A Słowo zamieszkało wśród nas





Abp Stanisław Gądecki

A Słowo zamieszkało wśród nas. II niedziela po Narodzeniu Pańskim „B”. Nawiedzenie obrazu jasnogórskiego przez bezdomnych i woluntariuszy (Kaplica sióstr elżbietanek, Poznań, ul. Łąkowa – 3.01.2021).

Drodzy kapłani,

Czcigodne siostry elżbietanki, wraz z Siostrą Prowincjalną,

Drodzy przedstawiciele osób bezdomnych, potrzebujących i samotnych,

Szanowni uczestniczący w tej Eucharystii dzięki TVPolonia,

Drodzy pracownicy Telewizji Poznań,

Kochani woluntariusze,

Umiłowani Bracia i Siostry w Chrystusie,

Liturgia dnia dzisiejszego pozwala nam raz jeszcze rozważać tajemnicę Narodzenia Pańskiego. Dzieje się tak, ponieważ niedziele następujące po wielkich uroczystościach – takich jak Boże Narodzenie albo Wielkanoc – są poświęcone dalszemu zgłębianiu przeżywanej tajemnicy, której jednorazowe dotkniecie byłoby niewystarczające.

Dzisiejsze czytania liturgiczne zapraszają nas wszystkich do wspólnego rozważenia trzech spraw a mianowicie: tematu Słowa Bezcielesnego, Słowa Wcielonego, i dzieci Słowa Wcielonego, czyli Jezusa Chrystusa.

 

1.       SŁOWO BEZCIELESNE (Syr 24,1-2.8-12)

Pierwsza sprawa to Słowo Bezcielesne. Już w początkowym wierszu Księgi Mądrości Syracha jej autor wychwala Mądrość Bożą (σοφία), która jest owszem zjednoczona z Bogiem, ale jednocześnie przez Niego stworzona: „Przed wiekami, na samym początku mię stworzył” (πρὸ τοῦ αἰῶνος ἀπ᾿ ἀρχῆς ἔκτισέ με); (Syr 24,9). Jako osoba utożsamia się ona ze Słowem Boga, za przyczyną którego został stworzony świat. Podobnie do Ducha Bożego, spowijającego początkowy chaos stworzenia (Rdz 1,2), jak mgła okrywa całą ziemię.

Przemierzyła ona cały świat („Pomiędzy nimi wszystkimi [w każdym ludzie i narodzie] szukałam miejsca, by spocząć - [szukałam] w czyim dziedzictwie mam się zatrzymać” (Syr 24,7), aż w końcu otrzymała polecenie od Boga, aby zamieszkać w Izraelu: „W Jakubie rozbij namiot i w Izraelu obejmij dziedzictwo!” (Syr 24,8). I tak oto ostatecznie osiedliła się ona na Syjonie, w świątyni jerozolimskiej. I stamtąd – ze szkół świątyni jerozolimskiej – miała przewodzić ludowi Bożemu niczym słup ognia, wskazując mu drogę. Ze świątyni miała promieniować na Jerozolimę, na cały naród a w końcu na cały świat (Syr 24,12).

Dla Syracha tą Mądrością było Prawo Mojżesza (Prolog 1,1-2.23-25). Nie była to więc żadna mądrość filozoficzna (sofia), zdobyta dzięki ludzkiemu dociekaniu, ale „księga przymierza Boga Najwyższego, Prawo, które dał nam Mojżesz,..” (Syr 24,23). W ten sposób Syrach - który żył w III i na początku II w. przed Chr. w Jerozolimie – starał się dowieść, że żydowskie zasady życia, oparte na Prawie Mojżesza, przewyższają swoim boskim pochodzeniem bogactwo filozofii greckiej; że prawdziwej Mądrości nie należy szukać w Atenach, lecz w Jerozolimie. 

