Kochać, wielbić i służyć





Abp Stanisław Gądecki

Kochać, wielbić i służyć. 27. Światowy Dzień Życia Konsekrowanego (Katedra Poznańska - 2.02.2023).

Święto Ofiarowania Pańskiego stało się - zgodnie z decyzją św. Jana Pawła II - Światowym Dniem Życia Konsekrowanego. Jest to dzień wdzięczności Bogu za osoby konsekrowane, żyjące tak w formach życia wspólnotowego (zakony i zgromadzenia, stowarzyszenia życia apostolskiego, instytuty świeckie), jak i w formach życia indywidualnego (dziewice konsekrowane, wdowy konsekrowane, pustelnicy).

W naszej diecezji żyje 35 zgromadzeń żeńskich (z 83 placówkami) oraz 21 zgromadzeń męskich (z 40 placówkami).

Z okazji tego szczególnego święta osób konsekrowanych pragnę rozważyć razem z wami dwa tematy; najpierw ewangelijną scenę ofiarowania Pańskiego a następnie kwestię codziennej wierności życia konsekrowanych.

1.       OFIAROWANIE I OCZYSZCZENIE (Łk 2,22–40)

Pierwsza sprawa to scena ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej. W tej scenie dochodzą do głosu dwa różne rytuały nakazane przez Prawo Mojżesza a mianowicie ofiarowanie Jezusa oraz oczyszczenie Maryi. Trzydziestego pierwszego dnia po urodzeniu Prawo Mojżesza nakazywało ofiarować w świątyni pierworodnych chłopców a - w dniu czterdziestym – obowiązywało oczyszczenie matek.

a.       Rytuał ofiarowanie ofiarowania  Pana Jezusa nawiązywał do dawnej sceny ocaleniu pierworodnych chłopców żydowskich podczas plagi egipskiej: „Gdy faraon wzbraniał się nas uwolnić, Pan wybił wszystko, co pierworodne w ziemi egipskiej, zarówno pierworodne z ludzi, jak i z bydła, dlatego ofiaruję dla Pana męskie pierwociny łona matki i wykupuję pierworodnego mego syna” (Wj 13,14-15). W zamian za ocalenie swego życia, pierworodni byli zobowiązani do służby kapłańskiej. Jednakże - po wyjściu z Egiptu - odkąd na  pustyni służba kapłańska została powierzona pokoleniu Lewiego (Targum Onqelosa do Wj 25,5) - inni pierworodni chłopcy - pochodzący z innych pokoleń - mogli zostać uwolnieni od służby kapłańskiej.

Uwolnienie takie dokonywało się w Bramie Nikanora (czyli „Pięknej”), która prowadziła z dziedzińca niewiast na dziedziniec kapłanów. Sama ceremonia była krótka, ale bardzo wymowna. Ojciec kładł dziecko na tacy i podawał go kapłanowi. Ten zadawał ojcu retoryczne pytanie: czy pragniesz zostawić swego syna na służbę w świątyni, czy też chcesz go wykupić? Ceremonia przewidywała odpowiedź ojca: „Chcę go wykupić”. Na te słowa kapłan powtarzał trzykrotnie: „Twój syn został wykupiony”. Ewangelista nic nie wspomina o cenie wykupu (pięciu syklach).                 

Opis Łukaszowy zdają się jednak zakładać, że Jezus nie został przyniesiony do świątyni w celu wykupienia Go od służby kapłańskiej, ale że właśnie został konsekrowany na służbę Panu. Taki sens temu wydarzeniu zdają się nadawać późniejsze słowa dwunastoletniego Jezusa skierowane do Jego rodziców: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,49). Podobny sens zakłada List do Hebrajczyków: „Przeto przychodząc na świat, mówi: Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę - w zwoju księgi napisano o Mnie - abym spełniał wolę Twoją, Boże” (Hbr 10,5-7). A zatem scena ofiarowania Jezusa w świątyni ukazuje chwilę, w której Jezus został „przedstawiony” [παραστησαι] Panu i - w oficjalny sposób  - rozpoczął swoją duchową służbę Bogu. Rozpoczął ją od całkowitego oddania swego życia w ręce Boga.

