard. Hlond otrzymał kilkanaście tysięcy listów. Pisali do niego rodacy, którzy znaleźli się na emigracji, ale także przedstawiciele Rządu na Uchodźstwie. Ksiądz Baraniak w tym czasie angażował się dodatkowo w akcje pomocowe kierowane do polskich jeńców wojennych i więźniów obozów koncentracyjnych oraz służył posługą duszpasterską Polakom przebywającym w południowej Francji (prof. Konrad Białecki).
Wkrótce jednak obaj kapłani zostali zmuszeni do opuszczenia Lourdes (1943) i ukrycia się w benedyktyńskim klasztorze w Hautecômbe (w Sabaudii). Miejsce to nie uchroniło jednak księdza prymasa od aresztowania przez Gestapo (3.02.1944) i rozłąki z sekretarzem, który kontynuował dalej samotnie swoje zaangażowanie. Ks. Antoni spotkał księdza prymasa w Rzymie dopiero po jego uwolnieniu a następnie - w pełen zaskakujących niespodzianek sposób - powrócił razem z nim do Ojczyzny (20.07.1945), aby przystąpić do odbudowy Kościoła w Polsce.
3. W OJCZYŹNIE
Czas wojny bardzo zbliżył do siebie tych dwóch wielkich kapłanów, nic więc dziwnego, że ks. Baraniak współpracował z księdzem kardynałem Hlondem aż do jego śmierci. Z woli umierającego prymasa ks. Antoni przekazał do Stolicy Apostolskiej sugestię dotyczącą ewentualnego następcy w osobie Stefana Wyszyńskiego, ówczesnego biskupa lubelskiego. Sam abp Wyszyński dowiedział się o tej misji od sekretarza dopiero w 1957 roku. Był to kolejny jeden z przykładów dyskrecji tego salezjanina.
Następnie - po nominacji biskupa Wyszyńskiego na arcybiskupa Gniezna i Warszawy - ks. Baraniak został osobistym sekretarzem i kapelanem oraz wiernym pomocnikiem nowego ordynariusza. Dyskretny, raczej milczący, precyzyjny w pracy kancelaryjnej, ze spokojem prowadził dalej zlecone mu sprawy Kościoła w Polsce.
W kwietniu 1950 roku - mimo zawartego „Porozumienia” między Rządem a Episkopatem - sytuacja Kościoła w Polsce znacząco się pogorszyła. W tym czasie sekretarz redagował i wysyłał niezliczone pisma oraz petycje do władz państwowych w sprawie uwolnienia aresztowanych i przesłuchiwanych, musiał też stawić czoła niejednej prowokacji.
Potem - w kwietniu 1951 roku - towarzyszył arcybiskupowi Stefanowi Wyszyńskiemu w wizycie ad limina apostolorum u papieża Piusa XII. Tam też - dnia 26 kwietnia - papież mianował go w wieku 47 lat biskupem pomocniczym gnieźnieńskim. Ks. Antoni przyjął sakrę biskupią w katedrze gnieźnieńskiej dnia 8 czerwca 1951 roku. Głównym konsekratorem był abp Stefan Wyszyński, współkonsekratorami byli: bp Tadeusz Paweł Zakrzewski oraz bp Lucjan Bernacki. Mimo przyjętej sakry, podstawową pracą biskupa Baraniaka była funkcja sekretarza prymasa Polski.
4. W ARESZCIE
Po upływie około dwóch lat napięcie polityczne sięgnęło zenitu. W nocy z 25 na 26 września 1953 roku kard. Wyszyński został aresztowany i wywieziony z domu arcybiskupów warszawskich. Kilka godzin później aresztowano także biskupa Baraniaka, któremu zarzucano kontakty z podziemiem a także przekazywanie do Watykanu informacji o sytuacji Kościoła w Polsce. Formalnie postawiono mu zarzuty prowadzenia działalności antypaństwowej, zmierzającej do obalenia władz. Za takie czyny można było zostać skazanym nawet na karę śmierci.
