Poznańskie Forum Duszpasterskie

Eucharystia jest wyrazem miłosierdzia Boga – Bóg oddaje się za nas, abyśmy mieli życie i mieli je w obfitości – mówił 21 września 2019 r. w Poznaniu abp Wilna Gintaras Grušas, przewodniczący Konferencji Episkopatu Litwy.

„Powołanie Mateusza - Miserando atque eligendo” (Mt 9, 9-13), Homilia abp. Gintarasa Grušasa, Poznań, 21 września 2019 r.

„Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. [...] I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego” (Ef 4, 7.11-12). Słyszeliśmy te słowa w dzisiejszym pierwszym czytaniu przypominającym nam, że Jezus Chrystus jest sprawcą każdego powołania. Historia powołania św. Mateusza, którego święto obchodzimy dzisiaj, jest źródłem pocieszenia – każdy może zostać powołany z ciemności grzechu, aby podążał za Chrystusem, który jest Światłem. Ta przypowieść zainspirowała wielu artystów na przestrzeni wieków. Jednym z najsłynniejszych obrazów przedstawiających tę ewangeliczną scenę jest arcydzieło Caravaggia ukończone w latach 1599–1600 dla kaplicy Contarelli w kościele francuskiego zakonu, San Luigi dei Francesi w Rzymie, gdzie pozostaje do dziś. Przedstawia moment, w którym Jezus Chrystus powołuje Mateusza, aby poszedł za nim. Scena rozgrywa się w zwykłym kontekście tamtych czasów, a jednak Jezus, Piotr i inne postaci są przedstawione w ubraniach charakterystycznych dla epoki malarza. Przedstawiając scenę w ten sposób, pokazuje, że powołanie odbywa się w naszym codziennym życiu. Jezus wskazuje palcem w taki sam sposób, jak Bóg Stworzyciel w Stworzeniu Adama Michała Anioła, wyrażając w ten sposób ideę, że powołanie przez Chrystusa jest jak nowe stworzenie, nowe dane życie. Mateusz wskazuje palcem pytając – czy to ja, Panie? Caravaggio wyraża świadome uznanie przez Mateusza swej niegodności. W wywiadzie z o. Antonio Spadaro SJ, papież Franciszek wyznał, że będąc w Rzymie często chodził kontemplować ten obraz w kościele Św. Ludwika: „Ten palec Jezusa, wskazujący na Mateusza. To ja. Czuję się tak jak on. Jak Mateusz. (…) Uderza mnie gest Mateusza: trzyma się swoich pieniędzy tak jakby chciał powiedzieć: ‘Nie, nie ja! Nie, te pieniądze są moje’. Oto ja, grzesznik, na którego Pan zwrócił swój wzrok. I to właśnie powiedziałem, gdy zapytali mnie, czy akceptuję wybór mnie na papieża”. Następnie papież wyszeptał po łacinie: „Jestem grzesznikiem, ale ufam w nieskończone miłosierdzie i cierpliwość naszego Pana Jezusa Chrystusa, i przyjmuję w duchu pokuty”. Miserando atque eligendo, motto papieża Franciszka inspirowane jest jego doświadczeniem podobnym do św. Mateusza. Komentując je Franciszek dodaje: „Myślę, że łacińskiego imiesłowu miserando nie da się przetłumaczyć na języki włoski i hiszpański. Lubię tłumaczyć go na inny imiesłów, który nie istnieje: misericordiando [„miłosierdziu-jąc”]. (cf. https://www.americamagazine.org/faith/2013/09/30/big-heart-open-god-interview-pope-francis )

Doświadczenie Mateusza dotyczące Bożego miłosierdzia jest obrazem każdego chrześcijanina: wszyscy jesteśmy powołani do tego, by otrzymać miłosierdzie Boże. „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5, 8). Bóg wylewa na nas swoją miłość, swoje łaski i zbawienie, pomimo naszej niegodności. Jesteśmy wezwani do przyjmowania tego z pokorą i wdzięcznością.

