Uczestniczę we wspólnocie Kościoła





Abp Stanisław Gądecki

Uczestniczę we wspólnocie Kościoła. Eucharystia na rozpoczęcie Ogólnopolskiego Forum Duszpasterskiego (Poznań, kościół pw. św. Rocha - 16.09.2023).

Fotoreportaż z forum

W dniu dzisiejszym rozpoczynamy w Poznaniu XV Ogólnopolskie Forum Duszpasterskie, którego celem jest - podobnie jak w latach poprzednich - wprowadzenie nas w treści nowego Ogólnopolskiego Programu Duszpasterskiego Kościoła w Polsce, przygotowanego przez Komisję Duszpasterstwa KEP na lata 2023/2024. Tegoroczne Forum przebiegać będzie pod hasłem Uczestniczę we wspólnocie Kościoła.

Ten temat - w perspektywie dzisiejszych czytań liturgicznych - domaga się rozważenia przynajmniej dwóch spraw: najpierw tego, co to właściwie znaczy „uczestnictwo” w życiu Kościoła a następnie, w jaki sposób mogę uczestniczyć w życiu Kościoła.

1.       UCZESTNICZĘ WE WSPÓLNOCIE KOŚCIOŁA

Pierwsza sprawa to hasło nowego ogólnopolskiego programu duszpasterskiego, który rozpocznie się od najbliższego Adwentu, czyli od 3 grudnia. Hasło to brzmi: Uczestniczę we wspólnocie Kościoła. Myśląc o treści zawartej w tym haśle, warto najpierw zwrócić uwagę na to, że jedną z najważniejszych idei, jaka wskazała na nowatorski wkład Soboru Watykańskiego II w życie Kościoła to było właśnie słowo „uczestnictwo”, participatio. Termin ten oznacza przede wszystkim, że wszyscy wierzący są powołani do odgrywania aktywnej roli we wspólnotach chrześcijańskich.

a.       Ta idea uczestnictwa ma swoje korzenie w drugim rozdziale Konstytucji Lumen gentium, która stwierdza, że wszyscy chrześcijanie są członkami Ludu Bożego, a zatem - ze względu na Chrzest - dzielą tę samą podstawową godność. W tę wspólną godność wszczepione są różnice, wynikające z możliwych posług lub różnych warunków życia chrześcijańskiego. „Przedwieczny Ojciec, na skutek najzupełniej wolnego i tajemnego zmysłu swej mądrości i dobroci stworzył cały świat, a ludzi postanowił wynieść do uczestnictwa w życiu Bożym, nie opuścił też ludzi po ich upadku w Adamie, dając im nieustannie pomoce do zbawienia przez wzgląd na Chrystusa, Odkupiciela, „który jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wszelkiego stworzenia” (Kol 1,15)” (KK, 2).

Wielkie powodzenie tej soborowej wizji Kościoła jest jednym z powodów, dla których od okresu posoborowego aż po dziś dzień zaproszenie do „uczestnictwa” stało się jednym z najczęściej wykorzystywanych sposobów angażowania nowych osób do wspólnot chrześcijańskich. Nierzadko także dzisiaj staramy się wychodzić naprzeciw tym, którzy są daleko od świata kościelnego, zapraszając ich, aby zrobili coś w parafii; to znaczy aby stali się gotowi do pełnienia różnych posług.

Być może byłoby niestosowne poprzedzanie tego zaproszenia głoszeniem Ewangelii, aby ocenić, czy osoba, która chciałaby zaangażować się w życie kościelne, rzeczywiście dokonała wyboru, przynajmniej początkowego. O wiele łatwiej jest zaakceptować ją taką, jaka jest, bez specjalnych badań, w nadziei, że kiedy wejdzie w kręg relacji wspólnotowych i - w jakiś sposób - rozpocznie swoją drogę wiary.

Takie podejście sprawdziło się w kilku przypadkach - pozwalając ludziom nieco oddalonym od doświadczenia chrześcijańskiego poczuć, że są  podmiotem zaufania i zainteresowania, że mogą wykorzystać swoje zdolności do zrobienia czegoś wartościowego. Mogli odnaleźć we wspólnocie chrześcijańskiej sieć ważnych relacji, a między innymi także tę z Panem Bogiem. Jednakże nie zawsze tak było.

Niebezpieczeństwo takiego podejścia do sprawy polega na tym, że wspólnoty chrześcijańskie są zazwyczaj zaludnione przez osoby, które są zaangażowane w jakąś  konkretną służbę, ale tak naprawdę osoby te nie są zainteresowane i chętne do podjęcia drogi wiary. Ludzie znajdujący się w takiej sytuacji rzadko i niechętnie uczestniczą w chwilach modlitwy i formacji, a jeśli to robią, to raczej po to, by zapłacić pewien „podatek”, który pozwala im pozostać w środowisku, w jakim czują się mile widziani, lub – co gorsza – przywiązać się do władzy, którą tam zdobyli.

