Spożywać Słowo Boże i Eucharystyczny Chleb





Abp Stanisław Gądecki

Spożywać Słowo Boże i Eucharystyczny Chleb. XIX rocznica ingresu (Katedra Poznańska – 20.04.2021).

Ekscelencje, Księża Biskupi,

Drodzy Kapłani,

Osoby życia konsekrowanego,

Wierni świeccy,

Drodzy Bracia i Siostry, Dzieci Kościoła,

Od trzynastu już lat (w III Niedzielę Wielkanocną i następujący po niej tydzień) Kościół w Polsce obchodzi Dzień Narodowego Czytania Pisma Świętego oraz Tydzień Biblijny, zwracając tym naszą uwagę na bezcenną i niezastąpioną rolę Pisma Świętego w Kościele. Pisma świętego, „które jest najwyższym wyrazem prawdy, jaka wypłynęła z duszy ludzkiej, i poprzez którą - jak przez otwarte okno - wszyscy ludzie mogą patrzeć w Wieczność i ujrzeć naszą odległą ojczyznę” (por. Thomas Carlyle).

W tym roku myślą przewodnią Tygodnia Biblijnego są słowa: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (J 6,35). Myśl ta nawiązuje do tematu ogólnopolskiego roku duszpasterskiego Kościoła w Polsce, który koncentruje się na rozważaniu tajemnicy Eucharystii.

W związku z tym rozważmy teraz dwie sprawy, związane w sposób nierozerwalny ze sobą, a mianowicie najpierw tematu słowa Bożego a następnie Eucharystii.

1.         SŁOWO BOŻE

a.         Pierwszym tematem jest Słowo Boże. Pojawia się ono na samym początku biblijnego Objawienia, pełniąc jakby służebną rolę wobec dialogu Boga z ludźmi. Od samego początku niewidzialny Bóg w swojej wielkiej miłości przemawia do ludzi jak do przyjaciół i przestaje z nimi, aby zaprosić i przyjąć nas do wspólnoty z sobą – powie soborowa konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym (por. Dei verbum, 2). Po wielu latach tę samą myśl powtórzy posynodalna adhortacja Verbum Domini, podkreślając, że Pan Bóg prowadzi ten dialog z człowiekiem, aby dzięki niemu dać się nam lepiej poznać. 

Nie zrozumielibyśmy w pełni owego dialogu, gdybyśmy poprzestali na stwierdzeniu, że Pan Bóg mówi do nas w sposób pełen miłości. Trzeba powiedzieć więcej. Bez tego dialogu miłości my sami - uczynieni na obraz i podobieństwo Boga – nie bylibyśmy w stanie zrozumieć siebie. Tajemnica losu człowieka bowiem wyjaśnia się ostatecznie w świetle Objawienia dokonanego przez Słowo Boże.

b.         Gdy używamy tego pojęcia „Słowo Boże” winniśmy najpierw dokładnie rozróżniać różne zawarte w nim treści. Pojęcie to odnosi się do tego, co Bóg mówi o sobie. Słusznie mówimy o symfonii jednego i tego samego słowa Bożego, wyrażającego się jednak na różne sposoby.  

Pierwotnie – czego dowodzi Prolog św. Jana - idzie o Słowo odwieczne, czyli o Jednorodzonego Syna Bożego, zrodzonego przez Ojca przed wszystkimi wiekami i współistotnego z Nim: „Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” (J 1,1).  

Ale to samo wyrażenie „Słowo Boże” może także wskazywać na osobę Jezusa Chrystusa, odwiecznego Syna Ojca, który stał się człowiekiem. To On - narodzony z Maryi Panny - jest rzeczywiście Słowem Bożym, które „stało się ciałem” (J 1,14).

Ponadto również stworzenie (liber naturae, Księga natury) jest częścią owej symfonii na wiele głosów, w której wyraża się jedyne Słowo. „Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza” (Ps 19 [18], 2). Dlatego Biblia zachęca nas, abyśmy poznawali Stwórcę, obserwując i analizując stworzenie (por. Mdr 13,5; Rz 1,19-20), ponieważ „Bóg, który przez Słowo wszystko stwarza (J 1,3) i zachowuje, daje ludziom w rzeczach stworzonych wieczne świadectwo o sobie”.

