Chrześcijaństwo jest religią Serca





Abp Stanisław Gądecki

Chrześcijaństwo jest religią Serca. Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa (Poznań, kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Floriana – 24.06.2022).

Fotoreportaż z uroczystości

Dziś przypada uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. To przebite włócznią i otwarte Serce wiszącego na krzyżu Zbawiciela jest symbolem nieskończonej miłości Boga do nas. Wobec takiej Miłości nie można przejść obojętnie, trzeba na nią odpowiedzieć.

Dlatego dziś rozważamy dwie sprawy; miłość Serca Pana Jezusa oraz naszą, ludzką na tę miłość odpowiedź.

1.       MIŁOŚĆ SERCA PANA JEZUSA   

a.       Pierwsza sprawa to miłość Serca Pana Jezusa. W Biblii wiele razy mówi się o sercu jako o duchowym centrum człowieka, w którym spotykają się wszystkie wymiary człowieczeństwa: myśli, wola, uczucia, zmysły, ciało, duch. Ale Stary Testament wypowiada się też - aż 26 razy - o Sercu Boga, które - na ludzkie postępowanie - reaguje emocjonalnie (gniewem, smutkiem, współczuciem, wzruszeniem). W tych miejscach zastosowany jest antropomorfizm, czyli zabieg językowy polegający na nadawaniu Bogu cech ludzkich oraz ludzkich motywów postępowania. Pismo Święte bowiem przemawia do nas językiem człowieka, czyli opisuje w sposób zrozumiały dla nas to, co ze swej natury jest niewyrażalne. Z tej racji biblijny opis Boga otrzymuje kształty cielesne, aby wyrazić Jego istnienie, ponieważ większość ludzi nie umie sobie wyobrazić istnienia, które nie ma związku z ciałem.

Te intuicje dotyczące Serca Bożego spełniają się doskonale w Chrystusie, Bogu i człowieku zarazem. Jego człowieczeństwo (ciało i dusza) jest obrazem niewidzialnego Boga. W Nim nieskończona, niepojęta Boża miłość przybrała ludzki kształt, wyraziła się w ludzkim ciele, w słowach, gestach, ostatecznie na krzyżu. W przebitym ludzkim Sercu Jezusa można zobaczyć „Serce” Boga, czyli centrum Boga, Jego wnętrze, samą istotę Bożej natury. Jest nią miłość miłosierna. Miłość gotowa wziąć na siebie zło, aby ocalić tych, których kocha. Jest to nieskończona miłość Boża, ale zarazem miłość w pełni ludzka, a więc i duchowa, i uczuciowo-zmysłowa. Mowa tu o ruchu miłości w obie strony. Bóg, czyli „słońce” - ze swoją miłością miłosierną schodzi - wysyła na nasz ludzki poziom promień swojej miłości każdemu z nas. Ten boski promień dociera do nas poprzez „kryształ”, jakim jest Serce Jezusa.

Najważniejszy tekst biblijny będący podstawą do kultu Serca Jezusowego pochodzi z Ewangelii św. Jana. W opisie męki Pana Jezusa czytamy: „gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. […]. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili” (J 19,33-34.36-37). Rzymski żołnierz „przebił włócznią bok Jezusa” (J 19,34), aby „nareszcie, nareszcie wyszło na jaw, że ukryte, zawsze ukryte imię Boga to miłość” (Hans Urs von Balthazar). Już wczesny Kościół połączył ranę Serca Jezusa, zadaną uderzeniem włóczni, z proroctwem samego Jezusa: „Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije, wierząc we Mnie. Jak mówi Pismo: ‘Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza’. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego” (J 7,37-39). Serce Zbawiciela jest otwarte dla wszystkich, aby mogli radośnie czerpać ze źródeł zbawienia.