Dzisiaj zastanowimy się nad Eucharystią, która wśród różnych swych aspektów jest także miejscem i czasem otrzymywania Bożego miłosierdzia. Sama Eucharystia jest wyrazem Misericordia Dei – Bóg oddaje się za nas, abyśmy „mieli życie i mieli je w obfitości” (Jn 10, 10). Przybywając z Wilna, miasta Bożego Miłosierdzia, szkoda byłoby nie wspomnieć o Świętej, szczególnie drogiej obu naszym narodom: św. Faustynie Kowalskiej. W jednej z jej wizji Jezus nazywa Najświętszy Sakrament „tronem miłosierdzia”:

„Czemuż się lękasz, dziecię Moje, Boga miłosierdzia? Świętość Moja nie przeszkadza Mi, abym ci był miłosierny. Patrz, duszo, dla ciebie założyłem tron miłosierdzia na ziemi, a tym tronem jest tabernakulum, i z tego tronu miłosierdzia pragnę zstępować do serca twego. (…) Większe jest miłosierdzie Moje aniżeli nędze twoje i świata całego. Kto zmierzył dobroć Moją? (…) przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem ufności. Uniżonego serca nigdy nie odrzucę, nędza twoja utonęła w przepaści miłosierdzia Mojego” (Dz 14,85).

Jestem pewien, że wszyscy znacie obraz Jezusa Miłosiernego. Chociaż istnieje wiele obrazów Miłosierdzia Bożego we współczesnym świecie, pierwszy obraz namalowany przez Kazimierowskiego i jedyny przy którym św. Faustyna bezpośrednio współpracowała, ma bardzo szczególne aspekty teologiczne. Dwa promienie – reprezentujące Krew i Wodę – rozpościerające się z serca Jezusa, czynią dusze prawymi i dają im życie. Jest to nawiązanie do zbawczej mocy Odkupienia, znak dwóch sakramentów: chrztu i Eucharystii. Miłosierdzie Boże jest naszym zbawieniem. Te sakramenty otwierają nam dostęp do źródła Boskich łask.

Na tym obrazie, różniącym się od wielu innych interpretacji, spojrzenie Jezusa kieruje się w dół, wyrażając to, co Jezus wyjaśnił św. Faustynie: „Spojrzenie Moje z tego obrazu jest takie jako spojrzenie z krzyża” (Dz 326). Jest to spojrzenie współczucia, przebaczenia, spojrzenie miłości. Spojrzenie miłosierdzia. Chyba każdy z nas doświadczył tego, kiedy czując się winnym, szukał najmniejszego znaku przebaczenia od tego, którego zranił. Co za ulga i radość, kiedy go otrzymał! Co za radość z uzyskania przebaczenia! Spojrzenie miłosierdzia, miłosierdzia Bożego, jest najcenniejszym spojrzeniem, z jakim kiedykolwiek moglibyśmy się spotkać. Spojrzenie, które napotkało św. Mateusza, kiedy był powoływany, rozciąga się teraz na tym obrazie na każdego z nas. To spojrzenie z ofiary krzyża uobecnia się w Ofierze eucharystycznej.

To bardzo znaczące, że Jezus na tym obrazie jest światłem wychodzącym z całkowitej ciemności. Albo można też powiedzieć: On wkracza w ciemności naszych grzechów i przynosi nam swoje światło. Ks. Serafin Michalenko interpretuje ciemne tło obrazu jako Jezusa wychodzącego z Miejsca Najświętszego po rozerwaniu zasłony oddzielającej Arkę Przymierza. Na górze Arki – jak wiemy – znajdował się Tron Miłosierdzia. Miłosierdzie Boże przychodzi na świat, aby być z nami w każdym tabernakulum na świecie. To On przejmuje inicjatywę, jak w powołaniu Mateusza. Nasza ciemność nie jest dla niego przeszkodą.

Kiedy sprawujemy Eucharystię, nie wolno nam zapominać, że jest ona źródłem i szczytem Miłosierdzia Bożego. Jezus jest wcielonym Miłosierdziem, które przychodzi do naszych serc, aby je uzdrowić i przemienić. Przyjmujmy Boże Miłosierdzie, aby przekształcać się w obrazy Jego Miłosierdzia. Przejrzyjmy poprzez ciemność naszych własnych grzechów i poprzez ciemność grzechów naszych braci i sióstr. Spójrzmy na nie Jego miłosiernymi oczami.  Bowiem każdy z nas, czy to celnik Mateusz czy papież Franciszek, jest grzesznikiem, który otrzymał przebaczenie, który został odkupiony i który został powołany do bycia „ewangelizatorem z Duchem” (Evangelii gaudium 262).

 

„Eucharystia jako dar dla Kościoła (aby uwierzyli w Tego, którego On posłał - por. J 6, 29)”. Wystąpienie abp. Gintarasa Grušasa, Poznań, 21 września 2019 r.

