Niedziela Słowa Bożego





Abp Stanisław Gądecki

Niedziela Słowa Bożego. 3 niedziela zwykła „B” (Połajewo – 24.01.2021).

W dniu dzisiejszym przeżywamy w Kościele powszechnym Niedzielę słowa Bożego. Niedziela ta została ustanowiona przez Papieża Franciszka (Aperiut illis) i wyznaczona na 3. niedzielę okresu zwykłego w ciągu roku. Ma ona przyczynić się do budzenia świadomości niezastąpionej roli Pisma Świętego w życiu ludzi wierzących. Ma zwrócić uwagę na konieczność osobistej więzi ze świętymi Pismami, na ich interpretację w liturgii i katechezie, a także w badaniach naukowych. Na to, by Biblia nie była słowem z przeszłości, lecz słowem żywym i aktualnym, gdzie sam Bóg przemawia do swojego ludu i sam Chrystus głosi swoją Ewangelię. Abyśmy mogli coraz bardziej kochać słowo Boże, przekonani o jego życiodajnej wadze dla naszej tożsamości. Bez Pisma Świętego wydarzenia z misji Jezusa oraz Jego Kościoła są niemożliwe do odczytania. Natomiast bez Chrystusa, który nas oświeca, niemożliwe jest zrozumienie głębi Pisma Świętego. Zmartwychwstały Pan - zanim wstąpił do nieba – aperuit illis sensum, ut intellegerent Scripturas, tj.  „oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma” (Łk 24,45). O to samo oświecenie, jakiego uczestnikami stali się uczniowie Pana, prosimy także my, abyśmy umieli docenić prawdziwą moc słowa Bożego, przemieniającego nasze życie.

Wnikając w treść dzisiejszych czytań dostrzegam w nich cztery podstawowe tematy: najpierw słowo Boże jawi się nam jako słowo wzywające do nawrócenia, po wtóre - jako słowo wzywającym do pójścia za Chrystusem, po trzecie - jako słowo napominające, wreszcie – w kontekście dzisiejszego połajewskiego spotkania – jako słowo otwarte na muzykę.   

1. SŁOWO NAWRÓCENIA (Jon 3,1-5.10)

A zatem pierwszy temat to słowo nawrócenia. W Księdze Jonasza słyszymy o Słowie Bożym, wzywającym proroka Jonasza do głoszenia grzesznym mieszkańcom Niniwy słowa wzywającego do nawrócenia („Pan przemówił do Jonasza … tymi słowami”). Prorok udaje się do Niniwy: „Wołał, i głosił”: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”.

Dla izraelskiego proroka posłuszeństwo słowu Bożemu nie było wcale łatwe, bo mieszkańcy Niniwy byli okrutnymi prześladowcami Izraela. To oni najechali Lud Boży i wzięli go w niewolę. Ukarali Izraelitów „ponad miarę”, bardziej niż oni na to zasługiwali. Ponadto mieszkańcy Niniwy stali się ewidentnym symbolem grzeszników: „więcej niż 120 tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej” (Jon 4,11). Inaczej mówiąc Niniwici byli jak dzieci, którzy nie odróżniają dobra od zła. Przyczynianie się do ich ocalenia, nie zgadzało się z poczuciem sprawiedliwości proroka Jonasza. 

A jednak Pan Bóg pragnie zbawić wszystkich ludzi bez wyjątku. Ta myśl o powszechnej woli zbawienia dotyczącej wszystkich narodów doszła już wcześniej do głosu w Księdze Jonasza w scenie burzy na morzu, podczas której Jonasz znajduje się razem z bałwochwalcami na pokładzie tego samego statku, miotanego falami i bliskiego zatonięcia. „Przerazili się więc żeglarze i każdy wołał do swego bóstwa” (Jon 1,5). Gdy jednak morze się nie uspokoiło, dowiadują się, że istnieje Bóg Izraela i natychmiast błagają Go: „O Jahwe, prosimy, nie pozwól nam zginąć” (Jon 1,14). Ich modlitwy zostały wysłuchane a życie ocalone, po czym: „Złożyli dla Jahwe ofiarę i uczynili śluby” (Jon 1,16). Scena ta służy ukazaniu procesu metanoi, nawrócenia, przemiany pogan ufających własnym bogom, w czcicieli Boga Izraela.

Właściwie jest tam wyrażona nie tylko myśl o ocaleniu pogan, ale także o wstawiennictwie Jonasza. Marynarze zostali ocaleni „ze względu na życie tego człowieka”, ze względu na wyrzuconego przez nich za burtę Jonasza (Jon 1,14).  Ocaleli ze względu na misję, jaką miał Jonasz do wykonania w Niniwie.