Miłość zechciała, byś włócznią
Było widzialnie przebite,

Byśmy w tej ranie ujrzeli
Żar, który w Tobie jest skryty

                              (z hymnu na Godzinę czytań dzisiejszej uroczystości)

 

b.       Serce Jezusa i miłosierdzie Boże ściśle się ze sobą łączą. Obie te tajemnice są dwoma aspektami tej samej prawdy o Bogu kochającym, który wcielił się, został ukrzyżowany i zmartwychwstał, abyśmy my, grzeszni, mieli życie wieczne. Potwierdzeniem tego jest dzisiejsza Ewangelia, będąca częścią większej całości, jaka stanowi rozdział 15 Ewangelii Łukaszowej. Trzy przypowieści Jezusa tego rozdziału stanowią mały traktat o Sercu Jezusa a zarazem o Bożym miłosierdziu. W każdej z nich mowa jest o zagubieniu, poszukiwaniu i radości odnalezienia.

Każdy z nas może być zabłąkaną owcą z przypowieści, zgubioną drachmą, albo zagubionym synem, który roztrwonił majątek swojego ojca. Jako ludzie nie zawsze jesteśmy świadomi naszego zagubienia. Przypowieści Jezusa dowodzą, iż człowiek – chociaż posiada rozum – to posiada też podobnie jak owca, czy moneta możliwość „gubienia się”, oddalania się od Boga. Ani owca, ani moneta z przypowieści nie ma zdolności myślenia, gubić się jednak potrafi. Owca  - jeśli oddali się od stada i jego przewodnika - może się zgubić. Moneta z kolei nie potrafi się poruszać, ale jest okrągła i może potoczyć się gdzieś daleko. Nie ma możności powrotu do miejsca, w którym była przed swoim upadkiem. Podobnie jak owca, musi ona być odnaleziona przez kogoś innego. Jeśli Bóg nie udzieli nam odpowiedniej pomocy, to o własnych siłach nie „odnajdziemy się”, nie wrócimy do Niego.

Miłosierna miłość Boga przekazuje nam prawdę o tym, że Bóg nie przestaje się interesować losem - zarówno tych świadomych, jak i nieświadomych - swego zagubienia, ponieważ Bóg jest miłością, która wychodzi z siebie, aby odszukiwać to, co zginęło. On szuka jak ów pasterz, innym razem jak kobieta, która zapala światło i wymiata dom, a czasami jak ojciec, który cierpliwie czeka. Miłosierdzie Boże to nie tylko trud szukania, to także świętowanie powrotu. Bóg cieszy się wraz ze mną, gdy wracam na powrót do Niego.

Dziś jednak w wielu miejscach świata proporcje się odwróciły, tzn. że to 99 owiec opuściło owczarnię, a została tylko jedna owca wierna. Czy wolno pasterzom skoncentrować się tylko na tej jednej, która pozostała, zapominając o reszcie? Niewątpliwie trudniej jest szukać dziewięćdziesięciu dziewięciu niż jednej. Problemem bywa i to, że ta zagubiona większość nie odczuwa często braku ani owczarni, ani pasterza, ani domu. Gdy normą staje się zagubienie, ta jedna wierna owca czuje się odmieńcem. Niebezpieczeństwo polega też na tym, że pasterz czuje pokusę przejścia na stronę zagubionych (por. ks. Tomasz Jaklewicz, A co, gdy zagubiło się 99 owiec?).

2.       ODPOWIEDŹ CZŁOWIEKA NA MIŁOŚĆ BOGA

a.       Gdy Bóg daje nam swoje Serce, gdy ofiaruje swoją miłość, to tym samym szuka jednocześnie odpowiedzi naszego serca. Na miłość Bożą - objawioną w przebitym Sercu naszego Zbawiciela - trzeba odpowiedzieć miłością. Od samego początku ludzie święci dostrzegali ową potrzebę naszej odpowiedzi Bogu. „Nasz Pan – powiedziała św. Teresa z Lisieux – nie potrzebuje ani naszych wspaniałych dzieł, ani naszych pięknych myśli. On nie szuka ani inteligencji, ani talentu. Pan jest zadowolony ze spojrzenia, westchnienia miłości. Stało się dla mnie jasne, że wystarczy wziąć Pana za Serce”. Święta Matka Teresa z Kalkuty z kolei wzywała: „Zwróćcie swoje oczy ku Temu, który jest Światłem; zbliżcie swoje serca jak najbliżej Jego Boskiego Serca; proście Go o łaskę, aby Go poznać, aby kochać, aby mieć odwagę Mu służyć. Szukajcie Go z tęsknotą”. Chrystus niczego nie ujmuje z tego, co w was jest piękne i wielkie, lecz prowadzi wszystko do doskonałości na chwałę Bożą, szczęście ludzi, zbawienie świata.