Co zwykle mówimy, gdy otrzymujemy prezent? „Thank you” w języku angielskim, „Ačiū” po litewsku, „Dziękuję” po polsku. Czy kiedykolwiek słyszeliście, co mówią Grecy nawet dzisiaj? Mówią: ευχαριστώ (eucharisto). To chyba jedyne słowo, które zrozumie każdy katolik bez znajomości języka greckiego. Eucharisto – to aklamacja radości i zadziwienia przepełnionego wdzięcznością dla dawcy. Przypomina żydowskie błogosławieństwa, które głoszą – szczególnie podczas posiłku – Boże dzieła stworzenia, odkupienia i uświęcenia. Zakłada ona głęboki impuls ludzkiej duszy, aby podziękować za otrzymane łaski.

Eucharystia dla nas, „wtajemniczonych” Kościoła, jest bardzo znana zarówno jako termin, jak i jako praktyka. Może zbyt znana. Podobnie jak w przypadku wszystkich rzeczy, do których człowiek jest przyzwyczajony, czasami przeoczamy i przegapiamy samą jej istotę. Eucharystia jest przede wszystkim tajemnicą, to jest rzeczywistość, której nigdy nie można poznać całkowicie do końca. Odkrywanie jej jest (i powinno być) niekończącym się procesem całego życia dla każdego katolika. Nie bez powodu Kościół ma wiele nazw i wyobrażeń dotyczących tajemnicy Eucharystii: Wieczerza Pańska, Łamanie Chleba, zgromadzenie eucharystyczne (synaxis), pamiątka Męki i Zmartwychwstania Pana, Najświętsza Ofiara, Komunia Święta, Msza Święta. Każdy z tych tytułów wyraża szczególny aspekt rzeczywistości teologicznej i mistycznej. Chciałbym uczynić refleksję nad Eucharystią jako darem.

Święty papież Jan Paweł II w swojej encyklice Ecclesia de Eucharistia stwierdza: „Kościół otrzymał Eucharystię od Chrystusa, swojego Pana, nie jako jeden z wielu cennych darów, ale jako dar największy, ponieważ jest to dar z samego siebie, z własnej osoby w jej świętym człowieczeństwie, jak też dar Jego dzieła zbawienia” (EE 11).

Eucharystia, dar największy, jest Boskim dwoistym darem: darem Ojca przez Syna dla ludzkości i darem Syna dla Ojca niebieskiego. W Ewangelii według św. Jana, Jezus utożsamia się z „prawdziwym chlebem z nieba” (J 6, 32), „chlebem życia, który Ojciec przedwieczny daje ludziom” (Sacramentum Caritatis 7). Bóg Ojciec daje dar przez śmierć i zmartwychwstanie Boga Syna i wylanie Ducha Świętego. Jest to dar ofiarowany z czystej i bezinteresownej miłości, w całkowitej wolności. Dar miłości i posłuszeństwa Chrystusa aż do poświęcenia życia (por. J 10, 17-18) jest w pierwszej kolejności darem dla Ojca. Z pewnością jest to dar dany dla naszego zbawienia i dla zbawienia wszystkich ludzi (por. Mt 26, 28; Mk 14, 24; Łk 22, 20; J 10, 15), a jednak jest przede wszystkim darem dla Ojca: „ofiarą, którą Ojciec przyjął, odwzajemniając bezgraniczne oddanie swego Syna, kiedy Ten stał się posłuszny aż do śmierci (por. Flp 2, 8), swoim Ojcowskim oddaniem – a był to dar nowego Życia nieśmiertelnego w zmartwychwstaniu” (Redemptor hominis 20). Najświętsza Eucharystia to nie tylko intymne spotkanie z Jezusem Chrystusem, ale udział w życiu Trójjedynego Boga. Jest to wielka tajemnica, którą ledwo można zrozumieć, jest to przywilej, na który nie można zasłużyć, oraz wiążące zadanie, od którego nie można uciec.

Składanie daru składa się z trzech elementów: dawcy, odbiorcy i samego daru. Autentyczny dar różni się od pensji czy łapówki. Nie jest przekazywany odbiorcy z powodu jego zasług lub w celu uzyskania pewnych korzyści. Autentyczny dar pochodzi od dawcy z wolnej woli, szczerej miłości i ze względu na odbiorcę. W sakramencie Eucharystii, zarówno Dawca jak i Dar jest samym Bogiem. On to zdziałał i nadal działa wszystko ze swojej strony. Każdy z nas jako odbiorca jest odpowiedzialny za swoją właściwą rolę.

Co zwykle czynimy z darem? Otrzymujemy go, doceniamy i wykorzystujemy (lub kładziemy we właściwym miejscu). Wydaje mi się, że w naszej posłudze duszpasterskiej zawsze warto odświeżyć te aspekty Eucharystii od czasu do czasu.

