Homilia J. Em. Dominika kardynała Duki OP, Legata Papieskiego, wygłoszona podczas uroczystości 1050-lecia założenia pierwszej diecezji w Polsce, w Poznaniu – 23 czerwca 2018 roku, godz. 17, plac przed katedrą Świętych Apostołów Piotra i Pawła.

 

 

Czcigodny Księże Arcybiskupie Metropolito Poznański, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, dzisiejszy następco biskupa Jordana,

Przedstawiciele władz państwowych, samorządowych, miejskich, parlamentarzyści,

Bracia arcybiskupi, biskupi, księża, siostry zakonne, Poznaniacy i Wielkopolanie,

Mieszkańcy grodu Przemysława!

 

Z radością przyjąłem polecenie Ojca Świętego, aby wspólnie z wami uczcić jubileusz poznańskiej diecezji, co oznacza również uczcić początek państwa polskiego, które się rodzi w łonie chrześcijańskiego kontynentu w związku z przyjęciem chrztu, który był decydującym momentem dla historycznej egzystencji naszych krajów. Możemy postawić sobie tutaj pytanie, kim był misyjny biskup Jordan, od którego zaczyna się ta historia. Pomoże nam w tym powrót do historii bez nostalgii, ale i jako wezwanie dla współczesności. Władza w Rzeszy, nazywanej Rzeszą Rzymską, później niemieckiego narodu, przechodzi do Magdeburga, gdzie panujący z rodu Ottonów wytworzyli zarówno centrum władzy, jak i środowisko kościelnego duchowego życia. Również rolę prymasa z Moguncji przejmuje arcybiskup magdeburski. Doprowadza mnie to do przekonania, że biskup Jordan przychodzi do Polski w tym czasie w orszaku księżniczki Dobrawy. Zadanie misyjnego biskupa było w tym czasie kształtowane nie tylko przez Kościół, ale także przez władzę państwowa.

Co wtedy oznaczała decyzja waszych przodków, żeby tutaj, na ziemi Wielkopolskiej, przyjąć chrzest? (Chrzest księcia Mieszka, małżonka łaskawej księżnej Dobrawy [Dąbrówki] jak przypomniał w swoim liście papież Franciszek). Nie było to tylko przyjęcie sakramentów, ale także nowej formy kultury i cywilizacji, mówimy: chrześcijańskiej. Zwróćmy uwagę, że w naszych językach słowiańskich słowo chrześcijanin jest utworzone od słowa chrzest. Inaczej w innych językach europejskich, gdzie nazwa chrześcijan utworzona jest od Chrystusa (Christen, czy Christiani i tym podobne), to ci, którzy przyjęli za swojego Mesjasza, Pomazańca (Namaszczonego). Tutaj musimy sobie uświadomić, że słowo chrzest nie jest utworzone od terminu oznaczającego chrzest jako zanurzenie do chrzcielnego źródła (baptisma, Taufe , ale nasze słowo chrzest jest utworzone od słowa krzyż (Crux czy Kreuz), dlatego, że dla naszych przodków symbolem Kościoła i cywilizacji chrześcijańskiej był krzyż. Krzyż zwycięstwa Konstantyna, krzyż, który oznaczał wolność i równouprawnienie, wspólnie ze sprawiedliwością, jak to wyraził Edykt Mediolański.

We wszystkich naszych krajach, po komunistycznej dyktaturze, musiało nastąpić owo wyrównanie (uporządkowanie). Było dla mnie dużym zaskoczeniem w jubileuszowym roku Edyktu Mediolańskiego 2013, że Kościół we wszystkich postkomunistycznych krajach, a myślę, że i bez bezpośredniego związku z Edyktem Mediolańskim, postępował tak samo. Oznacza to, że nasze relacje w ramach nowych suwerennych i demokratycznych państw, są jedynie możliwe w duchu wolności, sprawiedliwości i równości, bez których nie może istnieć demokracja.