W odpowiedzi na to, powstał kult Najświętszego Serca Jezusowego. Jego początki znajdują się w nauczaniu i objawieniach różnych świętych (m.in. Bernarda z Clairvaux, Gertrudy z Helfty, Franciszka Salezego, Jana Eudesa, Marii Małgorzaty Alacoque). Ten kult nie rozpoczął się wraz z objawieniami św. Małgorzaty Alacoque, choć niewątpliwie jej wizje dały potężny impuls dla jego rozwoju. Wiele wieków wcześniej niektórzy święci, mistycy, ojcowie Kościoła, teologowie zwracali uwagę na tajemnicę ran Ukrzyżowanego Zbawiciela.

Przykładem tego Ojciec Kasper Drużbicki (1590-1662), jezuita, znany polski kaznodzieja i mistyk, który zapoczątkował w Polsce kult Serca Chrystusa jeszcze przed objawieniami św. Małgorzaty Marii Alacoque. Drużbicki jest pochowany w podziemiach kościoła jezuickiego w Poznaniu, czyli – w farze poznańskiej. Ludzie ci dostrzegali w Sercu Jezusa wymowny symbol Boga, który do końca nas umiłował. Przebite Serce naszego Pana, z którego wypływa krew i woda, uznano za najpiękniejszy obraz do kontemplacji Bożej miłości. To genialny skrót, synteza tajemnic wcielenia i odkupienia. Bóg w Jezusie otworzył przed nami swoje Serce. Płynące z niego woda i krew to symbol źródła łaski, Ducha świętego, sakramentów, symbol Kościoła. To niewyczerpane źródło miłości, która obmywa nas z grzechów, ratuje od śmierci wiecznej, ocala i daje życie.

Kult ten stał się szczególnie żywy w Wielkopolsce w czasie zaboru pruskiego. Sto pięćdziesiąt lat temu – w roku 1872 – abp Mieczysław Ledóchowski, metropolita gnieźnieński i poznański, prymas Polski, poświęcił obie wielkopolskie archidiecezje Boskiemu Sercu Jezusa i dokonał uroczystego aktu oddania.

Z kolei z inicjatywy abp. Floriana Stablewskiego jedną z kaplic poznańskiej katedry przeznaczono do kultu Serca Jezusa. W centrum tej kaplicy umieszczono obraz przedstawiający Chrystusa wskazującego lewą dłonią na swoje Serce, podczas gdy prawa ręka dotyka klęczącego u stóp pątnika.

Pierwsza poznańska procesja ku czci Serca Jezusowego miała miejsce w piątek po Oktawie Bożego Ciała w 1922 roku. Procesję tę zorganizowali jezuici wokół kościoła podominikańskiego. „Zdaje mi się, że z okazji tegorocznej procesji Pan Jezus zwraca się do Was, Najmilsi w Chrystusie, gdy woła: „Synu, – córko, – daj mi serce twoje” – mówił w kazaniu podczas procesji ówczesny kaznodzieja, ks. prof. Franciszek Kwiatkowski.

Dziesięć lat później Polacy - w dowód wdzięczności za odzyskaną niepodległość - postawili pomnik Sercu Jezusowemu na centralnym placu miasta Poznania (1932), na odbudowę którego ciągle czekamy.