b.       Gdy idzie o oczyszczenia Maryi to Księga Kapłańska nakazywała kobiecie po urodzeniu dziecka powstrzymywanie się - przez trzydzieści trzy dni - od rzeczy świętych. „Nie będzie dotykać niczego świętego i nie będzie wchodzić do świątyni, dopóki nie skończą się dni jej oczyszczenia” (Kpł 12,1-4). Idzie tutaj o nieczystość rytualną, w którym czasie kobieta nie mogła brać udziału w zgromadzeniu liturgicznym. Nie ma to natomiast nic wspólnego z nieczystością moralną; nie szło tutaj o brud duszy. Maryja nie miała żadnego grzechu i dlatego - w stosunku do Niej - nie możemy mówić o jakiejkolwiek nieczystości moralnej. Jednakże nieczystość rytualna dotyczyła także Jej, ponieważ ona również podlegała Prawu Mojżesza. Po ukończeniu więc przewidzianego czasu rodzice winni przynieść kapłanowi do świątyni jednorocznego baranka na ofiarę całopalną oraz młodego gołębia lub synogarlicę na ofiarę przebłagalną. „Jeżeli zaś ona jest zbyt uboga, aby przynieść baranka, to przyniesie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie, jednego na ofiarę całopalną i jednego na ofiarę przebłagalną. W ten sposób kapłan dokona przebłagania za nią, i będzie oczyszczona” (Kpł 12,6-8).

Warto zauważyć, że w przypadku tych dwóch aktów – wykupienia Syna i oczyszczanie Matki – niekoniecznie trzeba było udawać się do świątyni, ale Maryja i Józef chcieli tego dokonać - zgodnie z Prawem - właśnie w świątyni jerozolimskiej (Łk 1,32.35). Przy okazji swego oczyszczenia Maryja przedstawia Bogu Jego Syna, a jednocześnie - z ust Symeona i Anny - dowiedziała się o Jego przyszłości.

c.       „A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim”. Była tam również prorokini ([προφητις]) Anna, która „nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą”. Duch Święty był głównym aktorem tej sceny. Symeon udał się do świątyni „za natchnieniem Ducha”. To Duch święty sprawił, że serce Symeona płonęło pragnieniem spotkania Boga; to On sprawił, że jego oczy były zdolne do rozpoznania Mesjasza, nawet jeśli pojawi się On tylko jako małe i ubogie niemowlę. Duch Święty sprawił, że Symeon był w stanie dostrzec obecność Boga i Jego działanie w małości i kruchości.

Anna z kolei była prorokinią, czyli kobietą obdarzoną szczególną intuicją i wyczuleniem na Ducha świętego. Jako prorokini spędzała w świątyni wiele czasu, modląc się i poszcząc. Stanowiła wzór starości przepełnionej radością, wdzięcznością i pokojem. Łukasz przedstawił ją jako „ubogą Pana”. Jako osobę, która  miała zwyczaj koncentrowania się na tym, co najważniejsze; co wyostrza wzrok serca i pozwala rozpoznać w Jezusie Zbawiciela świata. Tych dwoje starców doczekało się w świątyni przyjścia Mesjasza.

2.       ŻYCIE KONSEKROWANE

Drugi temat to samo życie konsekrowane.

a.       Podobnie jak Maryja - w najwyższym stopniu konsekrowana - przyniosła w swoich ramionach do świątyni Jezusa, który przybył, aby rozproszyć ciemności świata miłością Boga, tak również osoby życia konsekrowanego wniosły do katedry zapalone świece. Wniosły światło wskazujące na to, że życie konsekrowane jest symbolicznie odbiciem światła Chrystusa.

Papież Franciszek wiąże ten znak z podążaniem osób konsekrowanych „za natchnieniem Ducha Świętego” i przywołuje to, co w duchowości nazywa się „poruszeniami duchowymi”. Są nimi poruszenia duszy, które pochodzą od Ducha Świętego. Dlatego osoby konsekrowane winny najpierw pytać same siebie: przez kogo daję się poruszać: przez Ducha Świętego czy przez ducha tego świata? Jest to pytanie, z którym wszyscy musimy się zmierzyć. Podczas gdy Duch Święty prowadzi nas do rozpoznania Boga w małości i kruchości niemowlęcia, to my czasami myślimy o życiu konsekrowanym w kategoriach sukcesów, tymczasem Duch Święty wymaga od nas tylko tego, abyśmy pielęgnowali naszą codzienną wierność.