Przyjęcie krzyża wyraża także w swojej najgłębszej istocie spotkanie Boga i człowieka, czy na odwrót – spotkanie człowieka z Bogiem. To jedyna w swoim rodzaju tajemnica, tajemnica nie tak łatwo zrozumiała, jest szczytem Bożego Objawienia w Jezusie Chrystusie, synu Maryi Panny, który jest prawdziwym Bogiem. To znaczy, jak mówi Księga Ksiąg, Biblia, Ten, Który Jest. Rozpięte ramiona Jezusa Chrystusa nam objawiają, że Bóg, który jest zasadą i źródłem wszelkiego bytu, jest także miłością. Miłość nie jest tutaj jakimś emocjonalnym dodatkiem, czy tylko jakimś uczuciem, na pewno nie jest samym instynktem, wyrażaniem chemii. Tak nam często w barbarzyński, niekulturalny sposób ukazuje miłość współczesne społeczeństwo. Miłość, wychodząca z esencjonalnej płaszczyzny Bożej istoty, jest nie tylko przyczyną naszego istnienia, ale jest bezwarunkową istotą naszego życia. Paradoks tego Objawienia na szubienicy krzyża jest drastyczny, Bóg nie mówi tylko poprzez słowa, ale mówi w wydarzeniach, mówi w zdarzeniach które mają miejsce.

„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” mówi Jezus swoim uczniom, przy zawarciu Nowego Przymierza w jerozolimskim Wieczerniku, przy ustanowieniu Eucharystii, którą my nazywamy Mszą Świętą. Nazywamy Eucharystię na podstawie końcowego rozesłania, Ite, missa est. Ale czy rozumiemy dobrze, do czego jesteśmy posłani? Jakie jest to posłanie każdego z nas, jakie jest posłanie każdego człowieka stworzonego na Boży obraz i na Boże podobieństwo? Pierwsze strony Biblii mówią nam, kto to jest człowiek: Jako mężczyznę i kobietę stworzył Bóg człowieka. Przed Bożym wzrokiem genderowa ideologia nie ma żadnego znaczenia, ale także i dla nas ludzi, dlatego, że miłości uczymy się jeszcze wcześniej niż przychodzimy na świat, pod sercem naszej matki. Nie bylibyśmy na tym świecie, gdybyśmy nie mieli ojca, i tu jest dowód na to, dlaczego Kościół musi bronić godności kobiety i mężczyzny, dlaczego musi bronić godności i znaczenia rodziny. Dlatego bez rodziny nie ma ani rodu, ani narodu, nie ma życia, dlatego nasz kontynent to jest WIARA i ŻYCIE! Tu jest jasny dowód, że współczesne ideologie, które zaprzeczają jedynemu w swoim rodzaju rozumieniu człowieka jako mężczyzny i kobiety, nie są przyszłością, ale są w zaniku.

Najpierw spotykamy się z używaniem znaku krzyża świętego w łacińskiej Afryce, w Aleksandrii, w Egipcie, gdzie krzyż był symbolem nazywanym anch, to jest symbol ŻYCIA, a nie szubienicy. Chrześcijanie w Europie, przyznali się do krzyża dopiero po Konstantynie, w Cesarstwie Rzymskim. Pierwszym logo chrześcijan, jak wiemy, jest znak ryby. Grecki zapis mówi: „Jezus Chrystus, Syn Boże, Zbawiciel”. Te pierwsze litery układają się w słowo ryba Ichthys. Pierwsze zobrazowanie ukrzyżowanego Chrystusa znajdujemy na starodawnej bramie do bazyliki świętej Sabiny w Rzymie, na Awentynie. To tam, obok tej bazyliki, znajdował się benedyktyński klasztor, w którym kilka lat przebywał na wygnaniu święty Wojciech. Na pewno z tym zobrazowaniem się spotykał. Nie jest też bez znaczenia, że pierwsze zobrazowanie chwalebnego Chrystusa na krzyżu odnajdujemy w bazylice świętego Klemensa, gdzie znajduje się miejsce wiecznego odpoczynku naszego apostoła świętego Cyryla. Dlatego krzyż jest naszym znakiem! To jest symbol, i to jest więcej niż logo, to jest symbol miłości, wolności, życia i sprawiedliwości. Sprawiedliwości, która chociaż była w Chrystusie podeptana, pokonała wszystkie przeszkody, i śmierć, w Jego Zmartwychwstaniu.