b.       Encyklika Piusa XII Haurietis aquas (1956) - poświęcona Najświętszemu Sercu - zwraca naszą uwagę na to, że konsekwencją cielesności Jezusa jest pobożność, która ma także swój wymiar cielesny. Pobożność serca to pobożność, jaką dobrze streszcza motto św. kard. Newmana: Cor ad cor loquitur („Serce mówi do serca”). Rzecz polega w tym, aby - w komunikacji z Bogiem i z ludźmi - zejść na poziom serca; nie wyrzekać się rozumu, ale jakby zanurzyć rozum w sercu. Przypomina się tu słynne zdanie Pascala: „Serce ma swoje racje, których rozum nie zna”. Cała tajemnica nabożeństwa do Serca Jezusa tkwi w tym, abyśmy szukali Boga naszym kochającym sercem. Sam intelekt nie wystarczy, aby poznać i pokochać Boga. Pobożność nie może być tylko „poprawna teologicznie” (choć taka być powinna!), ale musi być także w pełni „ludzka”, czyli serdeczna, ciepła, bliska, zmysłowa, pełna pasji. Nie idzie przy tym jedynie o emocje, choć serce traktujemy zazwyczaj jako symbol sfery emocjonalnej w człowieku. Gdy człowiek działa świadomie i w sposób wolny, tam nigdy nie odbywa się to bez udziału sfery emocjonalnej. Nigdy nie jest to tylko matematyczna analiza rzeczywistości czy też wybieranie optymalnej opcji, jak ma to miejsce w przypadku komputera.

W języku biblijnym słowo „serce” posiada bowiem znacznie szersze znaczenie. Jest to nie tylko siedlisko uczuć, ale również wspomnień, zamiarów, myśli oraz decyzji. W teologii biblijnej „serce” jest przede wszystkim ośrodkiem religijnego życia człowieka. Dlatego Stary i Nowy Testament - nie posiadając specjalnego słowa na określenie sumienia - w jego miejsce mówią o sercu. Tym razem serce oznacza najgłębsze wnętrze ludzkiej jaźni, w którym dokonują się wybory moralne. Przykładem tego „List do Księcia Norflok”, arcydzieło napisane przez kard. Newmana w 1875, które jest mistrzowskim traktatem o sumieniu. Swoim krytykom i adwersarzom z Kościoła anglikańskiego na ich prowokacyjny zarzut, że stając się katolikiem, rezygnował on ze swojego sumienia, całkowicie poddając się nakazom papieża, Newman odpowiada, nazywając tak sumienie, jak i papieża tym samym określeniem: „namiestnik Chrystusa”. Zarówno sumienie, jak i autorytet papieski spełniają tę samą funkcję: mają strzec jednej i tej samej Bożej Prawdy. Obie instancje - właściwie rozumiane - nie są nigdy dla siebie konkurentami, ale sprzymierzeńcami człowieka w jego poszukiwaniu właściwej i prawdziwej życiowej drogi (Marian Machinek MSF).

Odwołując się do naszego sumienia św. Jan Paweł II - w słynnej już homilii wygłoszonej w czasie Mszy św. rozpoczynającej jego pontyfikat - wołał: „Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie!” (22.10.1978).

W podobnym duchu wypowiadał się później papież Benedykt: „…otwórzcie na oścież wasze serca Bogu, pozwólcie się zaskoczyć Chrystusowi! Przyznajcie mu ‘prawo mówienia do was’ w tych dniach! Otwórzcie drzwi waszej wolności na Jego miłosierną miłość! Przedstawcie Chrystusowi swe radości i swe smutki, pozwalając, aby swoim światłem rozjaśnił On wasze umysły i swoją łaską dotknął waszych serc. W tych błogosławionych dniach dzielenia się i radości doznajcie wyzwalającego przeżycia Kościoła jako miejsca miłosierdzia i czułości Boga wobec ludzi. W Kościele i przez Kościół dotrzecie do czekającego na was Chrystusa” (Benedykt XVI, Przemówienie do młodzieży nad Renem, 18.08.2005).

c.          Nabożeństwo do Serca Jezusowego jest przede wszystkim nabożeństwem do nieskończonej miłości Zbawiciela, która jest podstawą wszystkich tajemnic wiary; z miłości Zbawiciel przyszedł na ten świat, ofiarował się na krzyżu, zjednoczył nas w rodzinie Kościoła i otworzył nam drogę do życia wiecznego. Kult Serca Jezusa wyraża się w pragnieniu, by nasze serca zranione grzechem - ale obmyte i uzdrowione Chrystusową Krwią - biły w rytmie Najświętszego Serca Zbawiciela. Mój grzech i grzechy ludzkości muszą przecież boleć Pana Boga. To właśnie dlatego w pobożność Serca Jezusa jest wpisana idea zadośćuczynienia, wynagrodzenia Jego miłości za grzechy własne i całego świata. Mówiąc bardzo prosto, jest to pragnienie, aby Boga nie bolało już jego Serce z naszego powodu.