OTRZYMYWANIE. Samo wyrażenie „przyjąć komunię” implikuje to, że inicjatywa pochodzi od Boga. Sam Chrystus przybywa, aby zamieszkać w naszych sercach i łączy nas w jedności braterskimi więzami. Otrzymywanie wymaga zarówno otwartości, jak i chęci. Otwartości na tajemnicę i chęci przemiany, która następuje siłą rzeczy, jeśli przyjmujemy ją z wiarą. Otrzymywanie wymaga również wewnętrznego przygotowania. My, którzy posługujemy w duszpasterstwie, bardzo wyraźnie widzimy potrzebę odpowiedniego przygotowania nie tylko dzieci, ale przede wszystkim ich rodziców, z których większość jest dobrze wykształcona i ma doświadczenie zawodowe, ale ma poważne luki w wiedzy religijnej właściwej dla dojrzałego rozumienia i głębi. Niebezpieczeństwo polega na tym, że fałszywe lub nieodpowiednie zrozumienie, tak samo jak brak zrozumienia, może spowodować odmowę przyjęcia. Taka odmowa przyjęcia daru boli serce dawcy. Naszym pierwszym zadaniem jest dobre przygotowanie się, a następnie zaszczepienie pragnienia w sercach ludzi, aby dążyli do źródła pokarmu duchowego. I jesteśmy tego świadomi, że czas zakazów, moralistycznego głoszenia i grożenia ogniem piekielnym już minął dawno temu. Możemy zadać sobie pytanie, czy poważnie podchodzimy do metody dialogu. Czy jesteśmy cierpliwi i miłosierni wobec tych, którzy zwlekają z otrzymaniem z powodu swoich negatywnych poglądów na temat Kościoła, krytycznej oceny niektórych zagadnień teologicznych lub po prostu braku zadawania głębszych pytań egzystencjalnych. Tak jak sam Chrystus robi pierwszy krok w naszym kierunku, my też jesteśmy wezwani do poszukiwania odbiorców. Nie powinniśmy również zapominać, że w odpowiednim przygotowaniu nie chodzi tylko o zrozumienie i wierzenie na poziomie teologicznym w prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii. Słynne ostrzeżenie św. Pawła dotyczące właściwego przyjmowania Eucharystii z 1 Listu do Koryntian nie odnosi się wyłącznie do braku wiary w obecność sakramentalną: „Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije” (1 Kor 11, 27-29). Chodzi o brak wiary kościelnej, gdy Chrystus nie jest rozpoznawany w potrzebujących. Święty Jan Chryzostom powiedział: „Czy chcecie uhonorować ciało Chrystusa, które otrzymujecie w Eucharystii? Nie pogardzajcie biednym, kiedy widzicie go ubranego w szmaty... Ten, który powiedział ‘to jest ciało moje’, powiedział także ‘Widzieliście mnie głodnego i nie daliście mi jeść! Cokolwiek odmówiliście któremukolwiek z tych małych, odmówiliście tego też i mnie!’”. Jesteśmy zatem wezwani do przygotowania się na przyjęcie Chrystusa nie tylko podczas celebracji eucharystycznych, ale także, a może przede wszystkim, w słabych i ubogich członkach Jego Ciała. Papież Franciszek nieustannie nam o tym przypomina. Nasza działalność charytatywna jest bardziej przekonująca niż nasze dyskursy teologiczne.

Jednak przyjęcie nie wystarczy. Dar należy DOCENIĆ. Nie chodzi tu tak bardzo o sam dar, ile o dawcę. Doceniając dar, doceniamy dawcę. Docenienie nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Może to wymagać cierpliwości w „widzeniu rezultatów” lub trochę umartwienia w kwestii naszych własnych oczekiwań co do tego, czym jest lub jaki powinien być dar. Pamiętam, że jak byłem młody, marzyłem, aby otrzymać nowy rower na urodziny. Kiedy zamiast tego moi rodzice podarowali mi bardzo dużą książkę, wpadłem w furię, rzuciłem prezent na podłogę i poszedłem do mojego pokoju. Jakiś czas później wszedł mój ojciec i kazał mi otworzyć prezent. Wewnątrz, ku mojemu wielkiemu zawstydzeniu, była koperta zawierająca wystarczającą ilość pieniędzy, aby móc kupić wybrany rower. Jak często mylimy się oceniając otrzymane dary. Aby zrozumieć i docenić prawdziwy dar, który otrzymaliśmy, musimy zobaczyć to, czym naprawdę jest. Na poziomie teologicznym oznacza to coraz głębsze rozumienie Eucharystii w nauczaniu Kościoła, doświadczając głębi liturgii Kościoła w jego szczególnych uroczystościach i praktyce adoracji. (Mogę jedynie pochwalić inicjatywy wieczystej adoracji eucharystycznej, wspierane głównie przez świeckich). Powinniśmy jednak zachować czujność, jeśli chodzi o niebezpieczeństwa związane z przyjmowaniem tego za pewnik, przyzwyczajaniem się, a nawet nie docenianiem prawdziwej mocy tego ogromnego sakramentu. Te i inne „cienie” były jednym z powodów napisania encykliki Ecclesia de Eucharistia, którą gorąco polecam przeczytać (lub przeczytać ponownie), aby odświeżyć nasze docenienie.