W księdze Wyjścia, w drugiej księdze Mojżeszowej, która nam przekazuje wypowiedź o Bogu w tym najogólniejszym wyrazie, w pojęciu istnienia „Jestem, który Jestem” (Wj 3,15), słyszymy słowa o księdze prawa, to jest o Torze. Naszej chrześcijańskiej cywilizacji nie możemy zrozumieć bez Mojżesza, bez ksiąg Starego Testamentu, które nam poprzez Chrystusa darował Izrael, Boży naród Wybrany. I tak z Piusem XI – który przebywał w Warszawie w Nuncjaturze, gdy przed stu laty formowała się wolna i samodzielna Polska - uświadamiamy sobie, że chrześcijanin nie może być nigdy antysemitą, dlatego, że wie, jakim darem jest Tora, jakim darem jest Dekalog. Apostoł Paweł dopełnił rozumienie miłości, bez której nie tylko chrześcijańska cywilizacja, ale humanitaryzm, rozumiany jako powszechna ludzkość, nie może istnieć. Nie tylko zawiść i nienawiść, nie tylko walka klas, dyskryminacja rasowa, czy nadawanie państwu mocy boskiej. Wszystkie te ideologie zrodzone w XIX wieku wychwalały śmierć, bezprawie, były nieludzkie, od początku podeptały ludzką godność i wolność.

Ale to była Polska biskupa Jordana, świętego Wojciecha, świętego Stanisława, Polska prymasa tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego i niezapomnianego wielkiego papieża świętego Jana Pawła II, który zawsze bronił krzyża, który dobrze rozumiał, że bez tajemnicy Jezusa Chrystusa, tajemnicy Boga i człowieka, nie można zrozumieć człowieka dzisiejszego, i jego pragnienia wolności, prawdy i sprawiedliwości. Nie jest możliwe przygotowanie ludzkości szczęśliwej przyszłości. Przyjęcie chrztu oznaczało w czasach biskupa Jordana, tak jak to było w Kościele od początku, gdy przyjmowali chrzest dorośli, przyjmowali wszystkie sakramenty wtajemniczenia! Sakramenty, poprzez które stajemy się chrześcijanami: to jest chrzest, bierzmowanie i Eucharystię. I to właśnie te trzy sakramenty i ich przyjęcie w pełnej świadomości i dyspozycji, oznaczają przyszłość Kościoła nie tylko w Poznaniu, nie tylko w Polsce, nie tylko w krajach Wyszehradu, ale i w całej Europie. To jest wielkie zadanie dla Kościoła w XXI wieku, zwrócić tym sakramentom ich miejsce, nie tylko w życiu jednostki, parafii, czy diecezji, ale w ramach całej naszej kultury i cywilizacji. Nazywamy ją chrześcijańską, czy zachodnią, ale wiemy, że współczesny kryzys jest przede wszystkim kryzysem fundamentów naszej kultury i cywilizacji, która jest w istocie uniwersalna, tutaj katolicka. Katolickość, to nie jest jakiś mieszany kompromis, czy ustępstwo stawiające na równym poziomie - że wszystko jest takie samo, i wszystko właściwie jest jedno. Ale jest na odwrót, katolickość polega na poszukiwaniu podstawowych fundamentów naszej wiary, która właśnie dzięki Stworzycielowi dotyka każdego człowieka, całej ludzkości. Jesteśmy na drodze do wytworzenia prawdziwej kultury i cywilizacji, która będzie uniwersalna. Wszystkie dotychczasowe cywilizacje, które przeżyły i wzbogacały i naszą cywilizację, od starożytnego Egiptu, poprzez Mezopotamię, Grecję i Rzym, miały wymiar pionowy w postaci mastaby, menhiru, piramidy, czy kościelnych wież. Nasze czasy jednak domagają się pionowego wymiaru wnętrza, które wyrasta z ludzkiego serca, które prowadzi dialog między wiarą i rozumem – Fides et ratio. To jest wielkie przesłanie w XXI, które nam pozostawił papież Wojtyła, święty Jan Paweł II.

Niech to dziedzictwo, które tutaj sobie przypomnieliśmy, w Wielkopolsce, w Poznaniu, stanie się naszym zadaniem i posłaniem. Amen.