Ks. kardynał był przekonany, że bp Antoni pracuje na Miodowej, on tymczasem przebywał już w więzieniu śledczym na warszawskim Mokotowie. Był więziony bez procesu przez 27 miesięcy i wielokrotnie przesłuchiwany. Z jego przesłuchań zachowało się 145 protokołów. Nakłaniano go do składania oskarżeń przeciwko kard. Hlondowi i kard. Wyszyńskiemu. W tym czasie poddawano go torturom, gdy bezpieka nie mogła nakłonić biskupa Antoniego do złożenia obciążających zeznań, zastosowano „ciemnicę”, czyli zamknięcie nagiego człowieka w wilgotnej piwnicy, w której nie ma okna, a więzień jest pozbawiony jedzenia, tymczasem za jego ścianą rozstrzeliwano ludzi. Ślady po zadawanych mu razach nosił na plecach do samej śmierci. On jednak - skrajnie wyniszczony fizycznie i psychicznie - nie załamał się. Wiele wskazuje na to, że w okresie jego uwięzienia decydowały się przyszłe losy Kościoła katolickiego w Polsce. To, że w Polsce nie odbył się pokazowy proces prymasa i nie udało się komunistom skompromitować Kościoła tak jak to udało się w Chorwacji, Czechach, Rumunii, Słowacji i na Węgrzech, zawdzięczamy osobie tego skromnego, pokornego człowieka, który - w najtrudniejszym dla Kościoła czasie - nie ugiął się i nie załamał.
Wieść o przetrzymywaniu biskupa Baraniaka przedostała się do prasy emigracyjnej. Londyński „Dziennik Polski” umieścił nawet w 1955 roku informację o jego tragicznej śmierci. Wiadomość ta była zresztą bliska prawdy, bo zdrowie więźnia było tak nadwyrężone, że same władze zaczęły obawiać się ewentualnych następstw jego śmierci i postanowiły go internować w domu salezjańskim w Marszałkach pod Ostrzeszowem (21.12.1955) a następnie w Krynicy Górskiej, gdzie dalej był nadzorowany i izolowany. Wyniszczony fizycznie i psychicznie odzyskał wolność dopiero w październiku 1956 roku.
W tym miejscu korzystam z okazji, by podziękować panu Prezesowi IPN-u, a także Centralnemu Zarządowi Służby Więziennej w Warszawie za otwarcie „celi arcybiskupa Baraniaka” w areszcie przy Rakowieckiej. Dziękuję arcybiskupowi Markowi Jędraszewskiemu za obszerne opracowanie okresu więziennego arcybiskupa Baraniaka. Dziękuję pani Jolancie Hajdasz, która udokumentowała tę postać w filmach dokumentalnych: „Zapomniane męczeństwo”, „Żołnierz niezłomny Kościoła” oraz „Powrót”.
5. ARCYBISKUP POZNAŃSKI (1957-1977)
a. Po swoim uwolnieniu z więzienia biskup Baraniak pozostawał dalej - do dnia jego nominacji na arcybiskupa poznańskiego (30.05.1957) - kierownikiem sekretariatu prymasa Polski. Rządy w diecezji poznańskiej objął 2 lipca 1957 roku a jego ingres do poznańskiej katedry odbył dnia 6 października tegoż roku.
W swoim Pro memoria kard. Stefan Wyszyński zamieścił - pod datą 5 października 1957 roku -następujący wpis, będący komentarzem do wyjazdu na ingres do Poznania nowego arcybiskupa metropolity: „Kończy się olbrzymi rozdział historii Kościoła w Polsce, okres jakże niełatwy życia człowieka, życia bardzo trudnego i odpowiedzialnego. Nie spotkałem dotąd w swoim życiu człowieka tak sumiennego, tak dokładnego, tak oddanego sprawom wyższym i drobnym, z wyjątkową uwagą, jak bp Baraniak. Nie jest to człowiek skory do mówienia. Ale jednak w sercu swoim rozważa wszystko, co mu jest powiedziane. Oddany był Kościołowi, prymasowi, sekretariatowi, archidiecezji. O wszystko się troszczył, wszystko uważał niemal za swoją sprawę. Nieraz myślałem, że jest lękliwy. Okazało się, że był raczej rozważny i ostrożny niż lękliwy. Gdy przyszła godzina jego, nie ugiął się przed ubowcami. Walczył mężnie o prawdę. I zwyciężył”.
Ówczesne władze zgodziły się na tę nominację licząc, że arcybiskup - udręczony więzieniem i schorowany – będzie krótko sprawował władzę w archidiecezji. Wcześniej pytano o to lekarzy, którzy nie dawali nadziei na jego powrót do zdrowia. Tymczasem zdarzyło się coś niespodziewanego; arcybiskup Antoni służył w archidiecezji przez 20 lat.