„Będą patrzeć na Tego, którego przebili” (J 19,37). Tutaj słowo „kontemplować” oznacza nie tylko przyglądać się, lecz wpatrywać się głęboko, przenikliwie, jak człowiek, który poddał się miłości. „Patrzeć” na przebite włócznią Serce Jezusowe oznacza akt kontemplacji, zachwytu, miłości. Patrzeć, aby naśladować. Patrzeć, aby kochać. Niewierny Tomasz chciał dotknąć ran Jezusa. Gdy włożył rękę w otwarty bok Jezusowy, wyznał: „Pan mój i Bóg mój”. Wszyscy możemy – podobnie jak Tomasz - dotknąć otwartego Serca Jezusa. Patrzeć na przebite Najświętsze Serce, aby mieć serce podobne jak On (Benedykt XVI).

„Weźcie na siebie moje jarzmo [τον ζυγον] i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego Serca, a znajdziecie ukojenie [αναπαυσιν] dla dusz waszych”. „Jarzmo” o którym mówi Jezus, które przyczynia się do utrudzenia człowieka, to nic innego jak nasze grzechy (Orygenes). Jarzmem, ciężarem, mogą być także wszelkiego rodzaju trudne sytuacje życiowe, jak np. głód, cierpienie, zmartwienia (Klemens Aleksandryjski). Dla wielu ludzi dzisiaj ciężarem jest też brak ważnych punktów odniesienia, które pozwalają znaleźć sens i cel własnego życia. W krajach najuboższych żyją rzesze ludzi „obciążonych” nędzą, w krajach najbogatszych zaś - rzesze niezadowolonych wręcz chorujących na depresję. Pomyślmy dodatkowo o „ciężarach” licznych uchodźców, którzy emigrują ryzykując własnym życiem.

Otwarte Serce Jezusa uczy nas także tego, że w życiu troska o zachowanie siebie nie jest najważniejsza. Tyle dziś zabiegania o zdrowe życie, zdrową żywność, biegi, fitnessy, diety, bo „zdrowie jest najważniejsze”. To zdanie słychać często w naszych rozmowach, także tych pobożnych. Tymczasem chrześcijaństwo głosi coś innego. Najważniejszą sprawą nie jest zachowanie siebie. Idzie właśnie o to, aby tracić to, co nasze dla tych, których kochamy. To dla nich mam żyć i mam być gotowi umrzeć (por. ks. Tomasz Jaklewicz, GN 25/2015).

Nie podążajmy więc za własnym pomysłem na życie, ale za pomysłem Bożym. Bóg ma plan dla każdego z nas. Podążać za zamysłem Boga wobec mnie - a zatem za moim osobistym powołaniem – znaczy odnaleźć swoją radość. W ten sposób  wzrastamy w jedności z Panem i odnajdujemy własne miejsce w Kościele. Ten proces nawrócenia nie kończy się nigdy, ponieważ żyć na ziemi oznacza przemieniać się, a być doskonałym oznacza, przemieniłeś się wiele razy.

ZAKOŃCZENIE

Tak więc na koniec, módlmy się:

Daj mi, Panie, serce wrażliwe, aby mnie żadna próżna myśl nie oderwała od Ciebie.
Daj mi, Panie, serce szlachetne, aby mnie żadna niegodna Ciebie namiętność nie usidliła.
Daj mi, Panie, serce proste i szczere, aby się nie dało opanować przez żadną złą skłonność.
Pozwól mi, Panie, znosić Twoje kary w duchu pokuty, a z Twoich dobrodziejstw korzystać rozumnie, abym mógł kiedyś przeżywać wieczną radość w niebieskiej Ojczyźnie (św. Tomasz z Akwinu). Amen.