Gdy więc prorok dotarł wreszcie do Niniwy: „Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: [ἐκήρυξε καὶ εἶπεν] ‘Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona’”. „Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą [popełnia]  swoimi rękami” (Jon 3,8). Tak wołał do nich Jonasz, a oni uwierzyli Bogu: „ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego”. Gdy tylko Niniwici się nawrócili - przez post i modlitwę - od swego złego postępowania, Jahwe ocalił ich życie i nie zburzył ich miasta. W ten sposób została przedstawiona  nauka o powszechnym miłosierdziu Bożym, jakie przeznaczone jest dla wszystkich pokutujących i odwracających się od swoich złych uczynków (Jon 3,10).

2. SŁOWO POWOŁANIA (Mk 1,14-20)

Drugi temat to słowo powołujące. Kto się nawrócił, ten ma szansę stać się człowiekiem powołanym. W kontekście głoszenia Dobrej Nowiny zostaje to zapowiedziane przez  słowo powołujące, skierowane najpierw do Szymona Piotra i Andrzeja: „Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: ‘Pójdźcie za Mną, [δευτε οπισω μου] a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi’”. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim” (Mk 1,16-18).

Jest to scena powołania konkretnych ludzi, znanych z imienia i zajęcia. Jezus spotyka swoich przyszłych uczniów w ich codzienności. Inicjatywa znajduje się wyłącznie po Jego stronie: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i aby owoc wasz trwał” (J 15,16). Jezus dostrzegł bowiem ukryte w ich sercu pragnienie.

Pójść za” Jezusem (akolouthein) znaczy przylgnąć do Nauczyciela, utożsamić się z Nim i naśladować Jego przykład (por. Mt 10,38; 16,24; J 12,26; 21,22). Jezus najpierw ich powołuje a następnie obiecuje zmianę ich tożsamości; staną się rybakami ludzi. Szymon i Andrzej - idąc za Jezusem - odkryją, że warto jest oddać własne życie, aby innych ocalić. Tak więc, powołanie to zaproszenie od Boga, aby służyć czemuś większemu niż my sami. „I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim”. Natychmiastowa odpowiedź nie była wyrazem ich wyrachowania, ale porywem serca, które decyduje się zaufać słowu Jezusa bardziej niż własnym kalkulacjom (por. Łk 5,4).

W przypadku powołania dwóch następnych uczniów (Jakuba i Jana) powtarza się ten sam schemat: przyszedł - ujrzał - powołał - zostawili - poszli za nim. Przyglądając się tym dwóm następnym kandydatom na uczniów Jezus odkrył, że i oni są gotowi przyjąć wezwanie, dlatego ich powołał  [εκαλεσεν αυτους]. Tym razem jednak – oprócz przywiązania do pracy rybaka - Ewangelista podkreśla silną więź Jakuba i Jana z ich ojcem Zebedeuszem (por. Mk 10,22; Łk 9,59.61). A jednak, pomimo tej silnej więzi rodzinnej, Jan i Jakub pozostawiają swego ojca razem z najemnikami, przekreślając tym samym nadzieje na trwanie rodzinnego interesu i bezpieczną starość. Ważniejsza dla nich byłą obietnica Jezusa: „nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól - z powodu Mnie i z powodu Ewangelii - żeby nie otrzymał stokroć więcej […], a życia wiecznego w czasie przyszłym” (Mk 10,29-30).

Powołując nas „słowo Boże nie przeciwstawia się […] człowiekowi, nie niszczy jego autentycznych pragnień, co więcej, oświeca je, oczyszczając i doprowadzając do spełnienia” (VD, 23). „…tam, gdzie człowiek, choć ułomny i grzeszny, otwiera się szczerze na spotkanie z Chrystusem, rozpoczyna się radykalna przemiana: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1,12); (VD, 50). To właśnie święci i błogosławieni wszystkich czasów są najgłębszym potwierdzeniem prawdziwości przemieniającej mocy słowa Bożego. Oni pozwolili się najpierw temu słowu kształtować poprzez słuchanie, czytanie i wytrwałe jego rozważanie. Wielkie dzieła w historii Kościoła zawsze rodziły się w relacji do Pisma Świętego (por. VD, 48).

„Skoro cały lud Boży jest ludem „posłanym”, to […] „misja głoszenia słowa Bożego jest zadaniem wszystkich uczniów Jezusa Chrystusa wynikającym z ich chrztu”. „Nikt z wierzących w Chrystusa nie może czuć się zwolnionym z tej odpowiedzialności, która wynika z sakramentalnej przynależności do Ciała Chrystusa. Świadomość ta powinna być rozbudzana w każdej rodzinie, parafii i, wspólnocie, stowarzyszeniu i ruchu kościelnym. Cały Kościół jako tajemnica komunii jest zatem misyjny i każdy, zgodnie ze swoim stanem życia, jest powołany do tego, by wnieść znaczący wkład w głoszenie chrześcijańskiego orędzia” (VD, 94).