W tym okresie - borykając się z licznymi restrykcjami ze strony władzy ludowej - był cały czas inwigilowanym. Od samego początku pobytu w Poznaniu stosowano wobec niego pełen wachlarz metod inwigilacyjnych. Śledzono jego korespondencję, nagrywano i analizowano wszystkie jego publiczne wystąpienia. Próbowano też skłócić arcybiskupa z innymi duchownymi, choćby z Franciszkiem Jedwabskim, biskupem pomocniczym archidiecezji poznańskiej. Funkcjonariusze dążyli ponadto do poróżnienia abp Antoniego z grupami katolików świeckich. Jeszcze śmielsze plany miało kierownictwo SB w Warszawie. Według koncepcji jednego z szefów Departamentu IV MSW w środowisku abp. Baraniaka miał się pojawić lekarz, który umacniał w nim „psychozę raka”. Liczono, że dzięki temu duchowny będzie bardziej przejmował się swoim zdrowiem niż posługą duszpasterską. Choć ostatecznie nie doszło do realizacji tego planu, to ta historia obrazuje nam stopień perfidii ówczesnych organów bezpieczeństwa (por. prof. Konrad Białecki).
b. W okresie swoich rządów ks. arcybiskup dokonał wiele. W latach 1962–1965 uczestniczył we wszystkich czterech sesjach soboru watykańskiego II. Podczas tych sesji wygłosił 7 przemówień. Szczególnie ważne okazały dwa przemówienia. Pierwsze z nich zostało wygłoszone 25 października 1963 roku w ramach dyskusji nad przyszłą Konstytucją dogmatyczną o Kościele „Lumen Gentium”, drugie - z dnia 5 października 1965 roku - w ramach dyskusji nad Konstytucją duszpasterską o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”.
W ramach dyskusji nad „Lumen gentium” - ustosunkowując się do kwestii powszechnego kapłaństwa wiernych abp Antoni stwierdził, że „Cały świat [….] podzielił się na dwie części, z których: jedną zamieszkują ludzie obdarzeni wolnością, którzy mogą przyjmować i innym głosić naukę i prawo Boże, drugą zaś zamieszkują ludzie, którym poczytuje się za zbrodnię, jeśli uczęszczają do kościoła, jeśli chcą niemowlęta ochrzcić, jeśli odważają się wysyłać własne dzieci na naukę religii i do uroczystej Komunii świętej, jeśli przystępują publicznie do Sakramentów świętych. Gorsze ściągają na siebie następstwa, jeśli chcą mówić na temat swego Kościoła i jeśli odważają się bronić instytucji Kościoła. Są im zakazane stowarzyszenia religijne; czasopism i książek religijnych albo nie wolno dla nich drukować, albo też te pisma przechodzą taką uprzednią cenzurę, że później sami autorzy ledwie mogą rozpoznać dzieło przez siebie napisane”.
W drugiej wypowiedzi – z 5 października 1965 roku – arcybiskup zauważył, że schemat o życiu wspólnoty politycznej niedostatecznie wyjaśnia, jaki rodzaj współpracy z rządem ateistycznym jest dozwolony katolikowi. „Chrześcijanie żyjący w takich częściach świata, zwłaszcza w Europie Wschodniej, usilnie proszą Święty Sobór, aby ten jasno wskazał i zadeklarował czy i w jaki sposób wolno podjąć współpracę z ateistycznym rządem w sprawach, które same w sobie są godziwe, ale które rządowi temu służą dla osiągnięcia najgorszego występnego celu, to jest zaprowadzaniu ateistycznego komunizmu …”.
c. Do dziejów Kościoła katolickiego w Polsce przeszły - zorganizowane przez niego - uroczystości milenijne w Poznaniu w dniach 16-17 kwietnia 1966 roku, gromadzące Episkopat Polski i wielotysięczne rzesze wiernych. Dwa lata później obchodził też Tysiąclecie Biskupstwa Poznańskiego.
Dziełem o dalekosiężnych skutkach był przeprowadzony przez niego I Powojenny Synod Archidiecezji Poznańskiej (1968), który zorganizował po ok. dwustu trzydziestu latach od poprzedniego synodu (1739). Dzięki temu synodowi uregulował on sytuację prawną i duszpasterską archidiecezji, dostosowując ją do wymogów Vaticanum II.
Nie sposób wymienić wszystkich zasług arcybiskupa Antoniego w okresie jego poznańskiej posługi. Odbył 126 wizytacji duszpasterskich, wyświęcił 632 księży (w tym 519 dla archidiecezji poznańskiej, pozostałych dla kilku zgromadzeń zakonnych), koronował sześć obrazów Matki Bożej w wielkopolskich sanktuariach. Zainicjował osiem procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych. Dnia 23 października 1960 roku zamknął diecezjalny proces - dziś już błogosławionego - Edmunda Bojanowskiego. Erygował ponad 30 parafii, w okresie jego rządów wybudowano osiem nowych kościołów. Udzielił sakry biskupiej swemu następcy, abp Jerzemu Strobie (16.11.1958) oraz bp Tadeuszowi Etterowi, Adamowi Sawickiemu i Marianowi Przykuckiemu.