Ta Mądrość Boża jest niezgłębiona: „Pierwszy nie skończył go poznawać, podobnie ani ostatni do dna go nie zgłębił, gdyż myśl jego pełniejsza jest niż morze, a rada głębsza niż Wielka Otchłań” (Syr 24,28-29). „Którzy mnie spożywają, dalej łaknąć będą, a którzy mnie piją, nadal będą pragnąć” (Syr 24,21).

Nie ma ona charakteru teoretycznego, ale charakter praktyczny, rozpoznawalny w człowieku po sposobie jego postępowania. „Kto spośród was jest mądry i rozsądny? Niech wykaże się w swoim nienagannym postępowaniu uczynkami dokonanymi z łagodnością właściwą mądrości” (Jk 3,13). Mądrość ta oznacza przede wszystkim umiejętność moralnego postępowania. Mądrym jest ten, kto postępuje w sposób dobry, zgodny z  Prawem Bożym. Kto zaś nie postępuje według Prawa Bożego, ten jest niemądry. Mądrość jest więc równoznaczna z umiejętnością dobrego postępowania, bardziej niż z posiadaniem rozległej wiedzy. Stąd można być człowiekiem wyposażonym w obszerną wiedzę, a nie być człowiekiem mądrym, jeżeli nie potrafi się postępować dobrze.

 

2.       SŁOWO WCIELONE (J 1,1-18)

a.       Druga kwestia to Słowo Wcielone, czyli Jezus Chrystus. Istniało ono na długo przed przyjściem Zbawiciela na świat. „Na początku było Słowo i Bogiem było Słowo”. W ten sposób Ewangelista Jan zwraca naszą uwagę na to, że w narodzonym Jezusie jest coś nieskończenie więcej niż tylko jego ludzkie narodziny w Betlejem; że jest coś więcej niż tylko jego człowieczeństwo. Jezus jest najpierw odwiecznym Bogiem. Janowy Prolog mówi nam, że Słowo było rzeczywiście od zawsze, i od zawsze było Bogiem. Tak więc nigdy w Bogu nie było czasu, w którym nie było Słowa. Słowo istniało przed stworzeniem. To jednorodzony Syn, zrodzony przez Ojca przed wszystkimi wiekami i współistotny z Nim.

Gdy idzie zaś o Jezusowe człowieczeństwo to – pod pewnym względem – przypomina ono wcześniejsze pojawienie się Mądrości Bożej w Izraelu. Jezus rodząc się w Betlejem – podobnie jak wcześniej Mądrość Boża – znajduje miejsce pośród swego ludu (J 1,14). Tym razem już nie jako Słowo Bezcielesne, ale jako Osoba; jako Słowo Wcielone. W Jezusie Mądrość Boża wkroczyła w ciele - w swojej zachwycającej pełni - w nasz ludzki świat. Krótko ujmuje to druga prefacja o narodzeniu Pańskim: „On będąc niewidzialnym Bogiem, ukazał się naszym oczom w ludzkim ciele. Zrodzony przed wiekami, zaczął istnieć w czasie, aby podźwignąć wszystko, co grzech poniżył, odnowić całe stworzenie i zbłąkaną ludzkość doprowadzić do królestwa niebieskiego”.

Dlaczego Bóg Ojciec wybrał akurat teren Izraela na miejsce narodzenia swego Syna? Czemu postanowił przyjść na świat w okupowanej Judei, na peryferiach świata? Odpowiedź brzmi: „ponieważ nas umiłował”. Już wcześniej Bóg ujawnił ten powód Izraelitom: „wybrałem was i znalazłem w was upodobanie nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, ale ponieważ was umiłowałem” (Pwt 7,7-8). Bóg wybiera najmniejszy naród, aby dla wszystkich było czymś oczywistym, że ocalenie Ludu Bożego nie dokonuje się siłami ludzkimi, ale wysiłkiem Bożym. Następnie, aby każdy z nas „doświadczał siebie jako kochanego przez Boga” (por. Deus caritas est, 9).