Problem ten staje się jeszcze bardziej złożony w przypadku bardziej skonkretyzowanej  działalności parafii, takiej jak chór, muzyka, kursy, pielgrzymki lub klub sportowy itp.

Istnieje niebezpieczeństwo, że te rzeczywistości - które powinny w życiu wspólnotowym mieć przede wszystkim wartość wychowawczą - ostatecznie realizują swoje własne cele, a zatem wchodzą w konflikt z najważniejszymi zadaniami kościelnymi, w szczególności z momentami liturgicznymi i formacyjnymi.

Najwyraźniej nie ma gotowych rozwiązań, które pozwoliłyby nam przezwyciężyć te sytuacje poważnego impasu w życiu wspólnoty. Z pewnością istotnym sposobem jest utrzymywanie wysokiego poziomu przekazu wiary. Jest bardzo ważne, aby wyświęceni szafarze i inni pracownicy duszpasterscy nigdy nie przyjmowali za pewnik autentyczności motywacji, które skłaniają ludzi do pracy we wspólnocie i niestrudzenie umacniali ich w wierze w Chrystusa.

Oczywiście ta orientacja nie decyduje o żadnym osądzie intencji ludzi, którzy mogą wejść do wspólnoty parafialnej ze swoimi wątpliwościami i kruchością. Jednakże ciągłe odniesienie do ewangelicznej tożsamości wspólnoty i motywacji natury duchowej, która powinny ją ożywiać, może uświadomić tym osobom, które nie interesują się wiarą w Jezusa, że nie są całkowicie „u siebie” (Massimo Nardello).

b.       W sumie więc participatio actuosa została oddana w języku polskim jednym  określeniem, a mianowicie: „czynne uczestnictwo”. Taki jednostronny przekład spowodował i nadal powoduje nieporozumienia. Duszpasterze dążą wytrwale, by wierni „uczestniczyli czynnie” w sensie fizycznym, by np. w czasie Mszy św. byli ciągle czymś zajęci (wstawaniem, siadaniem, klękaniem, mówieniem, śpiewaniem, mniej słuchaniem, czy po prostu trwaniem w chwili ciszy). Tymczasem owo „czynne uczestnictwo” znaczy o wiele więcej, aniżeli tylko aktywność fizyczną.

Mówi o tym np. w Musicam Sacram w punkcie 15: „To zaś uczestnictwo (participatio) winno być przede wszystkim wewnętrzne (interior), w którym wierni łączą swoją myśl z tym, co wypowiadają i słyszą i współpracują z niebieską łaską (...). Należy również wiernych pouczać, by słuchając tego, co śpiewają kantorzy lub schola/chór, starali się przez wewnętrzne uczestnictwo wznosić swoją myśl do Boga”.

Tak więc participatio actuosa nie da się wyrazić jednym słowem „czynne”. Można je określić jako uczestnictwo urzeczywistniające, uobecniające, aktualizujące. Jest ono przede wszystkim wewnętrzne, choć wyraża się także na zewnątrz. Winno ono być zatem rozumiane w sensie głębszym jako większa świadomość tajemnicy, która jest celebrowana. Takie uczestnictwo wymaga osobistego, wcześniejszego przygotowania oraz wysiłku skupienia wewnętrznego w trakcie obrzędów.

„Jednym ze znaków, jakie wydają się najlepiej przejawiać tę żywotność Kościoła, nad którym się pochylamy, to udział, uczestniczenie, włączanie się członków Kościoła w życie Kościoła. Jak to już powiedzieliśmy, Kościół jest wspólnotą, komunią. Jest on zatem czymś więcej niż społecznością, jest organizmem, jednoczącym życiem Chrystusa w nas. To zjednoczenie okaże się tym żywotniejsze, tym lepiej przejawiać będzie zawartą w nim tajemnicę, im bardziej należące do tej wspólnoty i jednostki będą świadome jednolitości i hierarchiczności tego ciała, w które są włączone; im bardziej uczestniczyć będą w jego rozszerzaniu i w jego obronie, im większy szacunek mieć będą dla tego zjednoczenia”. W Kościele bowiem najważniejsze jest to, co jest niewidzialne a nie to - co widzialne.

„Wiara, łaska, uznawanie i przyjmowanie władzy, która w imieniu Chrystusa naucza, uświęca i rządzi Kościołem, są to czynniki niezbędne dla uczestniczenia w życiu Kościoła; czynniki pozwalające nam powiedzieć: ja również jestem ‘Kościołem’”.

Tutaj pojawia się inne - bardzo często stawiane - pytanie: Czy grzesznik, ten, kto nie jest w łasce Bożej, jest nadal członkiem Kościoła? Słowna odpowiedź jest łatwa, ale rzeczywistość, jaka się kryje w tych słowach, jest bardzo skomplikowana: tak, grzesznik - pod warunkiem, że zachował wiarę - jest nadal w Kościele, ale nie krąży już w nim życie miłości. Jest on owszem w Kościele, ale jako członek bezwładny, jak gałąź odłamana od pnia, chociaż jeszcze w dalszym ciągu na nim wisi.