Na tej misyjnej drodze: „Istnieje ścisły związek między świadectwem Pisma jako zapisem tego, co słowo Boże mówi o sobie, a świadectwem życia wierzących. Jedno zakłada drugie i do niego prowadzi. Świadectwo chrześcijańskie przekazuje słowo, o którym mówią Pisma. Pisma z kolei objaśniają świadectwo, które, dawane własnym życiem, stanowi powołanie chrześcijan. W ten sposób ci, którzy spotykają wiarygodnych świadków Ewangelii, przekonują się o skuteczności słowa Bożego w tych, którzy je przyjmują” (VD, 97).

3. SŁOWO NAPOMNIENIA (1Kor 7,29-31)

Trzecia sprawa to słowo napomnienia. Kto się nawrócił i został powołany przez Jezusa, ten nie powinien lekceważyć słowa Bożego napominającego. Mówię wam, bracia, to jest stosowny czas na zwijanie żagli, bo oto zbliżamy się do portu. „Przemija bowiem postać tego świata”. Czas jest krótki, życie zmierza do końca, niebawem stąd odejdziemy. W związku z tym - jako chrześcijanie - winniśmy zachować postawę eschatologicznej powściągliwości (εγκρατεια).

Powyższe napomnienie dotyczyło sytuacji wspólnoty korynckiej, w której rywalizacja, konflikty, rozwiązłość, wzajemne oskarżanie się niszczyły owoce apostolskiego trudu. Podobnie jak żeglarz zwijając żagle eliminuje wiatr, czyli energię popychającej łódź do przodu, tak koryntianie potrzebują wyrzec się tego, co fałszywie uznali za siłę napędową ich życia. Inaczej za cel swego życia będą uważali to, co jest tylko narzędziem służącym do umocnienia ich więzi z Bogiem.

„Niech więc nikt nie rozpacza nad ubóstwem, ani niech się nie chełpi swoim bogactwem, a ci, którzy wiele posiadają, niech nie korzystają ze swych bogactw w rozpuście i marnotrawstwie, lecz niech czerpią z nich tylko to, co niezbędnie konieczne. […] ‘Przemija bowiem postać tego świata’ [το σχημα του κοσμου]. Nie będzie już uprawy roli i żeglugi po morzach, nie będzie władzy królewskiej i wojskowej, nie będzie niewolników i panów, nie będzie rzemiosł i nauk, nie będzie ubóstwa i bogactwa. Z takich bowiem i tym podobnych spraw składa się doczesne życie. […] Wskazawszy zaś na krótkość życia, święty Apostoł dodaje: ‘Chcę, abyście byli wolni od troski’” (Teodoret z Cyru, Komentarz do 1 i 2 Listu do Koryntian, II, 1 Kor 7). 

Płynąc łodzią Kościoła wielokrotnie musimy powracać do prawdy, że to nie wiatr tego świata jest jej siłą napędową, ale jest nią obecność Chrystusa. To nie nasze wysiłki, nasze zasługi, nasze dobre uczynki, także nie nasza pobożność, radość czy nasze cierpienia są źródłem mocy Kościoła, „to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego wolą” (ks. Maciej Warowny).

4. SŁOWO I MUZYKA   

Czwarty i ostatni dzisiejszy temat to związek słowa Bożego z muzyką w Kościele. Dzisiejszej liturgii Mszy św. towarzyszy muzyka i to bardzo specyficzna muzyka kapel dudziarskich. Pojawienie się tego instrumentu w połajewskiej świątyni bierze swój początek ze sceny przedstawionej na tutejszym renesansowym tryptyku zatytułowanym „Pokłon pasterzy”. Tryptyk ten przedstawia scenę Bożego Narodzenia, gdzie jeden z pasterzy przybyłych do żłóbka trzyma w rękach właśnie dudy. I oto dzisiaj - pod połajewskim tryptykiem, będącym jedną z najstarszych scen Bożego Narodzenia (Mateusz Kossior, Poznań 1572 r.) - spotkają się kapele dudziarskie, by świętować Narodzenie Pańskie. To już XXI spotkanie dudziarzy pozwala nam ożywiać i popularyzować zanikającą staropolską tradycję żywego kolędowania przy żłóbku i chodzenia z kolędą po domostwach z instrumentami dudowymi. W tym roku – z uwagi na panującą jeszcze pandemię odbywa się ono w bardzo ograniczonym zakresie.