„Skoro zaś już wielokrotnie i wielu sposobami Bóg mówił przez Proroków, ‘na koniec w tych czasach przemówił do nas przez Syna’. […] Jezus Chrystus więc, Słowo Wcielone, ‘człowiek do ludzi’ posłany, ‘głosi słowa Boże’ i dopełnia dzieła zbawienia, które Ojciec powierzył Mu do wykonania. Dlatego Ten, którego gdy ktoś widzi, widzi też i Ojca, przez całą swoją obecność i okazanie się przez słowa i czyny, przez znaki i cuda, zwłaszcza zaś przez śmierć swoją i pełne chwały zmartwychwstanie, a wreszcie przez zesłanie Ducha prawdy, objawienie doprowadził do końca i do doskonałości oraz świadectwem bożym potwierdza, że Bóg jest z nami, by nas z mroków grzechu i śmierci wybawić i wskrzesić do życia wiecznego.

Toteż chrześcijańska ekonomia zbawienia, jako nowe i ostateczne przymierze, nigdy nie przeminie i nie należy się więcej oczekiwać żadnego publicznego objawienia przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Dei Verbum, 4).

b.       Opisując dalej narodziny Jezusa, Ewangelista Jan ubolewa: „Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli”. Owi „swoi”’ to w pierwszym rzędzie Izrael, którego Bóg przez przymierze uczynił swoją własnością (por. Wj 19,5; Pwt 7,6). Owo odrzucenie Słowa rozpoczęło się tam już za czasów Mojżesza i proroków, a dopełniło się wtedy, gdy rodacy Jezusa odrzucili Go w sposób najbardziej dramatyczny (por. J 19,15).

Tak więc, jeśli nasz świat jest źle urządzony, to nie dlatego, że wziął się z jakiegoś pierwotnego bezsensu, ani dlatego, że Stwórca go źle urządził, dzieje się tak dlatego, ponieważ: „ludzie umiłowali bardziej ciemność aniżeli światło”. To z tego powodu nasze życie bywa nieraz gorzkie, samotne, pełne wzajemnych krzywd i nieufności. To dlatego – chociaż świat i człowiek pochodzą od Boga, który jest Miłością i samym Sensem – my sami dusimy się z braku miłości i jesteśmy pogrążeni w bezsensie. A jednak - pomimo swego częściowego odrzucenia - Słowo nie poniosło ostatecznej klęski. Klęskę ponieśli tylko ci, którzy Go nie przyjęli.

Za chwilę jednak Ewangelista pociesza nas i mówi: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy […]  z Boga się narodzili”. Syn Boży potrafi naprawić to wszystko, cośmy w Jego dziele stwórczym zniszczyli naszymi grzechami. On jeden potrafi nas wyprowadzić z ciemności naszego bezrozumu i przywrócić nam godność dzieci Bożych, stworzonych na obraz i podobieństwo samego Boga. Bylebyśmy tylko Chrystusa przyjęli. Bylebyśmy się tylko przed Nim nie zamknęli (por. O. Jacek Salij).

3.       DZIECI SŁOWA WCIELONEGO (Ef 1,4-5)

Trzecia kwestia to dzieci Słowa Wcielonego, czyli chrześcijanie.

a.       Tak, to właśnie dzięki Słowu Wcielonemu, dzięki Jezusowi, staliśmy się przybranymi dziećmi Bożymi. Stąd całkiem słusznie św. Leon Wielki napomina nas w swoim kazaniu na Boże Narodzenie: „Poznaj swoją godność chrześcijaninie!” (Kazanie I o Narodzeniu Pańskim, 3).