Wreszcie radość i dziękczynienie, bez których żaden akt nie jest kompletny. Musimy PRZEŻYWAĆ dar Eucharystii. Jest ona źródłem życia i misji. Komunia z Chrystusem przemienia nas. Ta stopniowa, najczęściej niewidoczna i niezauważalna przemiana powoli zmienia nasze postawy, skłonności, światopogląd. Stopniowo stajemy się (musi się stawać!) jak Chrystus. Przekształceni od wewnątrz jesteśmy wezwani do przekształcania otaczającego nas świata. Jesteśmy posłani, aby przeżywać Eucharystię poza niedzielną celebracją. My, którzy jesteśmy zaangażowani w posługę duszpasterską, mamy tendencję, by myśleć o misji w kategoriach działań, wydarzeń, programów itp. I większość z tych rzeczy jest użyteczna i konieczna. Jednak prawdziwa przemiana następuje wtedy, gdy osoba nawraca się z głębi serca. Owoce naszej posługi są liczone nie według liczby dzieci przyjmujących Pierwszą Komunię Świętą, ale według liczby tych, którzy pozostają – aktywnych i stałych członków wspólnoty.

Ite, missa est – Idźcie, Ofiara spełniona. Jesteśmy wezwani, że tak powiem, używając modnego wyrażenia – by być ludźmi integralnymi. Parafrazując św. Benedykta z Nursji, aby nasze działania były zgodne z naszymi przekonaniami. Chrystus oddaje się nam całkowicie i my jesteśmy powołani do tego samego. Jesteśmy powołani, aby oddać życie za innych. I to nie jest tylko sympatyczna teoria męczenników. Chodzi o codzienną rzeczywistość każdego autentycznego chrześcijanina: istnieje wiele możliwości w zwykłym życiu, aby umrzeć dla własnej woli i aby służyć i kochać lepiej. Jesteśmy wezwani do tego, by dawać siebie w sposób podobny do Chrystusa, niezależnie od naszego stanu życia. Autentyczne dawanie siebie pochodzi tylko z miłości. Czy to dawanie siebie w życiu kapłańskim lub konsekrowanym, czy też ucząc się całkowicie oddawać się drugiemu w małżeństwie. Naśladując lekcję i przykład daru Jezusa w Eucharystii, jesteśmy przekształcani z odbiorców w dawców, oddając się całkowicie za i dla innych. Św. Paweł przedstawia tę intymną relację z Chrystusem jako oblubieńczą bliskość, do której wszyscy są powołani (por. Ef 5, 32). Jeśli doświadczamy tej bliskości z Jezusem Chrystusem w naszej osobistej modlitwie, podczas naszej wspólnej celebracji i codziennej posługi stajemy się darem dla świata. Zatem otrzymując i doceniając ten Największy Dar, pozwalajmy się również przemieniać w ludzi, którzy pozostawiają ślady miłości Chrystusa w sercach i życiu innych.

Program Forum

9:30 Msza św. pod przewodnictwem abp. Gintarasa Grušasa, Metropolity Wileńskiego; 11:20 Otwarcie Sesji: Słowo wprowadzające – Arcybiskup Stanisław Gądecki, Metropolita Poznański, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski; Eucharystia – dar dla Kościoła – Arcybiskup Gintaras Grušas Metropolita Wileński, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Litwy; Eucharystia daje życie. Założenia Programu Duszpasterskiego Kościoła w Polsce na lata 2019-2022 – Arcybiskup Wiktor Skworc Metropolita Katowicki,  Przewodniczący Komisji Duszpasterstwa KEP; 14:00 Odkrywamy tajemnicę Eucharystii; Najświętsza ofiara – O. dr Dominik Jurczak OP, Prezes Fundacji i dyrektor Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego w Krakowie, Dziękczynienie i uwielbienie Ojca – Ks. dr hab. Daniel Brzeziński, profesor UMK w Toruniu, pytania do prelegentów – moderator Ks. Krystian Sammler, Poznań.