Ponadto Bóg przekazuje swoje Słowo w dziejach zbawienia, gdy - mocą swego Ducha – przemawia przez proroków.  

Słowem Bożym jest także przepowiadanie Apostołów, posłusznych poleceniu zmartwychwstałego Chrystusa: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15). A więc Słowo Boże jest przekazywane także w żywej Tradycji Kościoła.

Na koniec, słowem Bożym - poświadczonym i natchnionym przez Boga – są również święte Pisma, Stary i Nowy Testament. To pozwala nam zrozumieć, dlaczego w Kościele otaczamy wielką czcią święte Pisma, chociaż wiara chrześcijańska nie jest „religią Księgi”, ale jest „religią „słowa Bożego”. Nie jest religią „słowa spisanego i milczącego, ale Słowa Wcielonego i żywego” (Verbum Domini, 7). Wynika stąd najpierw konieczność dobrego rozróżniania treści, kryjących się w pojęciu „Słowo Boże”.  

c.         Następnie - w przyjmowaniu świętego tekstu Biblii jako słowa Bożego - kluczowe znaczenie ma pojęcie natchnienia. Pismo święte jest „słowem Boga, dlatego że zostało spisane pod natchnieniem Ducha Bożego”. W ten sposób uznajemy w pełni rolę ludzkiego autora, który napisał natchniony tekst a jednocześnie samego Boga jako prawdziwego Autora tekstu biblijnego. Temat natchnienia ma decydujące znaczenie dla właściwego podejścia do świętych Pism oraz dla ich poprawnej interpretacji, która z kolei powinna odzwierciedlać ducha, w jakim zostały one napisane. Osłabienie świadomości natchnienia rodzi ryzyko, że Pismo święte będzie czytane jako przedmiot ciekawości historycznej, a nie jako dzieło Ducha Świętego, w którym możemy usłyszeć głos Boga i poznać Jego obecność w historii.

Z tematem natchnienia wiąże się dalej kwestia prawdy Pisma świętego. Natchnione Księgi uczą nas prawdy. „Skoro więc wszystko to, co autorzy natchnieni, czyli hagiografowie, twierdzą, należy uważać za stwierdzone przez Ducha Świętego, to z całą mocą należy też wyznać, że księgi Pisma w sposób pewny, wiernie i bez błędu uczą prawdy, jaka z woli Boga została zapisana w Księgach świętych dla naszego zbawienia”. Z tej to przyczyny: „Wszelkie Pismo jest przez Boga natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do wychowywania w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu” (2 Tm 3,16-17); (por. Verbum Domini, 19).

d.         Dlatego Bogu objawiającemu należy się „posłuszeństwo wiary” (Rz 1,5; 16,26; 2 Kor 10,5-6). Poprzez to posłuszeństwo człowiek - w sposób całkowicie wolny - powierza się Bogu przez „pełne poddanie umysłu i woli” oraz przyjmuje udzielone przez Niego Objawienie. Właściwą odpowiedzią, jaką człowiek daje Panu Bogu, który mówi, jest wiara. Całe dzieje zbawienia ukazują nam stopniowo ten ścisły związek między słowem Bożym a wiarą, który urzeczywistnia się ostatecznie w spotkaniu z Chrystusem. Dzięki Niemu wiara przybiera kształtu spotkania z Osobą, której powierzamy nasze własne życie (por. Verbum Domini, 25).

„Pismo święte nie jest owocem ludzkich poszukiwań i odkryć, ale wypływa z objawienia Bożego. […] Z tego właśnie powodu niemożliwe jest, aby ktoś mógł zrozumieć Pismo, jeśliby wcześniej nie miał w sobie wiary Chrystusa jako światła, bramy oraz fundamentu całego Pisma. Jak długo bowiem pielgrzymujemy z dala od Pana, tak długo jedynie wiara jest fundamentem” (św. Bonawentura, Breviloquium (Prolog).

e.         Autentyczna interpretacja Biblii jest możliwa tylko w wierze Kościoła, ponieważ to tradycje wiary kształtowały środowisko życia, jakiego częścią stała się działalność pisarska autorów Pisma świętego. Dlatego interpretacja Pisma świętego wymaga wczuwania się w pełni w życie i wiarę wspólnoty wierzącej czasów jego autorów (por. Verbum Domini, 29). 