Jakże piękna w tym świetle jest owa codzienna wierność Symeona i Anny, którzy każdego dnia udawali się do świątyni, modlili się choć wydawało się, że nic szczególnego się nie dzieje. Czekali całe życie, nie zniechęcili się i nie narzekali, pozostając wiernymi każdego dnia (por. Papież Franciszek, Homilia podczas Mszy św. w święto Ofiarowania Pańskiego, 2.02.2022).

Ojciec Święty odniósł się przy tym do waszego podwójnego powołania. Pierwsze powołanie - „według Prawa” - domaga się, aby Józef i Maryja udali się do świątyni, aby wykonać to, co nakazuje Prawo. Idą, aby odpowiedzieć na wezwanie Boga. Drugim jest powołanie „według Ducha Świętego”. Wszyscy jesteśmy powołani do posłuszeństwa wobec Ducha, który dokonuje rzeczy nowych. „Prawo i Duch idą w parze, ręka w rękę” – mówił Papież.

b. Różne formy życia konsekrowanego mają różne sposoby chronienia i karmienia swego życia wiary oraz mają różne misje i różne zadania do wykonania, ale nie te zadania są najważniejsze. Ważniejsze od misji danego instytutu jest samo życie konsekrowane. Misja - instytutu czy danej osoby w instytucie - może się zmienić w trakcie życia, ale samo życie konsekrowane ciągle pozostaje.

W wielu zgromadzeniach zakonnych w latach posoborowych dokonano błędnego przestawienia, a mianowicie na pierwszym miejscu postawiono misję. W niektórych amerykańskich żeńskich zgromadzeniach zakonnych zaczęto kłaść główny akcent na formację zawodową, by siostry mogły kompetentnie uczyć w szkołach czy też pracować w służbie zdrowia, natomiast formację duchową oraz teologiczną, która niesie i wzmacnia życie duchowe ograniczono do minimum lub wprost pominięto. Skutkiem tego zgromadzenia te dzisiaj wymierają. Można przecież być lekarzem czy nauczycielką bez bycia zakonnicą, a więc, po co wstępować do zgromadzenia, jeśli misja jest sprawą najważniejszą? W życiu konsekrowanym trzeba czuwać przede wszystkim nad tym, aby życie cnotami (wiarą nadzieją i miłością) - wzmocnionymi przez śluby - było sprawą najważniejszą, stanowiącą zasadniczą oś życia, a więc sprawą, której poświęca się największą uwagę.

Skutkiem zaniedbań w formacji, u jednych deficyt wiary przejawia się w przesadnym akcentowaniu życia intelektualnego. Wiara jest wtedy traktowana jako przeżycie emocjonalne dla maluczkich, podczas gdy człowiek wykształcony, delektujący się własnymi osiągnięciami intelektualnymi preferuje towarzystwo intelektualistów a nie prostych wiernych. Taki człowiek karmi swoje myślenie przede wszystkim uczoną strawą, formułowaną i rozwijaną całkowicie poza wiarą i niekiedy przesiewa prawdy wiary przez sito kryteriów pochodzących spoza wiary. Pogłębianie takiej wiedzy nie integruje życia intelektualnego wokół tajemnic wiary, ale coraz bardziej od wiary oddala.

U innych ten sam deficyt może się przejawiać w narcystycznym egocentryzmie, w szukaniu sposobów realizacji siebie oraz zapewnieniu sobie zadowolenia z życia. A gdy  to samozadowolenie będzie niewystarczające, wówczas pojawia się szukanie psychologii, psychoterapii, czy też sportów mających zapewnić dobre samopoczucie. W takim podejściu zapomina się o tym, że szczęście przychodzi wtedy, gdy się ma coraz więcej problemów coraz wyższego rzędu i gdy się te problemu podejmuje z wiarą. Koncentracja na sobie, na własnym samopoczuciu, na swoich pomysłach nie może dać ostatecznego błogosławieństwa a z czasem nudzi siebie i innych.