Jego ogromną zasługą było utworzenie Papieskiego Wydziału Teologicznego. Najpierw w Rzymie otrzymał zgodę na utworzenie Papieskiego Studium Teologicznego - z prawem nadawania bakalaureatu - a następnie na utworzenie Papieskiego Wydziału Teologicznego (2.06.1974).
Zadbał też o remont wnętrza katedry poznańskiej, wystawiając tam pomniki swoim poprzednikom (kardynałowi Hlondowi i arcybiskupowi Dymkowi) oraz 240 kapłanom, ofiarom niemieckich zbrodni z czasów II wojny światowej. Jego zasługą było też rozpoczęcie budowy Domu Księży Emerytów w Antoninku.
Arcybiskup otaczał wielką czcią Matkę Bożą. Przygotował archidiecezję na nawiedzenie jasnogórskiego obrazu, choć w samym nawiedzeniu - które rozpoczęło się w 1976 roku - nie mógł już uczestniczyć z powodu śmiertelnej choroby, która - dnia 13 sierpnia 1977 roku - przerwała bieg jego pracowitego i heroicznego życia.
6. ŚMIERĆ
Umierającego metropolitę odwiedził w szpitalu kard. Karol Wojtyła, który - już jako papież Jan Paweł II, podczas pielgrzymki do Poznania w 1983 roku - wyznał, iż jego „pasterskie męstwo, wielką pokorę i Bogu znane zasługi otaczamy zawsze głęboką czcią”.
Swoje ostatnie przesłanie skierowane do wiernych abp Baraniak zakończył słowami: „Żegnając się przypominam Wam to, co jest najważniejsze w życiu: Pamiętajcie, jest Bóg Dobry i Miłosierny! Miłujcie Go! Nie zaniedbujcie modlitwy! Kochajcie Chrystusa! Kochajcie Maryję Wszechpotężną Wspomożycielkę naszą u Boga! Kochajcie Kościół! (…) Do zobaczenia w Domu Ojca”.
Z kolei prymas Tysiąclecia - już w przemówieniu nad jego trumną - wypowiedział bardzo ważne słowa: „Biskup Baraniak uwięziony (...) był dla mnie niejako osłoną. Na niego bowiem spadły główne oskarżenia i zarzuty, podczas gdy mnie w moim odosobnieniu przez trzy lata oszczędzano. Nie oszczędzano natomiast biskupa Antoniego. Wrócił na Miodową w 1956 roku tak wyniszczony, że już nigdy nie odbudował swej egzystencji psychofizycznej. Pozostał człowiekiem drobnym, (...) choć niezwykle aktywnym, podejmującym każdy trud bez wahania. (...) O tym, co wycierpiał, można się było dowiedzieć tylko od współwięźniów. (...) Domyślałem się, że mój względny spokój w więzieniu zawdzięczam jemu, bo on wziął na siebie jak gdyby ciężar całej odpowiedzialności prymasa Polski. To stworzyło między nami niezwykle silną więź. Wyraża się ona z mojej strony w głębokim szacunku dla tego człowieka, a zarazem w serdecznej wdzięczności wobec Boga, że dał mu tak wielką moc, iż mogłem się na nim spokojnie oprzeć”.
Abp Antoni Baraniak, w przeszłości postać nieco zapomniana i przemilczana, jest dzisiaj podnoszony do rangi jednego z najważniejszych bohaterów Polski po 1918 roku. Stąd słusznie - w stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości - Prezydent Andrzej Duda uhonorował pośmiertnie arcybiskupa Baraniaka Orderem Orła Białego (2018). Sejm Rzeczypospolitej Polskiej z kolei - uchwałą z dnia 28 lipca 2023 roku - ogłosił rok 2024 rokiem arcybiskupa Antoniego Baraniaka.
ZAKOŃCZENIE
Na koniec trzeba powiedzieć: Beatus vir.
„Szczęśliwy, kto mądrość osiągnął, mąż, który nabył rozwagi:
bo lepiej ją posiąść niż srebro, raczej nabyć niż złoto,
zdobycie jej lepsze od pereł, nie równe jej żadne klejnoty”
(Księga Przysłów 3,13-15).
Dzięki zdobytej mądrości i rozwadze abp Baraniak - wierny swoim przyrzeczeniom chrzcielnym - gotów był ofiarować wszystko, nie wyłączając swego życia dla tego, co się kocha; dla Ojczyzny i Kościoła. Nie chciał uciekać od świata, ale starał się zmieniać ten świat go na lepszy. Takich ludzi potrzebuje dziś Polska, takich ludzi potrzebuje nasz świat. Amen.