Tu warto przypomnieć głos Soboru, który do wszystkich ochrzczonych skierował zachętę do włączenia się uczestnictwo w życiu Kościoła i jego posłannictwie. „Kościół jest społecznością, ale nie jakąś społecznością zamkniętą i statyczną, lecz społecznością w stanie posłannictwa. Dlatego wszystkie dzieci Kościoła są wezwane do tego, by szły z nim razem; aby z nim razem rozumiały powołanie do zbawienia; aby razem z nim wierzyły, miały nadzieję i razem z nim miłowały; aby razem z nim dawały świadectwo w jedności i w apostolstwie” (por. Paweł VI, Uczestniczyć w życiu Kościoła. Przemówienie podczas audiencji generalnej - 14.09.1966).

 2.      JAK UCZESTNICZYĆ WE WSPÓLNOCIE KOŚCIOŁA (Łk 6,43-49).

Druga sprawa to odpowiedź na pytanie: jak uczestniczyć w tym życiu Kościoła, w świetle dzisiejszej Łukaszowej Ewangelii (Łk 6,43-49). Szósty rozdział tej Ewangelii jest pełen treści a jednocześnie bardzo prosty, ukazujący drogę uczestników życia Kościoła.

Na tej drodze pojawiają się trzy postawy: przychodzić do Jezusa, słuchać Go oraz wypełniać usłyszane słowo. To fundament naszego życia duchowego, a co za tym idzie życia wiecznego.

Przychodzić do Jezusa to znaczy spotykać się z Nim. Zatrzymać się u Niego, jak zatrzymali się dwaj uczniowie Jana. Jezus zaprosił ich do siebie, a gdy pytali: „Rabbi, gdzie mieszkasz”, Jezus odpowiedział im: Ja mieszkam w Tobie, mieszkam w Twoim sercu. Przyjść do Jezusa to najpierw zamilknąć, odrzucić hałas świata i wyciszyć swoje myśli.

Wyciszenie z kolei otwiera nas na subtelny głos Boga, który rozbrzmiewa w naszych sercach i pozwala nam wsłuchiwać się w głos naszego sumienia. To także głos wdzięczności i uwielbienia Stwórcy za Jego dzieło stworzenia. Głos wdzięczności za dzieło zbawienia, które jest większe niż dzieło stworzenia.

Wreszcie wypełniać słowo Jezusa. Św. Ignacy Loyola powie, że miłość zasadza się przede wszystkim na czynie, nie na słowie. To jak żyjemy, jacy jesteśmy dla innych jest sprawdzianem naszej wiary. Wiara weryfikuje się w naszych codziennych czynach.

Pan Jezus przywiązuje tak wielką wagę do tego, byśmy postępowali według zasad Ewangelii, że wiarę, za którą nie idzie życie według wiary, porównuje do budowania domu bez fundamentu. Taki dom pozornie nie różni niczym się od domu zbudowanego na fundamentach, ale cała jego marność ujawni się w czasie burzy czy silnych wichrów życiowych. Dom bez fundamentów przemieni się wtedy w kupę gruzów.

Jeśli moja wierność Bożym przykazaniom jest zbudowana na piasku zadowolenia z siebie, to wystarczy nieco większa pokusa, żeby cała moja przyzwoitość moralna rozsypała się w gruzy. Jeśli moja wiara jest zbudowana na piasku przyzwyczajeń wyniesionych z domu rodzinnego, to wystarczy, że przeniosę się w jakieś nowe środowisko, żeby okazało się, że w tej mojej wierze nie było już życia. Jeśli moja modlitwa jest zbudowana na przeświadczeniu, że głównym celem modlitwy jest zapewnienie zdrowia i pomyślności dla siebie i dla swojej rodziny, to wystarczy, że przyjdą jakieś dni próby, żebym się w mojej modlitwie załamał i obraził na Pana Boga. (por. o. Jacek Salij).

ZAKOŃCZENIE

Tak więc, każdy chrześcijanin jest wezwany do czynnego uczestnictwa w życiu Kościoła. Na tej drodze potrzebuje jednak wzorów, a nie znajdziemy piękniejszego wzoru niż Maryja, będąca pierwowzorem wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem. Dlatego:  

Proszę Cię, Święta Dziewico Maryjo, niech moja dusza przyjmie Jezusa przez tego samego Ducha, który sprawił, że Twoje ciało poczęło Jezusa.

Wyproś mi łaskę, abym otrzymał Jezusa z tego samego Ducha, który sprawił, że Ty poczęłaś i porodziłaś Jezusa.

Niech kocham Jezusa w tym samym Duchu, w którym Ty uwielbiłaś Go jako swego Pana i miłowałaś jako swojego Syna (por. modlitwa św. Ildefonsa z Toledo). Amen.