Poprawna interpretacja Pisma świętego zakłada harmonię między wiarą i rozumem. Z jednej strony potrzebna jest wiara, która zachowując właściwą relację z prawym rozumem, nie przerodzi się nigdy w fideizm, który sprzyja fundamentalistycznej lekturze Pisma świętego. Z drugiej strony potrzebny jest rozum, który badając obecne w Biblii elementy historyczne, będzie otwarty i nie odrzuci a priori wszystkiego, co przekracza jego miarę (por. Verbum Domini, 36).

Autentyczna interpretacja Biblii może dokonywać się tylko w pełnej jedności z Kościołem: „żadne proroctwo Pisma nie jest do prywatnego wyjaśniania. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili od Boga święci ludzie” (2 P 1,20-21). Jak mówi św. Augustyn, „nie wierzyłbym Ewangelii, gdyby nie skłaniał mnie do tego autorytet Kościoła katolickiego”.

Św. Hieronim – w tym samym duchu - przypomina, że „nie możemy nigdy sami czytać Pisma świętego. Spotykamy zbyt wiele zamkniętych drzwi i łatwo błądzimy. Biblia została napisana przez lud Boży i dla ludu Bożego, pod natchnieniem Ducha Świętego”. Jedynie w komunii z ludem Bożym możemy rzeczywiście dotrzeć do istoty prawdy, którą Bóg chce nam przekazać. Księga Pisma świętego jest bowiem głosem pielgrzymującego ludu Bożego, i tylko w wierze tego ludu jesteśmy w stanie - odpowiednio „nastrojeni” - zrozumieć Biblię.  

Wincenty z Lerynu pyta o uzasadnienie takiej postawy: Skoro mamy całkowity zbiór Ksiąg świętych, w zupełności sobie wystarczający, to na co jeszcze powaga kościelnego autorytetu? „Otóż dlatego, że nie wszyscy jednakowo rozumieją Pismo św. dla jego głębokości, lecz różni różnie wykładają słowa jego, że prawie ilu jest ludzi, tyle bodaj zdań z niego wysnuć można. […] Dlatego właśnie - dla takich tak różnorodnego wykrętów błędu - potrzeba nieodzownie, aby w wykładzie pism prorockich i apostolskich stosowano się ściśle do prawidła kościelnego i powszechnego rozumienia.

W samym również Kościele katolickim na to najwięcej baczyć potrzeba, by trzymać się tego, co wszędzie, co zawsze, co przez wszystkich wierzono. To bowiem prawdziwie i właściwie jest katolickim, jak nazwa sama i sam rozum wskazuje, który wszystko prawie obejmuje powszechnie. A stanie się to, gdy będziemy się trzymali powszechności, starożytności i zgody. Trzymać się będziemy powszechności wówczas, jeśli tę jedną wiarę za prawdziwą uznajemy, którą cały po wszystkim świecie Kościół wyznaje. Starożytności znowu, jeśli żadną miarą nie odstępujemy od tego rozumienia, o którym jawną jest rzeczą, iż się go trzymali święci przodkowie i ojcowie nasi. Zgody zaś – jeśli w samej starożytności przestrzegamy zdań i rozumienia wszystkich lub prawie wszystkich kapłanów i nauczycieli kościelnych” (św. Wincenty z Lerynu, Pamiętnik (Commonitorium), II, 5-6).