Instrument ten wspominam z wielkim rozrzewnieniem, odkąd wiele lat  – w okresie Bożego Narodzenia – przysłuchiwałem się włoskim dudziarzom, którzy zbierali się na Schodach Hiszpańskich w Rzymie przy przepięknej starorzymskiej szopce, napełniając przestrzeń swoją muzyką. Dzięki temu każde rzymskie Boże Narodzenie kojarzy mi się z dudziarzami i z pieśnią Tu scendi dalle stelle („Zstępujesz z gwiazd, o Królu nieba”).

Ten bardzo stary instrument pojawia się trzykrotnie w Księdze Daniela: „Zebrali się więc satrapowie, namiestnicy, rządcy, radcy, skarbnicy, sędziowie, prawnicy i wszyscy zarządcy prowincji na poświęcenie posągu wzniesionego przez króla Nabuchodonozora i ustawili się przed posągiem, który wzniósł król Nabuchodonozor. Herold zaś obwieszczał donośnie: ‘Rozkaz dla was, narody, ludy, języki; w chwili, gdy usłyszycie dźwięk rogu, fletu, lutni, harfy, psalterium, dud (συμφωνίας; zampogna) i wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych, upadniecie na twarz i oddacie pokłon złotemu posągowi, który wzniósł król Nabuchodonozor. Kto by nie upadł na twarz i nie oddał pokłonu, zostanie natychmiast wrzucony do rozpalonego pieca’. W chwili więc, gdy dał się słyszeć dźwięk rogu, fletu, lutni, harfy, psalterium, dud i wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych, wszystkie narody, ludy, języki padły na twarz, oddając pokłon złotemu posągowi, który wzniósł król Nabuchodonozor” (Dn 3,3-7; 10.15). Idzie więc o instrument znany już w czasach helleńskich, albo jeszcze wcześniejszych (VII wiek a.C.).

Św. Augustyn - w swoim dialogu O muzyce (387-391) - twierdził, że początkiem muzyki jest fascynacja ładem i porządkiem, jakie panuje w widzialnym wszech­świecie. W wyniku tej fascynacji Grecy nazywali wszechświat kosmosem, ponieważ kosmos w greckim języku znaczy „porządek”. Ów tajemniczy ład i porządek sprawia, że jesteśmy – a ściśle mówiąc, możemy i powinniśmy być – ludźmi pięknego ducha, zdolnymi do tworzenia rzeczy pięknych (por. Antonina Karpowicz-Zbińkowska).

Dzisiejsza obecność dudziarzy skłania nas do refleksji nad relacją słowa Bożego do muzyki, jaka pojawia się podczas sprawowania świętej liturgii. O tym związku przypomina nam dawna scena nawrócenia św. Augustyna, którą w swoich Wyznaniach pisał: „Ileż razy płakałem, słuchając hymnów Twoich i pieśni, wstrząśnięty błogim śpiewem Twego Kościoła. Głosy te wlewały się do moich uszu, a gdy Twoja prawda ściekała kroplami do serca, parowało z niego gorące uczucie pobożnego oddania. Z oczu płynęły łzy i dobrze mi było z nim "(Wyznania, Kraków 2009, s. 255). Święty ten aprobował w Kościele tylko taką muzykę i śpiew, dzięki którym - przyjemności doznawane przez uszy – wznosiły słabego ducha ludzkiego ku większej pobożności (Wyznania, X,33,50).

Tak, słowo Boże ubogacone muzyką ma rzeczywiście wielką moc oddziaływania nie tylko na zmysły człowieka, ale przede wszystkim na jego umysł i serce, bo tam dokonuje się spotkanie Boga z człowiekiem. Gdzie słowo Boże zdaje się być bezsilne, tam przychodzi z pomocą muzyka (Claude Debussy). I nie idzie jedynie o względy estetyczne, ale o żywe wyrażanie wiary, której celem jest większa chwała Boża i uświęcenie wiernych.

ZAKOŃCZENIE

Na  koniec więc, prośmy Ducha Świętego, aby każdy nasz dzień był kształtowany przez spotkanie z Chrystusem, Słowem Bożym (Kol 1,17). Rozważajmy je, aby ono w nas żyło i do nas mówiło przez wszystkie dni naszego życia. Dzięki temu również my będziemy mogli uczestniczyć w wielkim dialogu, którym kończy się Pismo święte: „A Duch i Oblubienica mówią: ‘Przyjdź!’ A kto słyszy, niech powie: ‘Przyjdź!’ […] Mówi Ten, który o tym zaświadcza: ‘Zaiste, przyjdę niebawem’. Amen. Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22,17). Amen.