U jeszcze innych deficyt życia wiarą przejawia się w ucieczce w ideologiczne manipulacje, w imię jakiś doczesnych celów. Najczęściej u ludzi wykształconych jest to ucieczka w politykę. Wtedy wiara jest ciągle mieszana a nawet utożsamiania z określonym stanowiskiem politycznym, skutkiem czego ludzie się kłócą, obrażają na siebie, i z czasem odkrywają, że to nie miłość Chrystusowa ich zgromadziła, a jedynie podobne poglądy na sprawy doczesne.

Jeszcze inni - którzy nie mają szerszych zainteresowań naukowych ani poglądów politycznych - gdy nie rozwijają w sobie życia wiary, uciekają w pustą, fasadową religijność. W życiu zakonnym traktują wtedy odziedziczone praktyki religijne jako niezmienny bagaż, który należy mechanicznie i bezdusznie wypełniać. Przejawy życia wspólnotowego oraz dochodzenie do decyzji we wspólnocie traktuje się jako działanie pozorowane, a właściwe zainteresowania i więzi ludzkie są gdzieś indziej. Takie mechaniczne, bezduszne życie zakonne może trwać latami. Jedni znajdują w tym jakąś zadowalającą dla siebie pozycję, inni zaś degenerują się psychicznie, trwając w ludzkiej niedojrzałości. W takim przypadku wiara nie jest już czynnikiem rozwijającym myślenie, poszerzającym horyzonty i pobudzającym do większej ofiarności i ludzkiej dojrzałości. Wiara nie mobilizuje ludzkich sił dla dobra Kościoła, lecz gaśnie, przykryta męczącą religijnością i pustym życiem zakonnym.

Najważniejsza zatem jest dbałość o jakość życia wiarą, nadzieją i miłością. Jest to sprawa ważniejsza niż dbałość o cnoty moralne. Błędnym jest rozumowanie, że najpierw trzeba zwalczyć w sobie nieład moralny, a dopiero później będzie można pomarzyć o jakieś więzi z Bogiem. O więzi z Bogiem trzeba zadbać od razu, nawet gdy w psychice i w postępowaniu jawią się ciągle niedobre skłonności i zdarzają bolesne upadki. Jedynie poprzez otwarcie się na Boga przez żywą wiarę, wierzący grzesznik znajdzie boską a nieludzką moc, która z czasem mu pomoże wygrzebać się z grzechu (por. O. Wojciech Giertych OP, Wiara w życiu konsekrowanym).

W minionym roku potwierdzeniem tego była beatyfikacja 10 sióstr męczenniczek elżbietańskich – s. M. Jahn Paschalis i dziewięciu Towarzyszek. Dla dzisiejszej kultury powierzchowności ich świadectwo wiary staje się wezwaniem, aby nie zatrzymywać się na tym, co zewnętrzne i przemijające. Siostry - pozostając wiernie przy powierzonych ich opiece osobach oraz broniąc swojej godności - przyjęły krzyż cierpienia i wzgardy, stając się dla sióstr zakonnych i braci wzorem odkrywania prawdziwej Miłości. Oddając życie Chrystusowi i za Chrystusa, stały się wzorem miłości wiernej aż do końca.

ZAKOŃCZENIE

A teraz pomódlmy się:

Przenajświętsza Trójco, błogosławiona i błogosławiąca, prosimy Cię za wszystkie osoby konsekrowane, napełnij ich serca głęboką pewnością, że zostały wybrane, aby kochać, wielbić i służyć. Pozwól im zaznać Twojej przyjaźni. Napełnij Twoją radością i pociechą. Pomagaj im przezwyciężać chwile trudności i podnosić się po upadkach. Uczyń je odblaskiem Twojego boskiego piękna. Daj im odwagę podejmowania wyzwań naszych czasów i łaskę ukazywania ludziom dobroci i człowieczeństwa naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Amen.