Papieska Komisja Biblijna idzie dalej i uczy, iż „tekst biblijny może właściwe zrozumieć tylko ten, kto sam przeżył to, o czym mówi tekst” (Interpretacja Biblii w Kościele. II, A, 2; 15 kwietnia 1993 roku). W ten sposób podkreśla się ścisły związek między życiem duchowym a interpretacją biblijną. Istotnie, „w miarę jak umacnia się życie Duchem Świętym czytelnika tekstów natchnionych, pogłębia się też zrozumienie rzeczywistości, o której mówią te teksty” (tamże II, A, 2). Głębia doświadczenia kościelnego sprzyja lepszemu zrozumieniu autentycznej wiary w odniesieniu do słowa Bożego; i na odwrót, czytanie w wierze Pism prowadzi do wzrostu życia kościelnego. Możemy tu w nowy sposób pojąć znane stwierdzenie św. Grzegorza Wielkiego: „Słowa Boże wzrastają z tym, kto je czyta” (Homiliae in Ezechielem I, VII, 8). W ten sposób słuchanie słowa Bożego wprowadza w komunię kościelną z pielgrzymującymi w wierze i te komunię pogłębia.

Tomasz a Kempis był przekonany, że nadmierne roztrząsanie prawdy, zamiast jej przyjmowania, przeszkadza w życiu słowem Bożym: „Dociekliwość niekiedy przeszkadza nam w czytaniu Pisma świętego, bo wolimy roztrząsać j dyskutować o tym, co powinno w nas po prostu wnikać. Jeśli chcesz czerpać korzyść z czytania, czytaj w pokorze, z prostotą i wiarą; nie dbaj o opinię znawcy. Pytaj i słuchaj w milczeniu słów świętych Pańskich, a nie lekceważ sobie wykładni dawnych Ojców, bo nie były wypowiadane ot tak sobie, bez głębszej przyczyny” (Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, rozdz. V: O czytaniu Pisma świętego. p. 2).

f.         Między innymi dlatego: „Czytanie Pisma Świętego powinno być w życiu katolika nie mniejszym obowiązkiem niż modlitwa. W chwilach ciężkiego smutku, zwątpień i niepowodzeń, znajomość Pisma świętego będzie najlepszym drogowskazem postępowania” (św. Bonawentura).

W końcu zaś św. Jakub domaga się od nas czynu: „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukujący­mi samych siebie. Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do męża oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, ja­kim był. Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest słucha­czem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo” (Jk 1,22-25).

2.         EUCHARYSTIA

A teraz drugi temat czyli Eucharystia. Patrząc na Kościół jako na „dom Słowa” należy  przede wszystkim skupić naszą uwagę na świętej liturgii, jest to bowiem uprzywilejowane środowisko, w którym Pan Bóg przemawia do nas w teraźniejszości; przemawia dzisiaj do swego ludu, który słucha i odpowiada. Każda czynność liturgiczna jest ze swej natury przesycona Pismem świętym (por. Verbum Domini, 52). To, co mówimy ogólnie o relacji między słowem i sakramentami, ma głębsze znaczenie właśnie w odniesieniu do celebracji eucharystycznej.

Pomyślmy tylko o usłyszanym przed chwilą Janowym fragmencie wielkiej mowy Jezusa o chlebie życia (J 6,22-69), porównującej Mojżesza z Jezusem. Mowa ta nawiązuje do Bożego daru, jaki Mojżesz otrzymał dla swojego ludu w postaci manny na pustyni, którą w rzeczywistości było Prawo, czyli Słowo Boże (Ps 119 [118]; Prz 9,5). Jezus odnosi tę zapowiedź do sobie i mówi: „Ja jestem chlebem życia” (J 6,33-35). W Jezusie Słowo stało się Osobą. W tajemnicy Eucharystii ukazuje się prawdziwy Chleb z nieba, którym jest Chrystus, ofiarujący samego siebie za nas w tajemnicy paschalnej.