To napomnienie odnosi się z jednej strony do tego, co już się wydarzyło w przeszłości (Narodzenie Pańskie; nasz Chrzest św.), ale również do tego, co ma się dopiero wydarzyć w przyszłości. Już jesteśmy dziećmi Bożymi - dzięki Duchowi, który został nam dany - ale z drugiej strony jako dzieci Boże musimy dopiero dojrzewać przez naśladowanie Chrystusa. Żadne dziecko nie rodzi się w postaci człowieka dorosłego i całkowicie ukształtowanego. Takim musi dopiero się stać. A stanie się na tyle, na ile będzie dojrzewać dzięki życiu z wiary. Stanie się nim coraz bardziej, jeśli np. – jak Jezus –utożsamimy się z potrzebującymi:  

„Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;
byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie” (
Mt 25,42-43). 

b.       O jakiego rodzaju utożsamieniu z ubogimi mówił nam Pan Jezus? Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że dla osiągnięcia królestwa niebieskiego wystarczy niedostatek, jakiego wielu ludzi doznaje wskutek trwałej i ciężkiej konieczności. „Mówiąc jednak: ‘Błogosławieni ubodzy w duchu’, Pan wskazał, iż królestwo niebieskie ofiarowane będzie tym, których bardziej wyróżnia wewnętrzna pokora niż brak dóbr zewnętrznych” (św. Leon Wielki, O błogosławieństwach. Kazanie 95,1-2).

„Niewątpliwie ubodzy zdobywają cnotę pokory łatwiej niż bogaci. Przyjacielem ubogich jest bowiem łagodność, natomiast bogatym towarzyszy zazwyczaj pycha. Jednakże i wielu bogatych umie posługiwać się swym bogactwem nie dla wbijania się w pychę, ale dla pełnienia dzieł miłosierdzia, uważając za swą największą korzyść to, co można ofiarować bliźniemu dla złagodzenia jego nędzy i cierpień.

W tej cnocie mogą mieć udział ludzie wszystkich w ogóle stanów. Wszyscy bowiem mogą mieć to samo wewnętrzne usposobienie, nawet nie mając tych samych dóbr. Nierówność posiadania dóbr materialnych nie ma znaczenia u tych, którzy są równi w dobrach duchowych. Błogosławione jest to ubóstwo, które jest wolne od przywiązania do dóbr doczesnych, nie dąży do pomnażania dóbr ziemskich, ale pragnie wzrastać w dobra niebieskie” (św. Leon Wielki, O błogosławieństwach . Kazanie 95,2-3). Któż jest więc tym człowiekiem ubogim w duchu? Jest nim ten, co w Bogu widzi swoje bogactwo a dóbr ziemskich używa i powiększa je, o ile są mu one potrzebne w dążeniu do Boga. Dlatego Pascal mówi: „Kocham ubóstwo, gdyż Chrystus je ukochał”.

c.       Szczególnie drastycznym przykładem ubóstwa jest bezdomność. Pojęcie to pojawia się w Biblii Tysiąclecia – ku naszemu zdziwieniu - tylko jeden raz, choć z pewnością samo zjawisko bezdomności było w czasach Starego Testamentu dość powszechne i o wiele bardziej dramatyczne, niż w czasach nam współczesnych. Potwierdza to autor Księgi Hioba w słowach: „nocują nago, bez odzienia, nie mają okrycia na mrozie, gdy burza ich w górach zaskoczy, do skały bezdomni się tulą” (Hi 24,8).

Dziś w Europie żyje ponad 700 tys. osób pozbawionych dachu nad głową w sposób względnie trwały lub nie posiadających  własnego mieszkania. Liczba ta wzrosła w ostatnim dziesięcioleciu o 70 % (Caritas Italiana). W Polsce znajdziemy ponad 30 tysięcy tych osób.

Przyczynami tego zjawiska są między innymi zmiany demograficzne, ruchliwość społeczna, recesja gospodarcza oraz bezrobocie i ubóstwo, błędna polityka mieszkaniowa, kryzys taniego budownictwa, kurczenie się komunalnych zasobów mieszkaniowych, wzrost cen mieszkań czynszowych, brak lokali zastępczych, zmniejszenie nakładów budżetowych na pomoc społeczną i ograniczenie zakresu świadczeń socjalnych, a także brak wystarczającej ilości zakładów czasowego pobytu oraz instytucji całodobowej opieki nad ludźmi bezradnymi wobec swoich problemów mieszkaniowych.