Z kolei opowiadanie Ewangelisty Łukasza o uczniach podążających do Emaus pozwala nam posunąć się jeszcze dalej w myśleniu o związku między słuchaniem Słowa i łamaniem Chleba (Łk 24,13-35). Jezus przychodzi do swoich uczniów nazajutrz po szabacie, czyli w niedzielę, a następnie - idąc z nimi - wykłada im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego (por. Łk 24,27). Ale nawet te Jego słowa nie otwarły dwom uczniom oczu. „Otworzyły się im oczy i poznali Go” (Łk 24,31) dopiero wtedy, gdy Jezus wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dał im do jedzenia (Łk 24,16). Dopiero obie rzeczywistości razem wzięte - Jego Słowa komentujące Pisma, a następnie gest łamania Chleba - pozwoliły uczniom rozpoznać Go i odzyskać energię (Łk 24,32); (por. Verbum Domini, 54). Obie rzeczywistości, czyli liturgia Eucharystyczna.

Tak zatem, samo Pismo ofiaruje nam wskazówki, pozwalające dostrzec jego nierozerwalny związek z Eucharystią. „Dlatego zawsze trzeba mieć na uwadze to, że Słowo Boże, odczytywane i głoszone przez Kościół w liturgii, prowadzi do ofiary przymierza i uczty łaski, to jest do Eucharystii”. Słowo i Eucharystia tak ściśle przynależą do siebie, że nie można zrozumieć pierwszego bez drugiej; Słowo Boże staje się sakramentalnym ciałem w wydarzeniu eucharystycznym. Eucharystia otwiera nas na zrozumienie Pisma świętego, tak jak Pismo święte wyjaśnia nam tajemnicę eucharystyczną.

Faktycznie, jeśli nie uzna się, że Pan jest realnie obecny w Eucharystii, rozumienie Pisma pozostanie niepełne. Dlatego „Kościół zawsze otaczał i pragnie otaczać Słowo Boże i misterium eucharystyczne tą samą czcią, choć nie tymi samymi oznakami kultu. Idąc za przykładem swego Założyciela, nigdy nie zaprzestał sprawowania Paschalnego Misterium, lecz gromadził się, aby czytać to, „co było o Nim we wszystkich pismach” (Łk 24, 27) oraz urzeczywistniać dzieło zbawienia przez sprawowanie pamiątki Pańskiej i sakramentów” (Verbum Domini, 55).

„Prawdziwym dobrem, danym nam w obecnym życiu - jak mówi św. Hieronim - jest spożywać Jego Ciało i pić Jego Krew, nie tylko podczas Eucharystii, ale również podczas lektury Pisma Świętego. Prawdziwym pokarmem i prawdziwym napojem jest bowiem Słowo Boże, z którego czerpiemy dzięki znajomości Pisma” (S. Hieronymus,  Commentarius in Ecclesiasten, 313: CCL 72, 278). W wielkiej Tradycji Kościoła znajdujemy również taki komentarz: „Również Pismo Boże uważa się za Ciało Chrystusa” (Waltramus, De unitate Ecclesiae conservanda: PL 117, 519).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec zaś – rozważając 19 minionych lat, jakie upłynęły od chwili mego ingresu do tutejszej katedry – chciałbym wyrazić dogłębną wdzięczność wobec Ducha Świętego oraz wobec wszystkich ludzi (począwszy od księży biskupów, kapłanów, osób życia konsekrowanego i wiernych świeckich), którzy mi towarzyszyli i wspierają mnie w biskupiej służbie, która – gdy się nad nią głębiej zastanowić – jest dla mnie źródłem duchowej radości.

Cała moja dotychczasowa działalność duszpasterska pośród was była przede wszystkim nieustannym komentarzem do Słowa Bożego. Do żywotnej więzi z tym Słowem zachęcam też cały Kościół, jaki żyje w archidiecezji poznańskiej. Zachęcam, by każdy z was nieustannie rozważał Słowo natchnione, z którego wyrastamy i do którego mamy ciągle dorastać. Aby temu Słowu okazywał posłuszeństwo wiary a ono, by - dzięki skutecznemu działaniu Ducha Świętego – przemawiało do nas w zrozumiałym języku. Aby mówiło do wszystkich - także do tych, którzy oddalili się od Kościoła, porzucili wiarę albo nigdy nie słyszeli orędzia zbawienia. Do każdego bowiem Pan mówi: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Amen.