I oto właśnie dzisiaj spotykają się na Eucharystii przedstawiciele bezdomnych i potrzebujących miasta Poznania, siostry zakonne oraz woluntariusze. Spotykają się w miejscu szczególnym, bo w pobliżu jednej z czterech jadłodajni dla osób bezdomnych, ubogich, starszych i samotnych. To właśnie w takich miejscach siostry elżbietanki, ale także albertynki, urszulanki, franciszkanki Rodziny Maryi oraz woluntariusze mają okazję dojrzewać jako dzieci Boże. Właśnie tam mogą wyraźniej ujrzeć Chrystusa ubogiego. Serdecznie dziękuję wszystkim którzy wraz z Poznańską Caritas zorganizowali - mimo ograniczeń związanych z pandemią - tegoroczną Wigilię. Dziękuję serdecznie za poświęcone opłatki, za dania wigilijne dla potrzebujących i paczki świąteczne a także za świąteczne paczki dla dzieci z ubogich rodzin. Serdecznie dziękuję firmie Selgros, będącej partnerem strategicznym Wigilii Caritas w całej Polsce. Dziękuję zespołom muzycznym. Jestem wdzięczny Miastu Poznań, każdej organizacji i osobie, która dołożyła swoją cegiełkę w celu zorganizowania tej Wigilii w tak niecodziennych okolicznościach.

Korzystając z okazji pragnę również przypomnieć apel Ojca Świętego Franciszka w sprawie szczepień: „ponawiam apel – mówi papież - do decydentów politycznych i sektora prywatnego o podjęcie odpowiednich środków w celu zapewnienia dostępu do szczepionek przeciw Covid-19 i podstawowych technologii potrzebnych do pomocy chorym i tym wszystkim, którzy są najubożsi i najbardziej wrażliwi” (Papież Franciszek, Orędzie na 54. Światowy Dzień Pokoju, Watykan – 1.01.2021 r.).

Spotykamy się dzisiaj razem - reprezentanci osób bezdomnych, woluntariusze i siostry zakonne, kapłani – w obecności Chrystusa eucharystycznego i Jego Matki, Pani Jasnogórskiej, która jak dotąd nawiedziła – z dwoma już przerwami - 289 parafii naszej poznańskiej archidiecezji. W oczekiwaniu na koniec pandemii Obraz Jasnogórski przebywa tutaj – u elżbietanek na Łąkowej – a dzisiaj właśnie przypada dzień jego nawiedzenia przez przedstawicieli bezdomnych i potrzebujących. Dziś przychodzą do Maryi ci, którym jest ciężko i proszą Matkę Zbawiciela, aby poruszyła serca ludzi, by chcieli przyjść im z pomocą. Wierzymy, Jasnogórska Pani, że Ty wszystko możesz, dzięki łasce Twojego Syna. Popatrz z miłością na wszystkich bezdomnych, którzy potrzebują naszej pomocy i Twego matczynego spojrzenia, niosącego błogosławieństwo Chrystusa.

         

ZAKOŃCZENIE

Na koniec, O Jezu Miłosierny, naucz nas kochać nie tylko siebie samych i naszych bliskich, ale także tych, którzy nie są kochani i których trudno nam kochać.

Spraw, aby bolało nas cierpienie naszych bliźnich. Daj nam łaskę zrozumienia, że w każdej minucie naszego życia wiele istot ludzkich umiera z głodu i zimna, chociaż na to nie zasłużyły.

Ulituj się nad wszystkimi bezdomnymi świata i wybacz, że zbyt długo - powodowani strachem - zostawiliśmy ich samymi sobie.

Spraw, aby bolała nas nędza panująca na świecie. Amen.